Jerzy N. nie mógł pogodzić się z tym, że żona nie uwzględniła go w testamencie. Miał obsesję na punkcie majątku i był gotów posunąć się do wszystkiego. Groził Małgorzacie N. obcięciem palców, przedziurawił jej bak w samochodzie, aż w końcu zabił żonę i teściową. Kulisy tej zbrodni to szokujący obraz tego, do czego mogą doprowadzić rodzinne konflikty z pieniędzmi w tle.
Połączyło ich małżeństwo. Podzielił - majątek
Jerzy i Małgorzata pobrali się 8 sierpnia 2008 roku. Każde z małżonków miało dzieci z poprzednich związków. W początkach małżeństwa już dochodziło do konfliktów. Starszy syn Małgorzaty musiał w pewnym momencie zabrać matkę i młodszego brata. Jerzy prosił jednak o przebaczenie, doszli do porozumienia i zamieszkali razem ponownie. Wyremontowali dom, dokupili też działkę. Mieszkali w Wyszkowie.
Z czasem między małżonkami zaczęło dochodzić do konfliktów na tle majątkowym. Jerzy twierdził, że to on pracował i zarabiał, więc powinien być właścicielem domu. W 2013 roku dostał część udziału w nieruchomości, ale nie rozwiązało to sytuacji. W 2015 roku doszło do rozszerzenia ustroju wspólności majątkowej, w szczególności chodziło o działkę.
Jerzy dalej źle traktował żonę, więc spisała ona testamenty. W pierwszym, w 2018 roku, do spadku powołała młodszego syna, a w 2022 roku powołała do spadku dwóch synów w częściach równych, wydziedziczając męża z powodu jego postępowania w sposób sprzeczny z zasadami współżycia społecznego, znęcania się fizycznie i psychicznie oraz używania przemocy wobec jej i jej matki.
Od czerwca 2019 roku zachowanie Jerzego N. wobec żony i teściowej pogorszyło się. Mężczyzna miał pretensje do żony o testament. Zachowywał się wulgarnie, wszczynał awantury, szarpał i popychał, a także groził. 25 stycznia 2022 r. Jerzy N. groził swojej żonie, że utnie jej palec, trzymając w rękach nożyczki i przytrzymując jej rękę. Starszą i niepełnosprawną ruchowo teściową wyganiał z domu, krzycząc, żeby wyniosła się do drugiej córki. Specjalnie trzaskał drzwiami, okazywał jej niechęć i używał wulgaryzmów. Wszystko dlatego, iż uważał, że Genowefa P. miała wpływ na to, że jej córka sporządziła testament, wydziedziczając go.
Jerzy N. nie znosił sprzeciwu. Domownicy przeżywali piekło. Sąd: - To oskarżony uważał się za najważniejszą osobę w domu, to on wszystko dyktował, w przypadku, gdy mu się coś nie podobało reagował agresją słowną i fizyczną.
Już wcześniej chciał zrobić krzywdę żonie
Były przesłanki o tym, że Jerzy N. jest niebezpieczny i może wyrządzić krzywdę swojej żonie. 6 lutego 2022 r., a więc trzy miesiące przed zabójstwem, przedziurawił bak w aucie kobiety. Małgorzata N., która była przesłuchiwana w tej sprawie, zeznała, że zaprowadziła samochód do mechanika i mechanik powiedział jej, że ktoś uszkodził auto specjalnie. Wskazywała, że jej matka widziała, jak Jerzy N. był w garażu i czymś głośno stukał, a już na drugi dzień auto miało uszkodzony bak. Jak była u mechanika, pojawił się... jej mąż - przysłuchiwał się rozmowie, choć nie miał żadnej sprawy do załatwienia.
Przesłuchany w sprawie mechanik poinformował, że Małgorzata przyprowadziła auto, ponieważ ucieka z niego paliwo. Świadek stwierdził przedziurawiony zbiornik i poinformował kobietę. Kiedy ta przyjechała obejrzeć uszkodzenie, pojawił się Jerzy N. Mechanik pytał go, co chce, ale ten miał mu powiedzieć, że "chce sprawdzić elektronikę w swoim samochodzie, ale mu się nie spieszy", po czym odszedł.
Odnośnie uszkodzonego baku, Jerzy N. twierdził, że nie ma z tym nic wspólnego i że była to "prowokacja syna" poszkodowanej. - Sąd nie dał wiary oskarżonemu, że nie miał z tym nic wspólnego.
