Dr Krzysztof Tyburczy z ostrołęckiego szpitala (pracuje także w Białymstoku) udzielił ostatnio kilku wywiadów dla ogólnopolskich mediów. Jeden z nich spotkał się z reakcją... Wojsk Obrony Terytorialnej. Rzecznik prasowy zdementował słowa, jakie padły w rozmowie z "Gazetą Wyborczą" i zapewnia, że WOT wspiera medyków w trudnej sytuacji.
- Na wstępnie zaznaczam, że mam olbrzymi osobisty szacunek do całego personelu medycznego, który od miesięcy walczy na pierwszej linii, nie mogę jednak przejść spokojnie obok nieuzasadnionych, nieprawdziwych oskarżeń, słów, które krzywdzą tysiące żołnierzy Wojska Polskiego również od miesięcy wspierających tę walkę - rozpoczyna swój komunikat rzecznik prasowy WOT, płk Marek Pietrzak.
Dotyczy on wywiadu, jaki dr Krzysztof Tyburczy (pracujący na oddziałach SOR w szpitalach w Białymstoku i Ostrołęce) udzielił "Gazecie Wyborczej", a o którym pisaliśmy w naszym serwisie. Padły tam następujące słowa o żołnierzach WOT:
Z mojego białostockiego doświadczenia wynika, że wielu żołnierzy z Brygady Ochrony Terytorialnej, którzy służyli w namiotach pod Uniwersyteckim Szpitalem Klinicznym – mieli kierować ruchem, mierzyć temperaturę, spisywać dane – zrezygnowało. Napór rozgoryczonych, zdenerwowanych, wściekłych pacjentów, żądających jak najszybciej pomocy, był tak duży, że psychicznie nie wytrzymywali.
Co na to rzecznik prasowy Wojsk Obrony Terytorialnej?
- W dniu 13 listopada br. na łamach lokalnego wydania Gazety Wyborczej na Podlasiu ukazał się wywiad z dr. Krzysztofem Tyburczym, w którym rozmówca kieruje nieprawdziwe oskarżenia w stosunku do żołnierzy Wojsk Obrony Terytorialnej, którzy wspierają Uniwersytecki Szpital Kliniczny w Białymstoku (USK). Początkowo nie zamierzałem zabierać głosu w tej sprawie, jednak liczba nieprzychylnych komentarzy pod adresem żołnierzy WOT, w których przytaczane są słowa dr. Tyburczego przekroczyła akceptowalną granicę. Nieprawdziwa informacja zaczyna żyć swoim życiem i deprecjonuje olbrzymi wysiłek żołnierzy - odpowiada płk Marek Pietrzak.
Po dokładnym sprawdzeniu sytuacji, rozmowach z żołnierzami realizującymi przez ostatnie miesiące zadania na rzecz szpitala, stanowczo zaprzeczam jakoby sytuacja opisywana przez dr. Tyburczego miała miejsce nie tylko w szpitalu w Białymstoku, ale w jakimkolwiek szpitalu w Polsce. Co więcej, w szpitalu, w którym zatrudniony jest Pan doktor pomoc wojska w październiku br. została zdecydowanie zwiększona
- dodał rzecznik WOT.
Na koniec ze strony WOT padł apel do lekarza:
Panie doktorze Tyburczy, wierzę, że podobnie jak każdy z nas uważa Pan, że to fakty i czyny, a nie kłamstwa powinny kształtować opinie szczególnie w tych niełatwych czasach. Trudno mi znaleźć usprawiedliwienie dla publicznie przedstawionego osądu, w którym buduje Pan nieprawdziwy obraz żołnierzy i prowokuje do deprecjonowania ich codziennego wysiłku przez osoby postronne. Ponieważ jest Pan żołnierzem rezerwy Wojska Polskiego zapewne zna Pan zwrot: „blue on blue”, który w naszej nomenklaturze opisuje atak na siły własne.