O Ostrołęce znów mówiło się w Sejmie - jedna z ustaw została nawet nazwana przez posłów opozycji "Lex Ostrołęka". Nazwa naszego miasta padała podczas niejednej dyskusji podczas środowych i czwartkowych obrad.
Żadnych poprawek nie zgłosiły w środę kluby parlamentarne czasie drugiego czytania w Sejmie projektu zmiany ustawy o rynku mocy. Odbyła się jednak dyskusja, w trakcie której opozycja określała projekt jako "Lex Ostrołęka" - dedykowany nowej, gazowej elektrowni Ostrołęka C.
Nowelizacja ustawy daje przedsiębiorstwom energochłonnym możliwość obniżenia opłaty mocowej. Dostosowuje polskie regulacje do Rozporządzenia PE i Rady UE. W czwartek za nowelizacją głosowało 397 posłów, nikt nie był przeciw, wstrzymało się 34 posłów.
W środę wieczorem w Sejmie trwała również dyskusja nad wnioskiem o wotum nieufności dla wicepremiera Jacka Sasina. Tam również padało hasło "Ostrołęka". - Turów jest obrazem tego, jakim liderem Polski w Grupie Wyszehradzkiej jest Polska, Ostrołęka to pomnik waszej gospodarności - mówił poseł Dariusz Klimczak z PSL-Koalicji Polskiej. Z kolei poseł Krystian Kamiński wśrod trzech zarzutów, jakie sformułował wobec sasina, wymienił też "sprawę Ostrołęki" (przy wyborach kopertowych i Turowie).
Ostatecznie Sasin, jak można było się spodziewać, nie został odwołany ze stanowiska. Sejm odrzucił wniosek o wotum nieufności.
Elektrownia C w Ostrołęce, której budowa wstrzymana została w ubiegłym roku, miała być pierwotnie zasilana węglem. Projekt ten został jednak zawieszony z powodu problemów w finansowaniu inwestycji oraz w związku z kwestiami środowiskowymi. Gdy jeden z inwestorów – Grupa Energa – przejęta została przez koncern PKN Orlen, zapadła decyzja o zmianie sposobu zasilania elektrowni z węgla na gaz. Wpływ na taką decyzję miało wprowadzenie tzw. Zielonego Ładu, czyli bardziej restrykcyjna polityka klimatyczna Unii Europejskiej. Obecnie rozbierane są niepotrzebne elementy budowy elektrowni węglowej. Dotychczasowa budowa kosztowała ponad miliard złotych.