eOstroleka.pl
Ostrołęka,

Ostro o pośle Kani i portalu Moja Ostrołęka: „To było podłe, chamskie. Zostałam wykorzystana do walki politycznej”

REKLAMA
zdjecie 5509
Beata Jankowska na posiedzeniu komisji (fot. archiwum) Beata Jankowska na posiedzeniu komisji (fot. archiwum)
REKLAMA
Ostrołęka: Informacje, do których dotarliśmy, mogą wywołać naprawdę spore zamieszanie na lokalnej scenie politycznej. Jeżeli wypowiedziami Beaty Jankowskiej zainteresuje się policja, być może poznamy sensacyjne kulisy rozgrywek politycznych w naszym mieście.

W środę, w ostrołęckim ratuszu odbyło się wspólne posiedzenie dwóch komisji miejskiej rady - Rodziny, Zdrowia i Polityki Społecznej oraz Oświaty. Na posiedzeniu pojawiła się Beata Jankowska, którą ostrołęczanie poznali jako osobę w dość niewybredny sposób atakującą prezydenta Janusza Kotowskiego. Jednak to, co powiedziała w środę, okazało się sporym zaskoczeniem.

Na początku Jankowska ponownie przeprosiła prezydenta Ostrołęki, za „użyte pod jego adresem ostre słowa”. A następnie powiedziała:

- We wrześniu ubiegłego roku pan poseł Andrzej Kania ( Platforma Obywatelska - przyp. red.) wygłosił swój słynny wywiad w radiu OKO, gdzie powiedział nieprawdę, i to chciałam podkreślić, że pan poseł Andrzej Kania nie pytał mnie absolutnie o zgodę, absolutnie do niczego go nie upoważniałam - oznajmiła nieoczekiwanie Jankowska. A następnie zwróciła się do osób uczestniczących w posiedzeniu komisji. I to co mówiła, zabrzmiało naprawdę sensacyjnie.

Andrzej Kania wykorzystał mnie do walki politycznej

- Upoważniam każdego z państwa. Proszę na swoich osiedlach informować mieszkańców, że ja absolutnie odcinam się od napaści, absolutnie niegodnej, poniżej wszelkiej krytyki, pana posła Andrzeja Kani na pana prezydenta, bo jeżeli pan poseł Andrzej Kania chce atakować pana prezydenta Kotowskiego, niech to robi sam, a nie po chamsku, bo nie można określić tego inaczej, po chamsku, bo jeżeli nie pytał mnie, nie uzgadniał ze mną, a zasłania się moją osobą, to naprawdę, po chamsku, w karygodny sposób wykorzystał mnie, mówiąc o tzw. seksaferze, której absolutnie nie było. I to mnie właśnie boli, bo ja kilka razy rozmawiałam z panem posłem Andrzejem Kanią, dużo, dużo wcześniej. Dwa, trzy, cztery miesiące wcześniej, gdzie wyraźnie powiedziałam, że seksafery w Ostrołęce (...), takiej jak była w Olsztynie (…) to w Ostrołęce na pewno nie będzie. Pan prezydent Janusz Kotowski nigdy mnie nie zgwałcił, nigdy mnie nie molestował, a wręcz przeciwnie. To jest człowiek tak kulturalny i tak łagodny w odnoszeniu się, ja go znam tylko jako interesantka, i z całą odpowiedzialnością mogę stwierdzić, że to jest człowiek, który by nawet nie był zdolny zastosować przemocy wobec kobiety. Tak że to, co powiedział pan Andrzej Kania, było podłe. A tysiąc razy było podlejsze, że od razu Moja Ostrołęka powiązana rodzinnie, bo Kleczkowski jest szwagrem Kani, że Moja Ostrołęka w podły sposób (napisała - przyp. red.) „seksafera w ratuszu”. Jaka seksafera? Nie było żadnej seksafery! Ja nigdy czegoś takiego nie powiedziałam! I ja byłam wykorzystana po to, żeby ktoś toczył walkę polityczną z panem prezydentem Januszem Kotowskim - mówiła kobieta.

