Wójt jednej z gmin z powiatu ostrołęckiego przedstawił nam stanowisko, z którego wynika, że nie jest zadowolony z tego, jak zespół ratownictwa medycznego z ostrołęckiego Meditransu potraktował osobę, do której on sam wezwał karetkę. Z kolei Meditrans odpowiada: Wszystko było w porządku, a osoba, która potrzebowała pomocy, była pod wpływem alkoholu.
Wójt: Gdzie szukać pomocy?
Do naszej redakcji zgłosił się wójt gminy Czarnia Marek Piórkowski z pytaniem: gdzie w takich sytuacjach szukać pomocy? Przykładem jest jego historia:
Zwróciłem uwagę, że coś się dzieje niedobrego z osobą leżącą na poboczu i żeby podjęli czynności ratownicze. Pan Ratownik ze złości schował się do pojazdu, odmawiając czynności ratowniczych i wezwał policję na miejsce zdarzenia ponieważ leżący człowiek cytuje zapis karty medycznej czynności ratowniczych: "w chwili przybycia ZRM mężczyzna przytomny kazał członkom ZRM uciekać przy czym użył słów wulgarnych!” dalej ratownik pisze: "w badaniu bez odchyleń od normy”. W takiej sytuacji zadzwoniłem ponownie na nr 112 i zgłosiłem, że ZRM który przybył do leżącego człowieka odmówił udzielenia pomocy. Pani dyspozytorka odpowiedziała, że ona nie jest od przyjmowania skarg a na miejscu jest zespół ZRM, który odpowiada i jest decyzyjny co do leżącego człowieka. Ręce mi opadły i zadzwoniłem na policję.
Myślałem wiele godzin nad tym wydarzeniem. Nie wiem jak to nazwać. Tyle się w Polsce mówi o ratowaniu i pomaganiu innym ludziom nawet tym, którzy są bezradni i nie potrafią o nią wołać. Ale jednak życie pisze różne scenariusze
Meditrans odpowiada: Postępowanie ZRM było właściwe
Z pytaniami dotyczącymi tego wyjazdu karetki pogotowia zwróciliśmy się do ostrołęckiego Meditransu. Odpowiedział nam zastępca dyrektora ds. techniczno - eksploatacyjnych Jan Pabich. W jego ocenie, postępowanie ratowników było jak najbardziej prawidłowe.
Poniżej pełna odpowiedź wicedyrektora Meditransu Jana Pabicha:
Powodem wezwania karetki pogotowia ratunkowego w dniu 28 czerwca 2021 roku o godzinie 18:42 do miejscowości Surowe w gminie Czarnia, był „stan po spożyciu alkoholu, leży na poboczu drogi, dziwnie się zachowuje". Po przybyciu na miejsce zdarzenia okazało się, że jest to 66-letni mężczyzna, od którego wyczuwalna była wyraźna woń alkoholu, zachowujący się w sposób arogancki i wulgarny w stosunku do członków zespołu ratownictwa medycznego. Mężczyzna odmawiał współpracy oraz wykonywania poleceń ratowników medycznych. Mężczyzna powoływał się na stanowisko swojego syna, który - jak twierdził - jest Wójtem Gminy Czarnia, tym samym wykorzystując swoją pozycję groził medykom zwolnieniem ich z pracy.
Na miejscu wezwania znajdowała się również osoba wzywająca, jak się później okazało - syn pacjenta. Po wstępnej ocenie sytuacji, kierownik zespołu ratownictwa medycznego zadecydował o wezwaniu patrolu Policji, gdyż sytuacja na miejscu zdarzenia nabierała coraz bardziej negatywnych emocji i zachowań ze strony pacjenta i jego syna, uniemożliwiając prowadzenie medycznych czynności ratunkowych. Nie wiedząc czemu syn pacjenta, oddalił się w nieznanym kierunku bezpośrednio przed przyjazdem Policji. Po przybyciu na miejsce patrolu, kierownik zespołu ratownictwa medycznego przeprowadził szczegółowe badania pacjenta, nie stwierdzając zagrożenia życia i zdrowia.
Mężczyzna został również zbadany pod względem zawartości alkoholu w wydychanym powietrzu przez patrol Policji, który wskazał wynik 1,5 promila. W związku z powyższym, z powodu braku podstaw do przewiezienia pacjenta do szpitala, został on poinformowany o dalszych zaleceniach tj.: „zakaz spożywania alkoholu, kontrola u lekarza POZ". Na zakończenie, członkowie zespołu ratownictwa medycznego próbowali kilkakrotnie bezskutecznie skontaktować się telefonicznie z synem pacjenta, w celu przekazania mu opieki nad ojcem znajdującym się w stanie po spożyciu alkoholu. Zespół ratownictwa medycznego zakończył realizację zlecenia, pozostawiając mężczyznę pod opieką Policji.
Reasumując całe zdarzenie, postępowanie zespołu ratownictwa medycznego było jak najbardziej właściwe, niemiej jednak zaskakującym staje się fakt, że syn wzywając pogotowie ratunkowe początkowo przebywał na miejscu zdarzenia, a w trakcie realizacji czynności przez służby, oddalił się z miejsca zdarzenia, unikając tym samym przejęcia sprawowania opieki nad ojcem.
Ludzkie zdrowie i życie - to nie żart
Ocenę tej sytuacji pozostawiamy naszym czytelnikom. Warto tu jednak przypomnieć, że sprawy ludzkiego zdrowia i życia traktować należy bardzo poważnie. Dotyczyć powinno to zarówno wzywających karetkę czy udających się na SOR, jak i ratowników. Należy jednak pamiętać, że powinno się zrobić wszystko, by mogli oni na miejscu zdarzenia pracować w jak najbardziej komfortowych warunkach. Wtedy szanse na uratowanie człowieka zdecydowanie wzrastają.