eOstroleka.pl
Ostrołęka, NASZ NEWS

Zagraniczny ubezpieczyciel przed ostrołęckim sądem. Wypłata... w bułgarskiej walucie

REKLAMA
zdjecie 480
REKLAMA

Po ponad ośmiu latach od zdarzenia zapadł prawomocny wyrok w sprawie cywilnej o zapłatę odszkodowania i zadośćuczynienia za wypadek drogowy, którego poszkodowany doznał w Bułgarii, gdzie pracował. Sądy w Ostrołęce i Białymstoku miały prześledzić bułgarskie przepisy i wyliczyć kwoty. Ubezpieczyciel starał się udowodnić, że współwinny wypadku jest poszkodowany, ale poniósł w tym przypadku klęskę.

Wejście Polski do Unii Europejskiej spowodowało, że Polacy liczniej i częściej zaczęli wyjeżdżać do pracy do innych krajów europejskich. Wypadek za granicą może wydarzyć się każdemu - co wtedy z kwestią zadośćuczynienia i odszkodowania? Taką sprawą zajmował się ostrołęcki sąd, którego orzeczenie zostało następnie utrzymane przez Sąd Apelacyjny w Białymstoku.

Sprawa dotyczyła wypadku w Bułgarii - kraju, w którym główna przyczyna wypadków samochodowych to nadmierna prędkość. Wszystkie pojazdy w Bułgarii muszą posiadać ubezpieczenia od odpowiedzialności cywilnej, ale proces o odszkodowanie i zadośćuczynienie toczył się w Polsce.

Wypadek w Bułgarii. Polak ledwo uszedł z życiem

W lipcu 2013 roku 50-letni wówczas mężczyzna zawarł umowę o pracę na stanowisku ślusarza maszyn z wynagrodzeniem w wysokości 1402,78 euro+euro netto miesięcznie. Pracę wykonywał w Republice Bułgarii. Niestety, skończyło się bardzo przykrym zdarzeniem. 10 sierpnia 2013 r. doszło do wypadku. Tego dnia około godziny 10.40 mężczyzna wyruszył z hostelu pracowniczego w kierunku miasta w poszukiwaniu bankomatu. Poruszał się lewym poboczem drogi, na której nie było chodnika dla pieszych. Idąc, słuchał muzyki z odtwarzacza MP3 przez słuchawki. Jak stwierdzono, "był w umiarkowanym stanie upojenia alkoholowego", gdyż miał 1,95 promila alkoholu we krwi.

W pewnym momencie mężczyzna wszedł na pas ruchu, którym poruszał się kierowca samochodu osobowego. Jechał on z prędkością 106 km/h, podczas gdy dozwolona prędkość była to 50 km/h. Kierowca zaczął hamować, ale samochód uderzył w mężczyznę, którego następnie zarzuciło nad przednią maskę, przeleciał on nad dachem i spadł po prawej strony do rowu. Krótko mówiąc - cud, że Polak przeżył ten wypadek. Miał złamane obie nogi i lewą kość ramieniową.

Bułgarski sąd przeprowadził ekspertyzę, która wskazała, że nie doszłoby do wypadku, gdyby samochód poruszał się z dozwoloną prędkością. W momencie uderzenia w mężczyznę kierowca z Bułgarii miał "na liczniku" 81 km/h (po hamowaniu), a sąd uznał, że gdyby jechał z prawidłową prędkością, zdołałby uniknąć uderzenia w Polaka.

Kierowca został uznany za winnego spowodowania zdarzenia i nałożono na niego grzywnę w wysokości 2 tys. lew bułgarskich oraz na 8 miesięcy zabrano mu uprawnienia do kierowania. Sąd uznał, że kierujący pomimo młodego wieku już aż 17 razy naruszał przepisy ruchu drogowego. Kara nie była jednak zbyt surowa, bo sąd zwrócił uwagę, że obywatel Polski przechodził przez drogę w niedozwolonym miejscu, przy czym z ekspertyzy sporządzonej na potrzeby śledztwa w Bułgarii wynika, że winę za wypadek ponosił kierowca.

