Podczas czwartkowej sesji rady miasta pojawił się projekt uchwały ws. wniosku Stowarzyszenia Rodzina Polska złożonego w ramach Rządowego Programu Odbudowy Zabytków. Wzbudził on sporo emocji i nie udało się uniknąć polityki. Padły mocne słowa (z jednej strony o wykluczeniu, z drugiej - o pazerności), a projekt ostatecznie wycofano.
Celem uchwały, miałoby być, jak wskazali jej inicjatorzy - trzech radnych PiS - wsparcie inicjatywy Stowarzyszenia Rodzina Polska dotyczącej Rządowego Programu Odbudowy Zabytków. "Żeby to stowarzyszenie również miało szansę pozyskać środki na remont obiektu, który jest nabyty na ul. Szpitalnej 2 za dotację udzieloną od pana ministra Czarnka" - powiedział radny Gut, jednocześnie skarbnik stowarzyszenia. Złożył on w tej sprawie zarówno interpelację, jak i projekt uchwały.
Wnioski w ramach programu składane są przy pomocy samorządów. Dlatego też 23 lutego stowarzyszenie złożyło wniosek do miasta, żeby miasto mogło ten wniosek przesłać dalej do premiera w ramach rządowego programu. Henryk Gut: - Takich wniosków samorząd mógł złożyć do 10. Z informacji, które otrzymaliśmy, wniosków zostało przesłanych 4. A z zewnątrz tych wniosków wpłynęło 6.
Traktujemy to jako wykluczenie, że jesteśmy słabsi, że nie możemy bezpośrednio złożyć tego wniosku i nie ma szans, by ten obiekt szybciej wyremontować. Ani jednej złotówki kosztów miasto by nie poniosło.
Wiceprezydent: Usłyszałam, że możemy złożyć i 10 wniosków, jeżeli chcemy pokazać, że państwo nie daje pieniędzy
Padły mocne słowa, więc wiceprezydent Ostrołęki Anna Gocłowska postanowiła szczegółowo wyjaśnić kwestię rządowego programu i wniosku stowarzyszenia. Podkreśliła, że miasto nie miało obowiązku przystępować do programu, ale to zrobiło, bo to słuszna idea na rzecz mieszkańców miasta.
- Na naszym terenie temu programowi przewodniczył pan premier Henryk Kowalczyk. Inicjatorem spotkań w zakresie tego programu był pan premier, a miejscem spotkań była delegatura urzędu wojewódzkiego w Ostrołęce. Byliśmy tam gośćmi, zapraszani byliśmy z proboszczami parafii, obiektów zabytkowych - relacjonowała.
Dyskusja szła w tym kierunku, żeby dofinansować te obiekty kwotą maksymalnie miliona złotych i od nas z Ostrołęki byli zaproszeni proboszczowie trzech zabytkowych kościołów. Z tych obiektów korzysta zapewne ze 30 tys. mieszkańców naszego miasta, jeżeli remont zostanie dofinansowany ze środków centralnych, to mniej będą partycypować w kosztach mieszkańcy. W związku z tym podjęliśmy decyzję o przystąpieniu do programu.
Na kolejnym spotkaniu była już osobiście wiceprezydent Gocłowska, która zrelacjonowała, że na spotkanie przybył radny Henryk Gut, związany ze stowarzyszeniem "Rodzina Polska".
Wiceprezydent mówiła: - Każdy samorząd informował, ile wniosków wpłynęło, to my też powiadomiliśmy, że wpłynęło 6 wniosków. Każdy samorząd mógł złożyć do 10 wniosków, ale ten limit wniosków był ograniczany środkami finansowymi, tak wynikało z informacji pana premiera (Kowalczyka). W związku z tym, że miasto jest większe, niż parafie w gminach, był taki ukłon pana premiera w kierunku Ostrołęki, by te 3 parafie dofinansować. Ale dyskusja była taka, żeby nawet te parafie nie przekraczały miliona. Jeżeli kosztorys był wyższy, to oczekiwanie premiera było takie, że dzielone będą zadania do takiej wysokości, żeby nie przekraczało to miliona.
W dyskusję pan Henryk się włączył, siedząc naprzeciw pana premiera, ja siedziałam trochę z tyłu i pan premier mówił o Ostrołęce o trzech wnioskach, dopuszczał ewentualność czwartego na niewielkie kwoty, w rozmowach, która nie była wiążącą deklaracją. Natomiast wobec mnie wyraził się w taki sposób, że oczywiście możemy złożyć 6 i 10 wniosków, jeżeli chcemy pokazać, że "państwo nie daje pieniędzy". Powiedziałam, że jesteśmy konkretni, nie lubimy darmej pracy, więc odpowiemy na realne możliwości.
- Jeżeli mamy jakąkolwiek możliwość czwartego wniosku i starostwo złożyło wniosek na dach ratusza, a ten dach mamy wspólny, to co mieszkańcy myśleliby o prezydencie miasta, który nie dba najpierw o obiekt ogólnomiejski, tym bardziej, że mamy 650-lecie. Mogliśmy wysłać do 10 wniosków, żeby to były wnioski do 100 tysięcy, ale to nie są wnioski po 100 tysięcy - dodała wiceprezydent.
Komisja, która zajmowała się wnioskami, rekomentowała prezydentowi, że jeżeli wysłane zostanie więcej wniosków, to zmniejszone zostaną szanse na remont dachu ratusza.
"Jak można być tak bezczelnym"
"Pazerność pisowskiego stowarzyszenia nie zna granic" - rozpoczął swoje wystąpienie wiceprzewodniczący rady miasta Stanisław Szatanek.
Stowarzyszenie Rodzina Polska jest duzym beceficjentem programu Czarnka "Willa Plus". Kilka miesięcy temu państwo otrzymaliście olbrzymią kwotę. I po kilku miesiącach państwo macie czelność występować o dofinansowanie na remont tego budynku, wiedząc, że występują o to proboszczowie obiektów sakralnych i mając pełną świadomość tego, że pula pieniędzy jest ograniczona i jeżeli państwo otrzymają, to któryś z obiektów sakralnych nie otrzyma tych pieniędzy?
"Jak można być tak bezczelnym, gołym okiem widać, że państwo nie macie żadnych pohamowań. Przykład idzie z góry" - grzmiał Szatanek i dodał, że "budynek jest własnością stowarzyszenia".
Projekt bez podstawy prawnej
Nie ma podstawy prawnej do tego, by przyjmować taką uchwałę w takim kształcie - jednoznacznie stwierdziło Biuro Prawne UM.
Wojciech Zarzycki zaproponował, że jeżeli byłby to apel do premiera (w formie uchwały intencyjnej), to byłoby to może zasadne. Zgodził się z tym radca prawny, który podkreślił, że rada miasta nie miała kompetencji, by zmusić prezydenta do przekazania tego czy innego wniosku, więc projekt uchwały grupy radnych nie ma sensu.
Ostatecznie wnioskodawcy zdecydowali się wycofać projekt i niewykluczone, że na kolejnej sesji pojawi się projekt uchwały intencyjnej. Temat więc wróci w przyszłości - ciekawe, czy z podobnymi emocjami.