Przed dwoma laty więzień uciekł mającym pilnować go strażnikom z jednego z warszawskich szpitali. Odpowiednie władze Służby Więziennej zdecydowały o wydaleniu funkcjonariuszy ze służby, lecz sprawa trafiła do sądu, m.in. w Ostrołęce. Z prawnego punktu widzenia było sporo wątpliwości, co do takiego rozstrzygnięcia. Ostatecznie sąd zdecydował o wymierzeniu innej kary.
Więzień uciekł ze „strefy brudnej”
3 czerwca 2020 roku. Trwa właśnie pierwsza fala koronawirusa w Polsce, obowiązuje ścisły reżim sanitarny. W jednym z warszawskich aresztów do osadzonego, który odbywa karę ośmiu miesięcy pozbawienia wolności za jazdę pod wpływem alkoholu w warunkach recydywy, wzywana jest karetka pogotowia. Osadzony uskarża się na bardzo silny ból kręgosłupa, kończyn, niedowład oraz brak czucia. Ratownicy decydują o przewiezieniu więźnia do szpitala, a to musi odbywać się w konwoju.
Do konwoju wyznaczono dwóch strażników. Wyposażono ich w broń, ręczne miotacze pieprzowe, pałki służbowe, kajdanki, kajdanki zespolone, kamizelki i zestawy ochrony osobistej, w tym kombinezony. Strażnicy odbierają instrukcje i jadą z osadzonym do szpitala.
W szpitalu osadzonemu zmierzono temperaturę i umieszczono go w izolatorium celem wykonania testu na obecność COVID-19. Jeden ze strażników udaje się do okienka obserwacyjnego, drugi transportuje więźnia, wraz obsługą medyczną do „strefy brudnej”. W końcu podjęto decyzję o wykonaniu badania, na które jeden ze strażników udał się razem z osadzonym i personelem medycznym.
Po powrocie z badania osadzony przez ponad godzinę przebywał w sali w „strefie brudnej”. Drzwi do tej strefy były jednak niezabezpieczone, co spowodowało, że osadzony opuścił salę, a chwilę później opuścił teren szpitala. Jeden ze strażników zorientował się, że osadzony zniknął. Załoga Służby Więziennej rozpoczęła poszukiwania. Po godzinie i dwudziestu minutach więźnia zatrzymała policja.
Najsurowsza kara dla strażników
Śledztwo w tej sprawie, pod nadzorem prokuratury, prowadziła policja. Postępowanie to zostało zakończone postanowieniem o umorzeniu wobec braku znamion czynu zabronionego. W uzasadnieniu wskazano, że zachowania strażników nie wyczerpują znamion przestępstwa, funkcjonariusze nie dopuścili się bowiem czynu zabronionego, ani nie mieli na celu popełnienia takiego czynu.
Ale wobec strażników, którzy mieli pilnować osadzonego, wszczęto też postępowanie dyscyplinarne w strukturze Służby Więziennej. Jak to możliwe, że osadzony bez większych problemów uciekł ze szpitala? „Zespół specjalistów powołanych w sprawie postawił tezę, że w krytycznym odcinku czasu obydwaj konwojenci siedzieli na krzesłach lub jeden z nich, zamiast ciągle obserwować osadzonego, zajmowali się czymś innym, odstępując tym samym od obowiązku nieprzerwanej obserwacji osadzonego” - ustalił później sąd.
Dyrektor aresztu, a następnie dyrektor okręgowy Służby Więziennej, wydali orzeczenia, wymierzające strażnikom karę wydalenia ze służby. Zarzucono strażnikom niedopełnienie obowiązków m.in. poprzez zabezpieczenie tylko z jednej strony pomieszczenia, gdzie przebywał osadzony czy zaprzestanie obserwacji osadzonego. W ocenie dyrektora, naruszenie stanowiło także "poinformowanie o ucieczce osadzonego dowódcy zmiany po 33 minutach od faktycznej ucieczki i po 24 minutach po zorientowaniu się w sytuacji".
Obaj strażnicy nie zgodzili się z tym i wystąpili do Sądu Okręgowego w Ostrołęce z pozwem przeciwko Skarbowi Państwa - Okręgowemu Inspektoratowi Służby Więziennej o uchylenie w całości tych orzeczeń, uznając, że wymierzona kara była „rażąco niewspółmierna”.
Sąd w Ostrołęce: Potrzebne ponowne rozpatrzenie
Sąd Okręgowy w Ostrołęce uznał, że "nie budzi wątpliwości, że kara wydalenia ze służby jest najsurowszą z kar, która powinna być orzeczona za przewinienie dyscyplinarne o znacznym stopniu szkodliwości". Zadaniem sądu w tej sprawie było ustalenie, czy zastosowana w tym przypadku kara wydalenia ze służby była adekwatna.
Sąd przychylił się do zeznań strażników oraz świadka, czyli dowódcy zmiany. - Świadek zeznał, że szkoda mu powodów, bo byli dobrymi funkcjonariuszami, nikt nie miał do nich zastrzeżeń. Podkreślił, że nie może powiedzieć o nich nic złego. Zdaniem świadka zastosowana względem powodów kara jest zbyt surowa, powinni dostać taką karę, żeby mogli zostać w służbie.
