Mimo młodego wieku, Jakub K. miał "bogatą" kartotekę karną. Przed ostrołęckim sądem stanął jednak tym razem przed naprawdę ciężkimi zarzutami: to przez niego zapalił się budynek mieszkalny, w dodatku rzucił się z nożem na swojego kolegę - ten cudem uszedł z życiem. Wspólnym mianownikiem w obu sprawach był alkohol.
Alkohol, choć często postrzegany jako środek do zabawy i relaksu, skrywa w sobie mroczną stronę, która może prowadzić do tragicznych konsekwencji. Nadmierne spożycie alkoholu może mieć druzgocący wpływ na życie. Ofiarami tragedii związanych z alkoholem nie są tylko osoby go spożywające. Cierpią również ich rodziny, przyjaciele i osoby postronne. Sprawa pożaru i usiłowania zabójstwa, jaką rozpatrywał ostrołęcki Sąd Okręgowy, tylko to potwierdza.
Pożar, usiłowanie zabójstwa, kradzież... Ugodzony nożem cudem uszedł z życiem
Do pożaru budynku wielorodzinnego w Pułtusku doszło w nocy z 28 na 29 grudnia 2021 r. Po przybyciu na miejsce zdarzenia pierwszych zastępów zastano rozwinięty pożar poddasza. Ewakuowano mieszkańców, a akcja gaśnicza trwała ponad 6 godzin. Jak się okazało, pożar wybuchł w mieszkaniu zajmowanym przez jednego z lokatorów, którego w tym czasie nie było w środku. Ale jego zachowanie przyczyniło się do zdarzenia.
Jakub K. wyjaśniał, że feralnego dnia około godziny 22-23 zapalił w mieszkaniu świeczkę woskową i postawił ją na drewnianym stoliku. Później pił alkohol, a procenty tak uderzyły mu do głowy, że wyszedł z mieszkania, ale świeczki już nie zgasił.
Około godziny 5.00 rano, kiedy był u swojego wujka, dowiedział się o pożarze jego bloku. Od razu pomyślał, że mogło się to wydarzyć od świeczki, którą pozostawił. Ale było już za późno...
Sąd: - Wyjaśnienia oskarżonego potwierdza opinia biegłego z zakresu pożarnictwa, z której wynika, że najbardziej prawdopodobną przyczyną powstania pożaru było pozostawienie bez dozoru palącej się świeczki na palnym elemencie wyposażenia wnętrza (drewnianym stoliku).
W ocenie sądu, zdarzenie zagrażało życiu i zdrowiu wielu osób, ale działanie oskarżonego było nieumyślne.
Jakub K. miał jednak więcej na sumieniu. Kilka miesięcy po pożarze dopuścił się usiłowania zabójstwa, a pokrzywdzonym był... jego dobry kolega. Oskarżony miał zadać cios w plecy Aleksowi J. i - zdaniem sądu - był to cios w celu pozbawienia go życia. Przed zadaniem ciosu nożem miał krzyczeć do swojego kompana, że go zabije.
Cios nożem kuchennym został zadany z dużą siłą. Przeciął kilka warstw odzieży, uszkodził żebro pokrzywdzonego, jak również naruszył ciągłość płuca. Sąd ustalił, że przed wyjściem z domu Jakub K., gdy zabierał nóż, zapowiadał, że ma zamiar zrobić krzywdę pokrzywdzonemu.
- Fakt, iż w chwili czynu oskarżony był w stanie upojenia alkoholowego i zupełnie nie pamięta swojego zachowania w żaden sposób nie może powodować uwolnienia go od odpowiedzialności karnej za tego typu zachowanie - uzasadnił sąd.
Pokrzywdzony miał mnóstwo szczęścia. Po zdarzeniu zdjął kurtkę, a z rany tryskała krew. Biegły stwierdził, że fakt, iż doszło tylko do uszkodzenia płuca, to tylko szczęśliwy przypadek. Z miejsca, w którym K. wbił nóż, można uszkodzić serce, aortę czy naczynia wnęki płuca. - Skaleczenie którejkolwiek z tych struktur pociągnęłoby za sobą zgon - opiniował biegły.
Natomiast w tej sytuacji gdyby nie natychmiastowa operacja polegająca na odbarczeniu odmy i opracowaniu rany, skutkiem działania oskarżonego byłby zgon pokrzywdzonego w przeciągu najwyżej kilku godzin, a zatem działanie oskarżonego zakończyło się w stadium usiłowania pozbawienia życia.
Zeznająca w tej sprawie świadek ugodzenia nożem zeznała, że Jakub K. krzyczał do kolegi, że go zabije, zza spodni wyjął nóż i nacierał na Aleksa J. Świadek miała krzyczeć do Jakuba K., by odłożył nóż i jej zdaniem - gdyby nie te krzyki - K. ugodziłby pokrzywdzonego raz jeszcze. Druga z kobiet, która widziała zdarzenie, zeznała, że J. i K. szarpali się, coś krzyczeli, a oskarżony trzymał w ręku duży nóż kuchenny, który wyrzucił po zdarzeniu.
Oskarżony twierdził, że był "bardzo pijany" i nie pamięta zdarzenia. Sąd jednak nie dał mu wiary, kiedy mówił o tym, że nie chciał zabić Aleksa J., gdyż uznał, że na próbę zabójstwa wskazują wypowiedziane przez niego słowa "zabiję cię".