- (…) Mój głos powinien dotrzeć do wszystkich mieszkańców Ostrołęki, ja nie mam z tym nic wspólnego! Absolutnie odcinam się od tego, to było podłe, poniżaj wszelkich norm krytyki, nie mam słów na to. To było chamskie zachowanie pana posła Andrzeja Kani, który tak naprawdę palcem nie kiwnął, żeby mi pomóc, i Mojej Ostrołęki, którą też prosiłam później o publikację, wywalali mnie po prostu za drzwi: jeżeli pani toczy swoją prywatną wojnę z panem Kotowskim, to to jest pani prywatna wojna. (…) Taki wykorzystywanie mojej osoby i wkładanie w moje usta słów, których ja w ogóle nie wypowiedziałam, to jest po prostu straszne i karygodne. Nic takiego nie mówiłam. Byłam wykorzystywana do walki politycznej w sposób absolutnie niegodny przez pana posła Andrzeja Kanię, który zaatakował pana Popielarza i to też okazało się nieprawdą. Pan poseł Andrzej Kania robi wszystko, żeby zabłysnąć, tylko że mu to zabłyśnięcie absolutnie nie wyszło. To było miesiąc przed wyborami, dlatego wyskoczył z tą seksaferą, żeby przejść, żeby zdobywać głosy. Tak samo Moja Ostrołęka jeszcze gorzej później o tym pisała - kontynuowała wzburzona Jankowska.

Kobieta nawiązała do wywiadu posła Kani, który odbił się głośnym echem w Ostrołęce. I rzeczywiście został on udzielony około miesiąca przed ostatnimi wyborami parlamentarnymi. Podczas audycji w radiu OKO poseł Kania zapytany przez dziennikarkę o to, z jakimi problemami przychodzą do niego ludzie, powiedział m.in.: - Jedna z osób, które przyszły, skarżyła się na to, że, że po prostu, że za jakieś tam, bym powiedział, no takie, hmm, hmm, usługi seksualne, dostała pracę i praktycznie, kiedy nie spełniła tej swojej obietnicy, to po prostu z tej pracy ją wyrzucono. No, no dziwne sprawy, ale najdziwniejsze jest to, że, że tak naprawdę dotyczy to jednego z najwyższych urzędników w Urzędzie Miasta.

Wypowiedź posła natychmiast podchwycił portal Moja Ostrołęka, którego jednym z redaktorów jest Maciej Kleczkowski, radny PO, a prywatnie szwagier posła Kani. Tam było już o wiele bardziej sensacyjnie. W tytule tekstu pytano wprost o „seksaferę w ratuszu”. Oczywiście z nikim z Urzędu Miasta redaktorzy portalu się nie skontaktowali...

To nie jest mój blog

Następnie Jankowska odniosła się do równie głośnej sprawy, czyli blogu atakującego prezydenta Kotowskiego - ostroleckaprawda.wordpress.com. Blog pojawił się pod koniec ubiegłego roku, a do wielu skrzynek pocztowych mieszkańców Ostrołęki trafiła kartka z jego adresem. Można znaleźć na nim m.in. profesjonalnie zmontowany materiał wideo z Jankowska w roli głównej. Wypowiedź kobiety na temat blogu także zabrzmiała sensacyjnie.

- I ostatnio pewne siły, ja tu już nie będę z nazwisk, bo pan poseł Andrzej Kania to imiennie wystąpił, Moja Ostrołęka to wszyscy wiemy, również pewne siły, powiem ogólnie, wrogo nastawione do pana prezydenta Janusza Kotowskiego, do PiS-u, w ogóle do władzy ustanowionej w Ostrołęce (…) również w sposób absolutnie niegodny (…) tak naprawdę bez mojej wiedzy pełnej, absolutnie bez mojej zgody, w pewnych miejscach wykorzystały również moją sprawę do publikacji internetowej na tzw. moim blogu - powiedziała Jankowska, a następnie dodała:

- Tak naprawdę, to nie jest mój blog, bo nie ja ten blog tworzyłam. Co więcej, ja nawet nie brałam udziału, ja nie wiedziałam, jakie tam treści zostaną zamieszczone i zostały one zamieszczone absolutnie bez uzgodnienia ze mną, a wręcz przeciwnie, pewne ustalenia były zupełnie inne, a później umieszczono to w inny sposób. I dlatego też z pełną odpowiedzialnością mówię, że moja sprawa została wykorzystana przez te siły do walki politycznej z prezydentem Kotowskim. (…) Ja nie zgadzam się na to, żeby moja osoba była wykorzystywana do walki politycznej z panem prezydentem Kotowskim! Absolutnie nie! - zakończyła swoją wypowiedź Jankowska.

Niestety, kobieta nie zdradziła, jaki to siły stworzyły rzekomo jej blog. Ale być może wypowiedź Beaty Jankowskiej zainteresuje ostrołęcką policję, która sprawą blogu się zajmuje.

Do tematu będziemy wracać.
Kalendarz imprez
listopad 2024
PnWtŚrCzPtSoNd
 28  29  30  31  1 dk2 dk3
dk4 dk5 dk6 dk7 dk8 dk9 dk10
dk11 dk12 dk13 dk14 dk15 dk16 dk17
dk18 dk19 dk20 dk21 dk22 dk23 dk24
dk25 dk26 dk27 dk28 dk29 dk30  1
×