10 lat więzienia - to część kary dla Andrzeja P., który jadąc po pijanemu spowodował śmiertelny wypadek w Gucinie. Zginął wtedy 4-letni Miłosz, jego syn. Mimo niezbitych dowodów, mężczyzna nie przyznawał się do winy, a jego obrońca wnosił o uniewinnienie. Choć z wcześniejszych słów oskarżonego wynikało, że ma świadomość tego, co się wydarzyło. I to największa kara, z którą będzie musiał żyć do końca swoich dni.
Tragedia w Boże Ciało
W święto Bożego Ciała, 8 czerwca 2023 r., kompletnie pijany Andrzej P., kierując audi, roztrzaskał auto na drzewie w Gucinie (gm. Czerwin). Jak ustalono w toku śledztwa, kierowca jechał z prędkością od 136 do 146 km/h. Andrzej P. przeżył, ale zginął jego czteroletni syn Miłosz - chłopiec w momencie wypadku siedział na kolanach ojca.
Zabójcza prędkość! Szokujące ustalenia w sprawie wypadku, w którym zginął czterolatek
Sprawca wypadku drogowego w Gucinie nie dość, że był pijany i wiózł swojego 4-letniego syna na kolanach, to jeszcze jechał zdecydowanie za szybko - to wnioski z opinii biegłego, o której informuje…
Andrzej P. nie posiadał prawa jazdy, został wobec niego orzeczony sądowy zakaz prowadzenia pojazdów mechanicznych, który obowiązuje do 2026 roku. Także za jazdę po pijanemu. Za łamanie prawa na drogach był wielokrotnie karany.
Śledczy ustalili, że zawartość alkoholu we krwi w dwóch badaniach wynosiła 1,95 promila i 2,13 promila. Do tego, dziecko było przewożone nieprawidłowo.
Miłosz P. siedział na fotelu kierowcy na kolanach kierującego Andrzeja P., bez wymaganego fotelika. Na skutek wypadku dziecko doznało szeregu urazów czaszki i mózgu. Obrażenia te były przyczyną śmierci chłopca
Podejrzany Andrzej P. na początkowym etapie śledztwa nie przyznał się do popełnienia zarzucanych mu czynów i odmówił składania wyjaśnień.
10 lat więzienia. I najdotkliwsza kara...
Szczegóły postępowania sądowego ujawnił serwis TVN Warszawa. Jak się okazuje, na początku Andrzej P. nie kwestionował spowodowania wypadku, ale później... stwierdził, że nie przyznaje się do winy, a jego obrońca wniósł o uniewinnienie. Jak informuje tvnwarszawa.pl, Sąd Rejonowy w Ostrołęce uznał go jednak za winnego i wymierzył karę łączną 10 lat pozbawienia wolności, dożywotni zakaz prowadzenia pojazdów, 30 tys. zł zadośćuczynienia matce Miłosza i 20 tys. zł na Fundusz Pomocy Pokrzywdzonym oraz Pomocy Postpenitencjarnej.
Wyrok w październiku 2024 r. został utrzymany w mocy przez sąd drugiej instancji.
Tragiczny wypadek, w którym zginęło dziecko kierującego po pijanemu kierowcy, to niewyobrażalna trauma dla wszystkich zaangażowanych. Obok bólu po stracie niewinnego życia, pojawia się również gniew i żal wobec osoby odpowiedzialnej za tę tragedię. W przypadku pijanego kierowcy, kara więzienia nie oddaje w pełni rozmiaru popełnionego czynu. Najdotkliwszą karą dla takiego człowieka będzie dożywotnie dźwiganie świadomości, że to on odebrał życie własnemu dziecku.
Pamiętajmy, że kierowanie pojazdem pod wpływem alkoholu to nie tylko łamanie prawa, ale przede wszystkim ogromna nieodpowiedzialność. Decydując się na taki krok, narażamy nie tylko siebie, ale również innych, w tym naszych najbliższych. Tragedia, do której doszło w tym przypadku, niech będzie przestrogą dla wszystkich, którzy lekkomyślnie podchodzą do kwestii bezpieczeństwa na drodze. Życie ludzkie jest bezcenne, a strata dziecka to niewyobrażalna tragedia. Pamiętajmy o tym, zanim wsiądziemy za kierownicę pod wpływem alkoholu.