- Czy od premiera powinniśmy oczekiwać, by decydował, komu powinniśmy zaufać? Czy zadaniem premiera jest wyrażanie swoich opinii, w jakie firmy warto inwestować? Moim zdaniem nie powinien ingerować w takie decyzje społeczeństwa - mówił Donald Tusk. Według premiera państwo nie ponosi odpowiedzialności za bezmyślność ludzi.
Celem Tuska jest dalsze ograniczanie państwa, które w tej sprawie może i nie zadziałało, ale nie jest niczemu winne, bo winę ponosi pewien model. Donald Tusk zrzuca ze swojego rządu odpowiedzialność, a na małą krytykę zdecydował się w najmniej ważnym elemencie afery dotyczącym braku działań UOKiK, który powinien badać reklamy Amber Gold obiecujące krociowe zyski. Podobnie delikatna była krytyka działań ABW. - Agencja działała zgodnie z rutyną, nie mam większych zastrzeżeń do działania ABW, wtedy kiedy otrzymała informację, było to w maju, na temat pewnych zagrożeń czy wątpliwości. Mam zastrzeżenie co do charakteru działania tej służby, jeśli chodzi o tę część analityczną, informacyjną, tą prewencyjną i wyprzedzającą - powiedział premier.
Jacek Rostowski odniósł się do afery w sposób zadziwiający, bo wplątał w całą sprawę międzynarodową gospodarkę, która boryka się z takimi problemami. Zgodził się jednak, że podległy mu Urząd Skarbowy zawiódł przy kontroli Amber Gold, a także, że instytucje kontroli nie zauważyły piramidy. Chciał zrzucić winę na prokuraturę, która „gdyby zadziałała na czas, to nie byłoby problemu”. Nie widział większej odpowiedzialności instytucji zależnych od Ministerstwa Finansów, mimo że spółki pana P. notorycznie nie składały oświadczeń podatkowych, za co nie spotykała ich żadna kara. Tak jak premier odniósł się do UOKiK, chcąc odsunąć oskarżenia wobec swojego resortu.
Prokuraturze dostało się także od ministra sprawiedliwości Jarosława Gowina, który krytykował działania organów ścigania w sprawie Amber Gold. Po czym powiedział coś odwrotnego niż premier, sugerując większą kontrolę Sejmu nad „niezależną” prokuraturą. Minister Gowin zaproponował także zaostrzenie kodeksu karnego za przestępstwa, których dopuścił się Marcin P. oraz reformę postępowania karnego, w tym ograniczenie warunkowego zawieszania kary.
Prokurator Generalny Andrzej Seremet nie próbował się bronić przed oskarżeniami ze strony rządowej skierowanymi wobec działań prokuratury. Szczegółowo przedstawił cały proceder działania Marcina P., a później przypuścił atak na swoich poprzedników, gdy funkcja Prokuratora Generalnego była związana z funkcją Ministra Sprawiedliwości. Według Seremeta już wtedy doszło do zaniedbań w sprawie Marcina P., a późniejsze działania prokuratury były tego konsekwencjami.
Zdaniem opozycji obywatele mogli się dziś przekonać, że państwo nie działa, jak należy. - Nie ma odpowiedzi, dlaczego sądy i prokuratury nie wykonywały swoich zadań. To przypadek czy coś się za tym kryje? - pytał Jarosław Kaczyński. - Usłyszeliśmy, że premier nic nie może i nic nie chce móc - dodał szef PiS.
Według Jarosława Kaczyńskiego mamy do czynienia z dobrze zaplanowaną operacją mającą na celu rozmydlenie afery. Lider PiS podkreślił, że w przededniu ważnych rocznic - Porozumień Sierpniowych i wybuchu II wojny światowej, jak również rozpoczynającego się roku szkolnego, aferę próbuje się rozmyć.
Zdaniem Andrzeja Dudy niemożliwe jest, by tak wiele organów, które powinno czuwać nad bezpieczeństwem finansowym Polaków, nie wiedziało o nielegalnych działaniach Marcina P. - Jak to się stało, że Marcin P. prowadził swoją działalność od 2009 roku, będąc wcześniej wielokrotnie skazanym za malwersacje finansowe? Jak to się stało, że reklamował się wcześniej, nie mając prawa do prowadzenia takiej działalności? - pytał Duda.
Poseł PiS przypomniał, że premier wiedział o burzliwej przeszłości szefa Amber Gold. - Pan wiedział o podejrzanej przeszłości Marcina P. O tym, że coś jest nie tak poinformował pan swojego syna, nie poinformował Pan opinii publicznej - zauważył Duda. - Premier wiedział, nie powiedział, ludzie stracili majątki - stwierdził poseł PiS.
Duda zauważył, że państwo za rządów obecnej koalicji potrafi nader wnikliwie kontrolować działalność Polaków. - Zapytajcie podwykonawców autostrad, którzy po tym jak się wam sprzeciwili, zaczęli być nękani kontrolami. A tu żadnej kontroli. Jak to się dzieje? To jest pokaz lekceważenia spraw państwowych i spraw ludzkich - uważa Duda.
Poseł PiS podkreślił, że w każdym normalnym kraju premier podałby się do dymisji. - To jest kwestia uczciwości w polityce - mówił.
[źródło: mypis.pl]