Choć nie było bezpośrednich świadków zdarzenia, to ciąg zdarzeń i opinia biegłego była jednoznaczna. - Oskarżony swym działaniem naraził żonę na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia lub ciężkiego uszczerbku na zdrowiu. Uszkodzenie baku pojazdu spowodowało zagrożenie wybuchowo-pożarowe.
Rozprawa, a dzień po niej - zbrodnia
57-letni Jerzy N. w sprawie o znęcanie się nad żoną miał orzeczony środek zapobiegawczy w postaci opuszczenia lokalu mieszkalnego. 9 maja 2022 roku, dzień przed zbrodnią, sąd przedłużył go o kolejne dwa miesiące. Jerzy nie mógł się z tym pogodzić i zaplanował zabójstwo. Wiedział doskonale, o której godzinie żona wstaje i wychodzi z domu do pracy.
10 maja nad ranem udał się na posesję żony przy ul. Białostockiej w Wyszkowie. Miał ze sobą nóż, pałkę bejsbolową i bańkę z substancją łatwopalną. Czekał w pobliżu drzwi. Gdy Małgorzata N. wyszła z domu, zaatakował ją. Uderzył ją dwukrotnie pałką w okolice głowy, następnie trzykrotnie nożem w okolicę klatki piersiowej. Nie miała szans na przeżycie. Później wykonał egzekucję na swojej 84-letniej niepełnosprawnej ruchowo teściowej, która spała w domu. Kilka razy uderzył ją pałką. W wyniku obrażeń zmarła.
Ciało żony Jerzy N. przeciągnął do przedsionka w domu, a następnie podpalił dom, rozlewając substancję łatwopalną w pokoju dziennym i dokonując zapłonu. Straty w wyniku pożaru wyniosły 200 tysięcy złotych.
Po wszystkim Jerzy N. uciekł i ukrył się w lesie. 11 maja 2022 roku policjanci patrolowali las i zauważyli samochód wraz z przyczepą kempingową. Ruszyli do niego pieszo. Z przyczepy wyszedł poszukiwany za morderstwo i oparł się o nią. Policjanci wezwali go, by podniósł ręce do góry i położył się na ziemi. Ten jednak nie reagował. W końcu wyjął nóż, skierował go przed siebie i ruszył na policjantów. Mimo ostrzeżeń o możliwym użyciu broni, Jerzy N. nie reagował. Po strzale ostrzegawczym w górę, wziął nogi za pas i zaczął uciekać. Policjanci ruszyli za nim. Po kolejnym strzale ostrzegawczym, N. odwrócił się i z nożem ruszył w kierunku policjantów. Wtedy funkcjonariusz strzelił do podejrzanego i ranił go w nogę. Mężczyzna wciąż jednak trzymał nóż w ręku, szedł w stronę funkcjonariusza i zamachnął się. W jego kierunku policjant oddał kolejny strzał. Po chwili przybyli kolejni funkcjonariusze i obezwładniono Jerzego N.
Jerzy N. był poczytalny. Wiedział, co robi
W sprawie badano Jerzego N. psychiatrycznie. Nie stwierdzono u niego choroby psychicznej, za to zaburzenia osobowości związane z używaniem alkoholi i substancji psychoaktywnych. Był jednak poczytalny w momencie zbrodni. Zwrócono jedynie uwagę, że w momencie zatrzymania miał ograniczoną zdolność (w znacznym stopniu) pokierowania swoim postępowaniem ze względu na stres.
Zeznający w sprawie syn Małgorzaty opowiedział o tym, że Jerzy N. krzyczał na jego matkę, szarpał ją, popychał i używał słów wulgarnych, wyzywał też jego babcię. Syn Małgorzaty mieszkał w domu rodzinnym do listopada 2019 roku i był świadkiem znęcania, później słyszał to z relacji matki i babci. Przyznał, że Małgorzata również nie przebierała w słowach i używała wulgaryzmów. Inny z synów Małgorzaty potwierdził, że konflikty między jego matką a Jerzym zaczynały się od spraw majątkowych, a źle zaczęło się dziać, gdy matka przepisała na niego pół majątku.
- Najgorzej było, gdy (Jerzy N.) dowiedział się o testamencie - wskazał syn ofiary. Osobiście słyszał, jak morderca wyzywał jego matkę, znęcając się nad nią i nad babcią w sposób psychiczny. Nie widział, żeby N. znęcał się nad Małgorzatą fizycznie, ale przyznał, że jego matka "miewała siniaki".