Przechodząc przez jezdnię M.T. znajdował się ponad 67 metrów od samochodu i gdyby nie nadmierna prędkość, do zderzenia by nie doszło. Zatem to nie stan „umiarkowanego upojenia alkoholowego”, czy słuchanie muzyki przez pieszego było przyczyną wypadku, ale naruszenie przepisów przez kierującego pojazdem.

Polak był operowany w Bułgarii, doznał ciężkich obrażeń: otwartych złamań, licznych otarć czy rany szarpanej pachy. Jego cierpienie potęgowała bariera językowa i brak osób najbliższych, więc po blisko dwóch tygodniach do Bułgarii poleciała żona mężczyzny. W szpitalu spędził blisko miesiąc, a po powrocie do Polski był unieruchomiony - od września 2013 r. do marca 2014 r. wymagał pełnego wsparcia, dni spędzał w pozycji leżącej.

Mężczyzna leczył się w związku ze stanem zapalnym kości i brakiem ich zrostu. Wielokrotnie przebywał w szpitalu i ponosił duże koszty. Do tego doszedł remont mieszkania, które zostało przystosowane do jego potrzeb. Po czasie, biegli stwierdzili, że mężczyzna jest samodzielny i samowystarczalny w czynnościach życia codziennego, choć pewne czynności mogą zajmować mu więcej czasu. Jego stan psychiczny po wypadku uległ poprawie, podjął nawet pracę jako pracownik ochrony.

Zadośćuczynienie i odszkodowanie. Wyrok sądu w Ostrołęce

Poszkodowany w wypadku złożył do Sądu Okręgowego w Ostrołęce pozew przeciwko zagranicznemu ubezpieczycielowi, domagając się łącznie blisko 145 tys. lew bułgarskich tytułem zadośćuczynienia i odszkodowania, a także ok. tysiąc złotych za opłatę poniesioną na tłumaczenie pozwu.

Ubezpieczyciel zagraniczny wnosił wnosił o oddalenie powództwa, podnosząc że wypłacona kwota ubezpieczenia 15.338,76 euro zaspokaja roszczenie powoda z tytułu zadośćuczynienia za ból i cierpienie. Dodał, że świadczenie to uwzględnia przyczynienie się poszkodowanego do wypadku (1,95 promila alkoholu we krwi, niezachowanie ostrożności przy przechodzeniu przez jezdnię w miejscu niedozwolonym, w słuchawkach na uszach).

Wyrokiem z dnia 22 września 2020 r. Sąd Okręgowy w Ostrołęce zasądził od pozwanego ubezpieczyciela na rzecz powoda - poszkodowanego w wypadku - tytułem zadośćuczynienia kwotę 63.450 lew bułgarskich wraz z odsetkami ustawowymi z tytułu zobowiązań przeterminowanych liczonymi: od 40.260 lew bułgarskich od 18 maja 2014 r.; od 23.190 lew bułgarskich od 17 lutego 2015 r. - do dnia zapłaty; zasądził od pozwanego na rzecz powoda tytułem odszkodowania kwotę 36.723,80 lew bułgarskich wraz z odsetkami ustawowymi z tytułu zobowiązań przeterminowanych liczonymi od 29 stycznia 2018 r. do dnia zapłaty; w pozostałej części powództwo oddalił i orzekł o kosztach procesu.

Jak sąd wyliczył kwoty? Analizowano... prawo bułgarskie

Sąd Okręgowy w Ostrołęce musiał w tej sprawie powoływać się na konkretne prawo bułgarskie, gdyż na terenie tego kraju doszło do zdarzenia. Jednak sąd stwierdził, że w tym przypadku bułgarskie przepisy są zbliżone do polskich, więc "istniała możliwość posiłkowania się orzecznictwem i doświadczeniem sądów krajowych w tożsamych rodzajowo sprawach".

Ostrołęcki sąd zwrócił uwagę, że w wyniku wypadku komunikacyjnego poszkodowany doznał szeregu rozległych i poważnych obrażeń ciała (biegli trwały uszczerbek na zdrowiu określili na poziomie 97 %), w wyniku których przez długi okres czasu był hospitalizowany, a następnie przechodził długotrwałe leczenie i rehabilitację.

- Pomimo żmudnej rehabilitacji nigdy nie powrócił do pełnej sprawności ruchowej i aktywności zawodowej. Obecnie nie jest już niezdolny do pracy, ale jedynie nie wymagającej wysiłku fizycznego - wskazano w uzasadnieniu.

