Konwencja PiS, która odbyła się w ubiegły weekend, miała mieć miejsce w Łodzi, ale ostatecznie przeniesiona została do Bogatyni. Dlaczego? O tym w Ostrołęce podczas konferencji prasowej mówili minister-członek Rady Ministrów Henryk Kowalczyk oraz senator RP Robert Mamątow.
Minister Henryk Kowalczyk podkreślił, że jedna dwa lata temu na wniosek Czech jedna sędzia TSUE wydała nakaz zamknięcia kopalni i elektrowni Turów. Przypomniał, że podpisano wtedy porozumienia z rządem Czech. Lecz sprawa powróciła po niedawnym postanowieniu Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego w Warszawie.
- To naruszenie interesów RP bardzo poważne. Niestety, te działania popiera opozycja. Słyszeliśmy wielokrotnie, że skoro jest takie postanowienie sądu, to trzeba zamykać. My mówimy, że takich postanowień pseudo-sądów nie będziemy respektować. To zbyt poważna sprawa, żeby narażać Polskę na zagrożenie braku dostaw prądu - powiedział Kowalczyk.
Dodał, że decyzja ta może wpłynąć na około 60 tysięcy miejsc pracy. Jak dodał, konwencja PiS w Bogatyni służyła temu, by bronić kopalni Turów.
Zjednoczona Prawica idzie razem do wyborów. To, co wspólnie deklarowaliśmy w Bogatyni, to jest ważne. Nawet, jak różnice są drobne między nami, to w obliczu wyborów jesteśmy razem.
Senator Robert Mamątow dodał, że Polska ma najniższe bezrobocie i najwyższy wzrost gospodarczy w UE. "My się solidaryzujemy z wszystkimi, którzy są w trudnej sytuacji. A w takiej sytuacji znalazła się społeczność Bogatyni i Turowa" - powiedział.
- Bogatynia jest jedną kopalnią tego typu w Polsce. Obok w Czechach jest cztery, w Niemczech jest pięć. Nikomu to nie przeszkadza. A to, że w Turowie wydobywa się węgiel, przeszkadza głównie organizacjom niemieckim. Dążą do tego, żeby kopalnię zamknąć i żebyśmy kupowali energię z krajów sąsiednich. Na to nigdy naszej zgody nie będzie - dodał Mamątow.