Z sądowych dokumentów: "Wskazał, że matka nie była spolegliwa, miała swoje zdanie, ale nie była agresywna. Bała się oskarżonego, mówiła, że przyjdzie i ich powyrzyna".
"On mnie kiedyś zarżnie" - powiedziała dzień przed śmiercią
Dzień przed śmiercią 58-letnia Małgorzata widziała się z kuzynką. Opowiadała jej, jak przebiegała sprawa w sądzie, na której przedłużono Jerzemu N. nakaz opuszczenia lokalu mieszkalnego, mówiła też, że widziała w pobliżu domu samochód jej męża. Kuzynka usłyszała od Małgorzaty szokujące słowa: "Zobaczysz, on mnie kiedyś zarżnie". Spełniły się już dzień później.
Małgorzata N. żyła w ciągłym strachu, obserwowała zachowania męża, starała się swoim postępowaniem niwelować podstawy do takich zachowań, jak sprawy majątkowe, które dla oskarżonego były jak się wydaje najważniejsze.
Tak też było. Sam Jerzy N. jednej z kobiet, zeznającej jako świadek w sprawie, miał skarżyć się na żonę i teściową, że "pomagają młodszemu synowi Małgorzaty", mówił też o zakazie zbliżania się. Twierdził, że jego żona "jest wybuchowa".
W sądzie N. mówił, że dochodziło do konfliktów z żoną, ale tylko "głośno rozmawiali" i nie wyzywali się, ani nie uderzył żony. Sąd stwierdził jednak, że prawdę powiedział jedynie, że dochodziło do awantur. - Twierdzi, że nie było wyzwisk, gdzie zeznania są sprzeczne nie tylko z relacją żony i jej synów, ale również zeznaniami sąsiadki.
Z Małgorzatą rozmawiała dzielnicowa, która także zeznawała w sprawie. Twierdziła, że kobieta nie chciała złożyć zawiadomienia, tylko chciała, by była wdrożona niebieska karta. Funkcjonariuszka rozmawiała też z Jerzym N. W trakcie rozmowy z policjantką znów mówił o pieniądzach - posądzał bliskich o kradzież 200 złotych. Kolega z pracy Jerzego N. stwierdził, że był on "bardzo dobrym i sumiennym pracownikiem". - Czasami dzwoniła do niego żona. Nie słyszałem wyzwisk. Stwarzali wrażenie zgodnego małżeństwa.
Zabójca najpierw się przyznał. Później "nie pamiętał"
Początkowo po zatrzymaniu Jerzy N., także na posiedzeniu aresztowym, przyznawał się do popełnienia zbrodni. Stwierdził, że zrobił to dlatego, bo nie mógł poradzić sobie psychicznie z tym, że żona wyrzuciła go z domu. Przy kolejnym przesłuchaniu nastąpił zwrot. N. stwierdził, że nie przypomina sobie, czy dokonał zabójstwa. Powiedział, że brał leki, był załamany i nic nie pamięta, a o tym, że zabił żonę dowiedział się od policjantów. Pamiętał, że tankował paliwo do bańki, ale twierdził, że nie wie, co z nim zrobił. Gdy pokazano mu zapis z monitoringu, stwierdził, że "nie wie kto tam jest".
Sąd podsumował: - Oskarżony wiedział, co zrobił i wynika to z jego pierwszych dwóch wyjaśnień. Później zaczął manipulować faktami, widząc w tym jakąkolwiek szansę na zmianę swojej pozycji.
Taką postawę oskarżony utrzymał do końca, także przed sądem drugiej instancji.
Dowody jednoznaczne. Dożywocie
20 czerwca 2023 r. Sąd Okręgowy w Ostrołęce wydał wyrok w tej sprawie. Uznał Jerzego N. winnego wszystkich zarzuconych mu czynów (podwójne zabójstwo, napaść na funkcjonariuszy policji, znęcanie się nad żoną i teściową, podpalenie domu po morderstwie i przedziurawienie baku w aucie żony) i wymierzył mu karę dożywotniego pozbawienia wolności.
W uzasadnieniu sąd stwierdził, że wina oskarżonego nie budzi żadnej wątpliwości. - Dowody w sprawie są jednoznaczne. Oskarżony zabójstwa dokonał w zamiarze bezpośrednim, świadczy o tym jego zachowanie podczas popełniania czynu.