Uwzględniając wszystkie konsekwencje zdarzenia komunikacyjnego, Sąd w Ostrołęce uznał, że odpowiednim zadośćuczynieniem za doznanie krzywdy i cierpienia winna być kwota około 200.000 zł. Po pomniejszeniu jej o 63.188 zł, tj. kwotę wypłaconą już przez ubezpieczyciela, zasądził do pozwanego na rzecz powoda kwotę 63.450 lew bułgarskich (ok. 138.000 zł).

Za częściowo zasadne sąd uznał również dochodzone pozwem roszczenia odszkodowawcze. Na ostatecznie zasądzoną kwotę odszkodowania 36.723,80 lewa składały się koszty: pozyskania dokumentów medycznych (91,12 lewa), przystosowania łazienki do potrzeb poszkodowanego (2.597,07 lewa), dojazdu i pobytu jego żony w Bułgarii (1.547,47 lewa), tłumaczeń (198,04 lewa), zakupu leków, sprzętu wspomagającego i rehabilitacji (1.195,58 lewa), dojazdów do placówek medycznych (421,78 lewa) i utraconego dochodu (30.672,72 lewa).

Poszkodowany domagał się też ustalenia odpowiedzialności pozwanego ubezpieczyciela na przyszłość (zwalnia to poszkodowanego z konieczności późniejszego udowodnienia wszystkich przesłanek odpowiedzialności strony przeciwnej), ale ostrołęcki sąd w tej części pozew oddalił wskazując, że w bułgarskim prawie nie ma takiego zapisu, w związku z czym ustalenie to nie byłoby skuteczne.

Ubezpieczyciel nie odpuścił. Ale poniósł klęskę

Apelację od wyroku ostrołęckiego sądu złożył ubezpieczyciel zagraniczny, domagając się m.in. przesłuchania bułgarskiego kierowcy, który brał udział w wypadku. Ubezpieczyciel chciał udowodnić, że Polak przyczynił się do zdarzenia i żądał częściowego oddalenia powództwa.

Sąd Apelacyjny w Białymstoku w listopadzie 2021 r. oddalił apelację.

Ubezpieczyciel kwestionował m.in. remont łazienki przeprowadzony w mieszkaniu poszkodowanego w wypadku. Sąd Apelacyjny stwierdził jednak, że nie można w tej sytuacji uznać, że wydatki były niecelowe, a naprawienie doznanej szkody słusznie obejmowało także zwrot utraconych dochodów.

Sąd Apelacyjny zajął się też sprawą odpowiedzialności za wypadek, uznając, że stan upojenia alkoholowego powoda nie miał żadnego wpływu na doprowadzenie do wypadku, albowiem nawet zachowanie całkowitej trzeźwości nie uchroniłoby go przed skutkami zbyt szybkiej jazdy kierowcy samochodu.

- Wprawdzie można powodowi zarzucić, że zdecydował się na przejście przez jezdnię w miejscu do tego nieprzeznaczonym, niemniej stopień tej winy jest nieznaczny w stosunku do skali nieprawidłowości, jakich dopuścił się sprawca wypadku - stwierdzono w uzasadnieniu. Próba zrzucenia odpowiedzialności na pieszego była więc nieskuteczna, a ubezpieczyciel musiał wypłacić zasądzoną kwotę.

Ostatecznie zasądzona kwota wyniosła ponad niewiele ponad 100 tys. lew bułgarskich, co w przeliczeniu na złotówki wynosiło według kursu z 2021 r. ponad 230 tysięcy.

Wasze opinie

STOP HEJT. Twoje zdanie jest ważne, ale nie może ranić innych.
Zastanów się, zanim dodasz komentarz
Brak możliwości komentowania artykułu po trzech dniach od daty publikacji.
Komentarze po 7 dniach są czyszczone.
Kalendarz imprez
listopad 2024
PnWtŚrCzPtSoNd
 28  29  30  31  1 dk2 dk3
dk4 dk5 dk6 dk7 dk8 dk9 dk10
dk11 dk12 dk13 dk14 dk15 dk16 dk17
dk18 dk19 dk20 dk21 dk22 dk23 dk24
dk25 dk26 dk27 dk28 dk29 dk30  1
×