"Kurpie Zielone i Kurpie Białe to ważna część historii Mazowsza i Polski. Niestety, coraz mniej młodych ludzi ma możliwość jej poznania" - mówiła w Sejmie ostrołęcka posłanka Żaneta Cwalina-Śliwowska, odwołując się do swojego pochodzenia.
Po marcowej debacie w Sejmie projekt ustawy ws. uznania języka śląskiego za język regionalny trafił do dalszych prac w komisji ds. mniejszości narodowych i etnicznych. Posłowie nie zgodzili się na wnioski PiS i Konfederacji o odrzucenie projektu w pierwszym czytaniu. W dyskusji wzięła udział też posłanka Żaneta Cwalina-Śliwowska (Polska 2050) z Ostrołęki.
- Markotnym jest to, że odmawia się prawnego uznania dziedzictwa językowego ponad pół miliona Polaków. Ja pochodzę z Kurpi. Kto teraz oprócz nas, Kurpśów i Kurpśanek, pamięta, że mamy własną mowę? Teraz to jest tylko gwara przekazywana przez dziadków czy przez zespoły folklorystyczne starające się zaszczepić naszą kulturę regionalną u dzieci i młodzieży - powiedziała Cwalina-Śliwowska.
Kurpie Zielone i Kurpie Białe to ważna część historii Mazowsza i Polski. Niestety, coraz mniej młodych ludzi ma możliwość jej poznania. Języki regionalne, dialekty, gwary dziś tracą na znaczeniu nie ze względu na brak ich wartości dla dziedzictwa kulturowego, ale przez brak ochrony i wsparcia ze strony państwa. Te zaniechania prowadzą do utraty autentycznej wielowiekowej różnorodności kulturowej Polski. Nie możemy pozwolić, aby to samo stało się z językiem śląskim. Język śląski nie jest zagrożeniem dla Polski.
- Chcemy stworzyć możliwość dania równych szans Polakom, którzy tego języka śląskiego używają od dziecka. Chodzi o uznanie równości wszystkich obywateli w państwie. Głosowanie przeciw projektowi nowelizacji jest wymierzeniem policzka Ślązakom. Ja jako kobźéta z Kurpśi muzię, że jestem za - zakończyła regionalnie posłanka z Ostrołęki.