Jakub K. był też oskarżony o kradzież wody toaletowej Hugo Boss Reserved oraz wody toaletowej Hugo Boss Now o łącznej wartości 569,98 z jednej z pułtuskich drogerii - 17 sierpnia 2022 r. Kilka dni po tej kradzieży (w nocy z 22 na 23 sierpnia 2022 r.) miało dość do kolejnego incydentu z udziałem K. W tej sprawie mężczyzna usłyszał dwa zarzuty gróźb karalnych na szkodę Marzeny M. - zarzucono mu, że "rzucając betonowymi elementami w kierunku mieszkania znajdującego się na drugim piętrze groził uszkodzeniem mienia Marzenie M., czym wzbudził u zagrożonej uzasadnioną obawę, że groźba zostanie spełniona" oraz "trzymając w ręku betonowy element groził pozbawieniem życia Marzenie M., czym wzbudził u zagrożonej uzasadnioną obawę, że groźba zostanie spełniona".
Nadzwyczajne złagodzenie kary? Nie tym razem. Sąd Apelacyjny zmienił wyrok z Ostrołęki
Jakub K. odpowiadał przed Sądem Okręgowym w Ostrołęce. Mężczyznę uniewinniono jedynie od zarzutu gróźb karalnych polegających na grożeniu pozbawieniem życia Marzenie M. W przypadku pozostałych czterech czynów sąd, dokonując częściowej modyfikacji opisów, uznał oskarżonego za winnego ich popełnienia. Wymierzył mu karę łączną 6 lat pozbawienia wolności.
Pożar, usiłowanie zabójstwa, groźby karalne. Jakub K. siał postrach. Usłyszał wyrok
Jakub K. w 2021 i 2022 roku był postrachem Pułtuska. Najpierw zostawić miał zapaloną świeczkę w kamienicy, w wyniku czego doszło do potężnego pożaru - straty były ogromne. Kilka miesięcy później K.…
Złożyły się na to kary za kilka czynów - pierwszym z nich było spowodowanie pożaru poprzez pozostawienie świeczki. "Sąd uwzględnił znaczą wartość szkody jaką swoim nieumyślnym działaniem wyrządził oskarżony oraz uprzednią karalność oskarżonego" - uznano. Okolicznością łagodzącą było przyznanie się do winy i złożenie wyjaśnień.
W przypadku usiłowania zabójstwa ostrołęcki sąd zastosował nadzwyczajne złagodzenie kary, skazując Jakuba K. jedynie na 5 lat więzienia. Sąd podkreślił, że atak nożownika skończył się jedynie usiłowaniem zabójstwa, a pokrzywdzony nie odczuwa już żadnych dolegliwości. Mało tego, sam zaatakowany, który był kolegą z podwórka Jakuba K., zeznawał, że nie chciałby aby oskarżony odpowiadał za to, co mu zrobił, bo "to młody chłopak i jak pójdzie na kilka lat do więzienia to tam mu nie pomogą".
Sąd podkreślał:
W czasie zdarzenia zarówno pokrzywdzony jak i oskarżony, którzy byli wieloletnimi kolegami z podwórka byli pod bardzo znacznym wpływem alkoholu i obaj nie pamiętają tego zajścia, niemniej jednak ich wieloletnia przyjaźń wskazuje, iż było to jedynie jednorazowy incydent w ich relacji.
Sąd uznał też Jakuba K. winnym kradzieży perfum, zwracając uwagę na wcześniejszą trzykrotną karalność za przestępstwa przeciwko mieniu.
W przypadku rzucania w okno mieszkania Marzeny M., Jakub K. twierdził, że nie kierował gróźb w jej stronę, a miał konflikt z synem pokrzywdzonej (czyli pokrzywdzonym, który został później ugodzony nożem), który miał - jego zdaniem - "wyzywać jego dziewczynę". Rzucając w okno, chciał więc... zawołać syna pokrzywdzonej, by z nim porozmawiać. Sama pokrzywdzona stwierdziła, że "sprawa jej nie dotyczyła, a jej się oberwało".
Sąd zaznaczył, że zamiarem Jakuba K. nie było grożenie Marzenie M., a chęć wybicia szyby w mieszkaniu jej syna, czyli w tym przypadku było to usiłowanie zniszczenia mienia. Finalnie, sąd odstąpił od wymierzenia kary za ten czyn, wskazując, że wymierzono mu już surową karę pozbawienia wolności i dodatkowa kara aresztu za wykroczenie nie jest celowa. Stwierdzono też, że Jakub K. nie groził kobiecie, a świadek zdarzenia zeznała, że "krzyczał ogólnie, że wszyscy to kurwy policyjne".
Według relacji pokrzywdzonej oskarżony krzyczał ogólnie, że pozabija ich, i ona wie, że to zachowanie oskarżonego nie dotyczyło jej bo były to porachunki oskarżonego z jej synem, a jej się oberwało.
Sąd wyszedł z założenia, że groźby kierowane były do syna kobiety, a później "oskarżony podjął próbę realizacji wypowiadanych gróźb" dokonując ugodzenia nożem w plecy.
Sąd Apelacyjny w Białymstoku rozpoznał apelację prokuratora i obrońcy oskarżonego. Zmienił wyrok w jednym zakresie - wyeliminował nadzwyczajne złagodzenie kary z czynu usiłowania zabójstwa i wymierzył mu za to karę 8 lat więzienia, a karę łączną podwyższył do 9 lat. Ten wyrok jest już prawomocny.