Poseł na Sejm RP Arkadiusz Czartoryski (obecnie Partia Republikańska, klub PiS) w 2020 roku podczas wizyty premiera Mateusza Morawieckiego w Ostrołęce mówił w rozmowie z szefem rządu o "mendzie, która napierdziela na tą elektrownię". Urażony tymi słowami poczuł się były senator Krzysztof Majkowski, który właśnie... wygrał w sądzie z posłem Czartoryskim. Na razie w pierwszej instancji.
Premier Mateusz Morawiecki przyjechał do Ostrołęki 13 czerwca 2020 r. Przez pół godziny przebywał w naszym mieście - spotkał się z mieszkańcami, powiesił baner wyborczy Andrzeja Dudy, rozdawał ulotki wyborcze obecnego prezydenta, a także złożył kwiaty przed pomnikiem na skwerze im. Lecha Kaczyńskiego. Po drodze z Ostrołęckiego Centrum Kultury na skwer im. Kaczyńskiego krótką pogawędkę ucięli sobie premier Morawiecki i poseł ziemi ostrołęckiej Arkadiusz Czartoryski.
- A jak tam Janusz sobie radzi? - zapytał premier Morawiecki. Chodziło zapewne o byłego prezydenta miasta.
Wiesz, pracuje, ale jest taka rzecz, że mamy tu taką jedną mendę, która napierdziela na tą elektrownię. Ale jeden, już był u Urbana, w Wyborczej
- wymieniał poseł Arkadiusz Czartoryski.
Słowa te zarejestrowane zostały podczas transmisji na żywo, którą prowadziliśmy na naszym profilu na Facebooku:
Były senator Krzysztof Majkowski zapowiedział wystąpienie na drogę sądową, gdyż poczuł się urażony słowami posła, twierdząc, że parlamentarzysta mówiąc "menda" miał na myśli właśnie jego. - Nie pozwolę nazywać się mendą - mówił były polityk i jak zapowiedział, tak zrobił: sprawa trafiła do sądu. Rozprawa w procesie Majkowski-Czartoryski o ochronę dóbr osobistych odbyła się w Sądzie Okręgowym w Ostrołęce 26 sierpnia, a 9 września zapadł wyrok.
Przeprosiny w formie oświadczenia woli
Jak się dowiedzieliśmy, sąd zobowiązał pozwanego Arkadiusza Czartoryskiego do złożenia na portalu eOstroleka.pl oświadczenia woli, w którym przeprasza za nazwanie Majkowskiego "mendą"w rozmowie z premierem.
Zasądził też od pozwanego posła na Sejm RP na rzecz Mazowieckiego Szpitala Specjalistycznego w Ostrołęce kwotę 3 tysięcy złotych wraz z ustawowymi odsetkami. Sąd umorzył też postępowanie w zakresie zadośćuczynienia na rzecz powoda, a od pozwanego zasądził jeszcze kwotę 1837 zł tytułem zwrotu kosztów postępowania.
To wyrok pierwszej instancji, więc przysługuje od niego odwołanie. Niewykluczone więc, że proces będzie miał swój ciąg dalszy w Sądzie Apelacyjnym.