Sąd podkreślił, że nie budzi wątpliwości, że strażnicy dopuścili się przewinień dyscyplinarnych. Zaniechali obserwacji osadzonego, w wyniku czego ten uciekł ze szpitala. Ale sąd uznał, że przy wymierzaniu kary należy uwzględnić wszystkie okoliczności. Jako okoliczności łagodzące wskazano m.in. dotychczasowy przebieg służby (jeden ze strażników był dwukrotnie wyróżniany; drugi - pracował krótko, ale miał pozytywną opinię), nieumyślność naruszenia czy podjęcie starań o zmniejszenie skutków zdarzenia poprzez rozpoczęcie poszukiwań osadzonego.
Sąd uznał, że sytuacja ucieczki więźnia godziła w dobre imię Służby Więziennej, lecz osadzony został w szybkim czasie ujęty przez policję i brak jest podstaw sądzić, by spowodował zagrożenie dla bezpieczeństwa publicznego - tym bardziej, że nie należał do kategorii skazanych szczególnie niebezpiecznych. Sąd zauważył, że organ dyscyplinarny dopatrzył się okoliczności łagodzących, ale i tak zastosował najsurowszą karę, choć ustawa o Służbie Więziennej przewiduje aż siedem różnych sankcji za przewinienia.
Wyrokiem z 30 kwietnia 2021 r., Sąd Okręgowy w Ostrołęce III Wydział Pracy i Ubezpieczeń Społecznych, uchylił orzeczenia dyrektora okręgowego Służby Więziennej oraz poprzedzające je orzeczenia dyrektora aresztu i przekazał sprawę do ponownego rozpoznania dyrektorowi aresztu, nakazując jednocześnie wzięcie pod uwagę wszystkich okoliczności.
Zmiana kary po apelacji. Na korzyść strażników
Od tego wyroku do Sądu Apelacyjnego odwołał się Okręgowy Inspektorat Służby Więziennej, wnosząc o uchylenie wyroku i przekazanie sprawy do ponownego rozpoznania sądowi pierwszej instancji, tudzież zmianę wyroku poprzez np. orzeczenie jednej z kar, o której mowa w ustawie o Służbie Więziennej.
Sąd apelacyjny potwierdził, że "organy dyscyplinarne nie wzięły pod uwagę okoliczności łagodzących oraz skutków naruszenia dyscypliny służbowej".
W uzasadnieniu czytamy:
Z jednej strony powodowie dopuścili się poważnego zaniedbania polegającego na tym, że nie sprawdzili wystarczająco czy zamknięte są drugie drzwi prowadzące do sali, na której przebywał osadzony, a także zaniechali stałej obserwacji osadzonego. Z drugiej strony trzeba mieć na względzie, że osadzony nie należał do szczególnie niebezpiecznych przestępców, z uwagi na rodzaj popełnionego przestępstwa, wymierzoną karę (8 miesięcy pozbawienia wolności) jak i zachowanie w toku odbywania kary. Nadto nie bez znaczenia jest to, że zbiegły więzień został ujęty już po upływie godziny i 20 minut
- Wymierzenie kary dyscyplinarnej wydalenia ze służby było nadmiernie surowe - podkreślono w uzasadnieniu wyroku z 9 lutego 2022 r. - „Zagubienie” osadzonego w trakcie konwoju stanowi poważne uchybienie obowiązkom funkcjonariusza. Jednakże nie każdą sytuację ucieczki osadzonego należy oceniać tak samo.
Rozważeniu podlegała też kwestia czy sąd pracy uprawniony jest do zmiany zastosowanej kary dyscyplinarnej. Ostatecznie sąd stwierdził, że „stanowione w art. 263 ustawy o Służbie Więziennej prawo odwołania jest w swojej istocie uprawnieniem do złożenia wniosku o rozpoznanie sprawy przez sąd pracy” i taka decyzja przez sąd powszechny może być podjęta.
- Za przyjętym rozwiązaniem przemawia też treść żądania apelacji, które zmierzało do zmiany wyroku sądu pierwszej instancji i oddalenie powództwa, bądź też zmiany wyroku i orzeczenia jednej z kar wymienionych w art. 232 pkt 2-6 ustawy o Służbie Więziennej - wskazano.
Ostatecznie, wyrokiem prawomocnym z 9 lutego 2022 r., Sąd Apelacyjny w Białymstoku zdecydował o uchyleniu orzeczeń dyrektora okręgowego Służby Więziennej oraz dyrektora aresztu i wymierzył strażnikom karę ostrzeżenia o niepełnej przydatności do służby w Służbie Więziennej. To jedna z kar przewidziana w ustawie o Służbie Więziennej, ale zdecydowanie inna od najsurowszej, jaką jest wydalenie ze służby. Biorąc pod uwagę ostateczne rozstrzygnięcie, strażnicy sporo zyskali, ratując się przed wydaleniem ze służby przed sądem powszechnym.