W Pryłukach, mieście partnerskim Ostrołęki, także przebywa wielu uchodźców, którzy musieli opuścić swoje miejscowości w obawie przed rosyjskim bombardowaniem. Ich miejscem tymczasowego schronienia stał się m.in. szpital dziecięcy.
Pani Anna nawet w koszmarze nie wyobrażała sobie, że na starość będzie musiała opuścić rodzinny Charków i otrzymać status osoby wewnętrznie przesiedlonej w obcym mieście. A życie jest nieubłagane. Dziś, po osiemdziesiątce, kobieta z chorymi nogami czeka na swoją kolej w urzędzie w Pryłukach, aby oficjalnie zostać imigrantką i otrzymać pomoc od państwa - informuje telewizja TIM. Tak dziś wygląda ponura rzeczywistość Ukraińców...
TIM informuje również, że w Pryłukach od pierwszych dni wojny niektórzy przedsiębiorcy, wykorzystując panikę ludności, zaczęli sztucznie zawyżać ceny towarów, w tym także artykułów pierwszej potrzeby. Odpowiedzialność za kontrolę cen została natychmiast przydzielona administracji wojskowej, policji państwowej oraz Państwowej Służby ds. Żywności i Konsumentów. Zgodnie z prawem, przedsiębiorcy mają prawo do narzutu na podstawową żywność, ale nie więcej niż 10%. Jak podają media, w niektórych placówkach marża sięgała jednak ponad 20%.
Jedno z pięter szpitala dziecięcego w Pryłukach zamieniło się w punkt dla uchodźców. Telewizja TIM odwiedziła ich w tym miejscu. Rodzina z Kijowa, razem z kotem Tosyą, mieszka w szpitalu już od dwóch tygodni. Piętro szpitala jest przeznaczone na potrzeby migrantów - obecnie jest ich 8, ale bywało nawet 18 osób. Są też rodziny, które mieszkają tu od początku wojny.
Szpital mierzy się z problemami z dostawą produktów spożywczych. Kuchnia musi wykarmić małych pacjentów szpitala, a do tego doszli jeszcze migranci. Jak podkreśla dyrekcja szpitala, załoga nie boi się pracy, byleby miała z czego przygotować posiłki. Pomagają wolontariusze, dostarczając produkty.
Inną z tymczasowych mieszkanek szpitala jest czteroletnia Ewa, która dotarła tu z Kijowa wraz z mamą Aloną. Najpierw uciekły do Makiejewki w obwodzie czernihowskim, ale tam też wkroczyli Rosjanie.
Najpierw musieli jednak ukrywać się w piwnicach przed rosyjskimi najeźdźcami. Wydostały się jednak z okupowanej wioski i dotarły do Pryłuków. Alona i Ewa marzą jednak o jak najszybszym powrocie do rodzinnego Kijowa, spacerze po parku, podziwianiu wspaniałej architektury i świadomości, że jest bezpiecznie.
Co jeszcze słychać w Pryłukach?
- rozpoczęła się rekrutacja do szkół dla pierwszoklasistów. Potrwa do 31 maja. - W tym roku po raz pierwszy w ławkach szkolnych zasiądzie około 460 uczniów. To mniej niż w poprzednich latach – komentuje lokalnym medium odpowiadający za oświatę w Pryłukach Alexander Pravosud.
- w poniedziałek 5 kwietnia do pracy wrócił dworzec autobusowy Pryłuki, który obsługuje połączenia dalekobieżne. Dworzec autobusowy czynny jest od 6:15 do 14:00.
- pracownicy oddziału spółki gazowej w Pryłukach zbierali pomoc humanitarną dla mieszkańców Czernihowa - żywność, w tym cukier, olej, konserwy, a także zabawki dla dzieci
- sezon grzewczy dla instytucji sektora publicznego zakończył się w Pryłukach 4 kwietnia. Jednocześnie trwa sezon grzewczy ludności. „Skończy się, gdy średnia dzienna temperatura przez trzy dni wyniesie 8 stopni” – informują władze miasta
- w najbliższym czasie w pryłucczyźnie powstaną specjalne komisje, które będą badać zniszczenia, oceniać szkody, a następnie wypłacać odszkodowania wszystkim ofiarom wojny w regionie.
Pryłuki od 2006 roku są miastem partnerskim Ostrołęki. Dlatego z uwagą przyglądamy się temu, co dzieje się w mieście podczas rosyjskiej inwazji na Ukrainię, która trwa od 24 lutego 2022 r.