Kupcy przeciwni zmianom na targowisku. Chcą „stabilizacji i spokoju”

Kupcy usuwani z terenu miejskiego targowiska przy ulicy Zawadzkiego „Zośki” są przeciwni zmianom jakie wprowadza w tym miejscu ostrołęcki prezydent. „Stabilizacji i spokoju, po ubiegłorocznej fuzji dwóch targowisk i bezplanowości z tym związanych, to jest to czego nam w tej chwili najbardziej potrzeba” – piszą w petycji, która trafiła na biuro prezydenta Łukasza Kulika.

 Wraca sprawa zmian na targowisku miejskim przy ulicy Zawadzkiego „Zośki” i  tzw „końskim rynku” (przeniesionego z dotychczas zajmowanego placu przy ulicy Targowej). Decyzją władz miasta oba targowiska zostały połączone w jedno z wydzielonymi sektorami na produkty rolnicze i pozarolnicze. Zmiany te skutkują – jak twierdzą kupcy – usuwaniem ich straganów z dotychczas zajmowanych stanowisk handlowych i przenoszeniu ich w inne miejsca.

 Sytuacja wywołała sprzeciw grupy kupców, który w „starych” miejscach funkcjonują czasem po kilkanaście lat. Mają grupę klientów przyzwyczajonych do znanych im lokalizacji i łatwo do nich trafiających.

 Kupcy żądają, żeby prezydent zaniechał podjętych już działań usuwania kupców z dotychczasowych stanowisk i przenoszeniu ich w inne miejsca. Przygotowali wspólnie petycję, którą w poniedziałek, 19 kwietnia złożyli w ratuszu.

 Miejsca dotychczas przez nas zajmowane, służące nam do sprzedaży naszych towarów, powodują, iż nasi klienci z łatwością do nas trafiają, czy to po zakupy, czy też w celu wymiany zakupionego wcześniej towaru. Niektórzy kupcy zajmują te same stanowiska od kilkunastu lat (np. nie tak dawni  „dzierżawcy stanowisk”). Stabilizacji i spokoju, po ubiegłorocznej fuzji dwóch targowisk i bezplanowości z tym związanych, to jest to, czego nam w tej chwili najbardziej potrzeba.

- argumentują w petycji dotyczącej zmian na targowisku, które są – w ich ocenie – bezpodstawne, niepotrzebne i powodujące chaos. 

Zdaniem kupców podział targowiska na część rolniczą i nierolniczą spowoduje w konsekwencji pozbawienie części kupców możliwości dalszego zarobku.

 (…) my sprzeciwiamy się pozbawiania nas miejsc pracy, zwłaszcza w tak trudnym pandemicznym okresie.

- argumentują.

 Kupcy nie zostawiają suchej nitki na planach restrukturyzacji targowiska. Ich zdaniem novum w naszym regionie – czyli podział targowiska na cześć rolniczą i pozarolniczą – ma doprowadzić do tego, że część targowiska wydzielona na strefę rolniczą w okresach zimowych będzie świeciła pustkami.

 (…) a my, z braku miejsca na targowisku zostaniemy pozbawieni możliwości zarobku. Takim prekursorskim działaniom mówimy stanowcze NIE. Restrukturyzacja targowiska obarczona eskalacją napięć, sporów, utratą pracy sporej części przedsiębiorców, prowadzącą czasem do tragedii ludzkich nie powinna mieć miejsca.

- twierdzą kupcy.

 Ich zdaniem, obecnie władze miasta traktują ich w sposób przedmiotowy.

 (…) My jako przedsiębiorcy, borykający się ze skutkami pandemii, nie otrzymujemy żadnego wsparcia ze strony Urzędu Miasta. Wszystko, co dzieje się na targowisku stawia nas w sytuacji bez wyjścia. Dla wielu z nas ostatni, pandemiczny rok był najtrudniejszym okresem w naszej działalności gospodarczej. Spadki obrotów sięgające 80-90% i obawy o przyszłość, o nasze rodziny, niespłacone kredyty są potęgowane zmianami na targowisku, które naszym zdaniem można było odłożyć w czasie. Życzylibyśmy sobie odrobinę urzędniczej empatii, zrozumienia i traktowania nas jako partnerów w relacjach, a nie jako niepotrzebnej kuli u nogi.

- czytamy w petycji.

 Sprawa będzie miała swój dalszy ciąg. Ruch jest teraz po stronie miasta. Z odpowiedzi na petycję, której spodziewać można się w najbliższych tygodniach, dowiemy się, czy prezydent przychyli się do wniosków i oczekiwań zdesperowanej grupy kupców.

 Do tematu będziemy wracali.