Pijany pociąg z działaczami mazowieckiej Platformy

Dziennikarzom „Faktu” udało się pojechać tym samym pociągiem, który nocą z piątku na sobotę wiózł działaczy Platformy Obywatelskiej z Mazowsza do Gdańska.

„Skład otrzymał kryptonim Błękitny i choć podróż trwała długie 8 godzin, wśród podróżnych szybko zyskał miano Błękitnej Strzały. Strzelano bowiem sobie w gardła w każdym wagonie - nie minęło więcej niż kwadrans od odjazdu z Warszawy Centralnej, gdy na stoliczkach w przedziałach pojawiły się butelki i puszki piwa” - opisuje „Fakt”.

„Gdy puste puszki zaczęły wpadać do śmietniczek, a częściej wprost na podłogę, ich miejsce zajęły europejskie Finlandie, swojskie Wyborowe, a czasem nawet whisky” - relacjonuje dziennik.

„Kiedy minęliśmy Włocławek, pierwsi działacze nie wytrzymywali trudów podróży. Ale od czego są koledzy - mocno zmęczonego delegata ułożyli na czterech fotelach. (...) W sąsiednim przedziale huknęła tymczasem weselna przyśpiewka: Nie pijemy wódki, nie pijemy wódki, pocałunek był za krótki!... Wśród męskiej części delegacji wzrosła również chęć do dalszego integrowania się. - 6 dziewczyn poszło w tamtą stronę, idziemy” - opisuje dziennikarz „Faktu”.

Gdy kończyła się podróż do Gdańska, organizatorzy przypominali. - Przypominacz! Dojeżdżamy! Pamiętajcie posprzątać butelki i puszki! Przypominacz... - wołał mężczyzna, który zaglądał do każdego z przedziałów.  

[źródło: Fakt]