W środę 15 grudnia odbył się pogrzeb śp. mł. bryg. Jarosława Sadłowskiego, zastępcy naczelnika Wydziału Operacyjnego w Komendzie Miejskiej Państwowej Straży Pożarnej w Ostrołęce. Żegnała go rodzina, przyjaciele, ale też strażacka brać z całej okolicy czy wdzięczni kursanci ze szkoły nauki jazdy.
Śp. Jarosław Sadłowski związany był z pożarnictwem od 1992 roku. Po ukończeniu Szkoły Głównej Służby Pożarniczej podjął służbę w Komendzie Rejonowej Państwowej Straży Pożarnej w Ostrołęce na stanowisku dowódcy sekcji w Jednostce Ratowniczo-Gaśniczej w Ostrołęce, a następnie jako dowódca zmiany. Od 1999 roku pracował w Komendzie Miejskiej PSP w Ostrołęce w Jednostce Ratowniczo Gaśniczej w Ostrołęce na stanowiskach dowódcy sekcji i dowódcy zmiany, a następnie w wydziale operacyjnym zajmując stanowiska starszy specjalista i zastępca naczelnika wydziału operacyjnego. Zmarł 11 grudnia 2021 r. Miał 50 lat.
Msza święta żałobna odbyła się w kościele pw. św. Antoniego. Świątynia wypełniła się do ostatniego miejsca. Przez środek kościoła ustawili się strażacy, grała orkiestra strażacka. Wyraźnie wzruszony był nawet kapłan odprawiający nabożeństwo.
- Brak mi słów w takiej sytuacji, przeżywając ten pogrzeb. Wiele razy uczestniczyliśmy w pogrzebach i zawsze była powaga i smutek, żałoba. Trudno stawać przy trumnie swojego męża, z którym przeżyło się piękne lata. Trudno stawać przy trumnie swojego taty, który razem z mamą mnie wychowali. Trudno stawać przy trumnie kogoś z rodziny bliższej czy dalszej. Również trudno stawać strażakom przy trumnie swojego kolegi. Dlatego wspólnie przeżywając tę żałobę, jednocześnie nawzajem się pocieszamy - powiedział w homilii ks. kan. Zdzisław Grzegorczyk.
Zastępca Mazowieckiego Komendanta Wojewódzkiego PSP st. bryg. Dariusz Stumski studiował razem z śp. Jarosławem Sadłowskim. Niezwykle ciężko było mu mówić o ostrołęckim strażaku w czasie przeszłym.
- Zadałem sobie pytanie: czym szczególnie Jarek się wyróżniał? Jego wyraz twarzy emanował dobrocią, miłością do innych ludzi. Był to człowiek spokojny, zawsze chętny do pomocy. Taki był zawsze Jarek i za to każdy go lubił i podziwiał - podkreślił Stumski. - Dziękujemy ci za spędzone miłe chwile. Zawsze pozostaniesz w naszej pamięci. Każdy z nas do końca swoich dni będzie o Tobie pamiętał - dodał.
Twoje odeście to wielka strata dla braci strażackiej, jak również społeczności lokalnej.
Podobnie wypowiadał się komendant ostrołęckiej straży, st. bryg. Jarosław Wilga.
- Wierzymy w nieuchronność śmierci, ale w tym przypadku przyszła ona za szybko - podkreślił. - Jarek umiał rozmawiać z ludźmi, nie był konfliktowy. To była dobra wizytówka Straży Pożarnej, prowadził szeroką działalność i było to z olbrzymią korzyścią dla wizerunku dla Państwowej Straży Pożarnej.
Był dobrym kolegą, odpowiedzialnym. Miał kręgosłup moralny, wiadomo było, że jakichś głupot nie zrobi. Miał swoją słabość - lubił zaglądać do cukierni. Ale jako pracownik był zdyscyplinowany. Jarek był bardzo dobrym strażakiem, dobrym kolegą, życzliwym, zawsze z uśmiechem i kulturą osobistą, którą wyniósł z domu rodzinnego.
Delegacja z Ośrodka Szkolenia Kierowców "Znak", gdzie śp. Jarosław Sadłowski pracował jako instruktor nauki jazdy, również zabrała głos podczas uroczystości w kościele. - Twój wkład w szkolenie kierowców i instruktorów w naszym regionie jest ogromny. Jarku, na Tobie zawsze można było polegać - usłyszeliśmy.
Po mszy świętej żałobnej w ostrołęckim Klasztorze kondukt przejechał na cmentarz miejski w Ostrołęce. Tam odprowadzono śp. Jarosława Sadłowskiego do miejsca wiecznego spoczynku. W momencie, gdy jego ciało składano w grobie, wokół rozległy się strażackie syreny.