"Sąd przy wymiarze kary miał na uwadze przebieg wydarzeń, skutek w postaci zgonu (...) Sąd miał również na uwadze sposób działania sprawcy, fakt, że zaplanował popełnienie przestępstwa, brutalność działania" - wskazał skład orzekający. Uwadze nie umknęła też postawa Jerzego N., który nie widział swojej winy, nie przejawiał skruchy. - Fakt, że nie był dotychczas karany i miał dobrą opinię w pracy, w ocenie sądu nie może wpłynąć na łagodniejsze potraktowanie.
Prokurator domagał się ustalenia prawa do warunkowego zwolnienia po 40 latach. Sąd uznał jednak, że wystarczy tu granica 25 lat. - Sąd miał na uwadze, że wówczas oskarżony miałby ponad 90 lat i w tej sytuacji miałby iluzoryczną możliwość skorzystania ze swojego prawa i złożenia wniosku o warunkowe przedterminowe zwolnienie - uzasadnił skład orzekający.
Dożywocie! Sąd w Ostrołęce skazał sprawcę podwójnego zabójstwa. Rodzinny koszmar
Takie kary są rzadkością i wymierzane są jedynie najbardziej zwyrodniałym przestępcom. Sąd Okręgowy w Ostrołęce skazał na dożywocie Jerzego N. - mężczyznę, który stanął pod oskarżeniem podwójnego…
Sąd Apelacyjny: Jerzy N. nie rokuje na resocjalizację
31 stycznia 2024 r. Sąd Apelacyjny w Białymstoku rozpatrzył apelację od wyroku z Ostrołęki. Kara dożywocia została utrzymana w mocy. Dokonano jedynie drobnych korekt z uwagi na odmienny stan prawny w dacie popełnienia czynów od tego, który obowiązuje obecnie. Apelacja obrońcy Jerzego N. została ostro skrytykowana przez sąd. Z komunikatu sądu:
Sąd Apelacyjny nie podzielił zarzutu rażącej niewspółmierności kar orzeczonych za zbrodnię zabójstwa i przestępstwa popełnionego podczas zatrzymania oskarżonego przez funkcjonariuszy policji oraz argumentów zawartych w apelacji obrońcy. Zdaniem Sądu Odwoławczego orzekając kary jednostkowe dożywotniego pozbawienia wolności Sąd Okręgowy uwzględnił wszystkie okoliczności. Wziął pod uwagę skutek w postaci śmierci żony i teściowej oskarżonego, zaplanowany sposób działania oskarżonego, jak i brutalność tego działania, która przejawiała się użyciem kija bejsbolowego i noża oraz zadawaniu uderzeń w części ciała w których zlokalizowane są ważne dla życia organy (głowa, klatka piersiowa). Sąd podkreślił, iż teściowa oskarżonego była osobą w podeszłym wieku oraz nieporadną z uwagi na korzystanie z wózka inwalidzkiego, a w momencie ataku oskarżonego spała. Orzeczone kary uwzględniają również okoliczności przedmiotowe m.in. powody przedmiotowego zajścia w postaci istniejącego od wielu lat konfliktu na tle majątkowym pomiędzy oskarżonym, a jego żoną i jej rodziną
Zabił żonę i teściową. Wyrok z Ostrołęki utrzymany: Dożywocie dla Jerzego N. "Nie rokuje"
Sąd Apelacyjny w Białymstoku utrzymał w mocy wyrok Sądu Okręgowego w Ostrołęce skazujący na dożywocie Jerzego N., który zamordował swoją żonę i teściową. Sąd uznał, że skazany nie rokuje żadnych…
Sąd Apelacyjny dalej wskazał, że wymierzając karę dożywotniego pozbawienia wolności Sąd Okręgowy uwzględnił również postawę oskarżonego, który jest bezkrytyczny wobec popełnionych czynów, nie przejawia skruchy ani żalu, a winą obciąża swoją żonę. W konsekwencji, jego dotychczasowa niekaralność oraz bardzo dobra opina z zakładu pracy nie mogły wpłynąć na łagodniejsze potraktowanie. Zdaniem Sądu Apelacyjnego oskarżony nie rokuje najmniejszych nadziei na resocjalizację i tym samym Sąd nie dostrzegł przesłanek do złagodzenia kar jednostkowych, jak i kary łącznej dożywotniego pozbawienia wolności. Wyrok jest prawomocny.