Około godz. 16 - niedługo po tym jak ruszył Marsz Niepodległości - manifestacja została zatrzymana przez policję na ul. Marszałkowskiej. Nie jest znany dokładny powód działań służb. Mówi się, że przyczyną było używanie petard przez uczestników marszu, ale pojawiły się też informacje o prowokacji policyjnej.
- (...) osobiście widziałem ludzi w kominiarkach biegających w tłumie z pałkami teleskopowymi. Od jednego z tych ludzi zażądaliśmy wylegitymowania się. Odmówił i w tym momencie jego koledzy, identycznie ubrani i uzbrojeni wyciągnęli go z naszej grupki. Co ciekawe ten człowiek nie zanegował, że jest policjantem. Ale nie chciał zdjąć kominiarki, ani się wylegitymować - mówił portalowi wPolityce.pl poseł Prawa i Sprawiedliwości Artur Górski.
Doszło do starć z policjantami. W kierunku funkcjonariuszy poleciały kamienie. Policja odpowiedziała strzałami z broni gładkolufowej. Użyto też gazu łzawiącego. Pojawiły się informacje o tym, że policja zdelegalizowała zgromadzenie. Posłom i senatorom funkcjonariusze kazali opuścić marsz. Parlamentarzyści PiS Artur Górski, Stanisław Pięta i Przemysław Wipler próbowali negocjować przepuszczenie manifestacji.
Słychać było na przemian hymn i okrzyki: „Gestapo” oraz „Policyjna prowokacja”. Na miejscu pojawiła się armatka wodna. Organizatorzy zachowywali się spokojnie, nawoływali do nierozchodzenia się i za wszelką cenę starali się opanować sytuację, aby kontynuować marsz. Po negocjacjach z policją udaje się to około godz. 16:30. Bilans starć to ośmioro rannych policjantów oraz ponad sto zatrzymanych osób.
Marsz rusza dalej. Przed siedzibą TVN przy rogu Marszałkowskiej i Hożej potężne gwizdy, manifestanci skandują „ITI sp...laj”.
Po godz. 18 manifestanci - skandując po drodze hasła m.in. „Bóg, honor i ojczyzna”, „Raz sierpem, raz młotem, czerwoną hołotę”, „Wczoraj Moskwa, dziś Bruksela”, „Niepodległość nie na sprzedaż” oraz śpiewając patriotyczne pieśni - dotarli na Plac na Rozdrożu, gdzie stoi pomnik Romana Dmowskiego - przed pomnikiem złożono wieńce. Po tym część osób udała się na Agrykolę. Odbyły się przemówienia i koncert. Zdecydowana większość uczestników marszu to byli ludzie młodzi.
W marszu licznie wzięły udział także kluby „Gazety Polskiej” - jak mówił redaktor naczelny gazety, Tomasz Sakiewicz, samych członków klubów było kilkanaście tysięcy. Razem z nimi szła również delegacja z Węgier. Ta część manifestacji nie zeszła na Agrykolę ale kontynuowała marsz do pomnika Józefa Piłsudskiego.