eOstroleka.pl
Ostrołęka,

Ugaszony pożar i… emocje.

REKLAMA
zdjecie 720
REKLAMA

Tydzień trwało porządkowanie pogorzeliska w Zakładach JBB w Łysych.  W sobotę rano sukcesywnie zakończyła się akcja utylizacji zwęglonych wyrobów mięsnych i półmięsnych.  Zdezynfekowano plac i drogi.  Zniknęło zagrożenie epidemiologiczne.
Wciągu ostatnich dni cała Polska żyła wydarzeniami związanymi z przetwórnią. Głównym tematem był nie pożar a dalszy los prawie 1,5 tys. ludzi tam pracujących. Według zapewnień samego właściciela jak i starosty, wojewody i wójta nikt nie pozostanie bez pomocy. Już dziś 200 osób otrzymało wypowiedzenia. Wiadomo, że właściciel ma zamiar odbudowy zakładu  – co prawda ze zmniejszoną produkcją, jednak obiecuje, że znajdą tam pracę jego dawni pracownicy. Oczywiście nie wszyscy. Potrzebującym obiecywane są  zasiłki, pomoc materialna a nawet letnie kolonie dla dzieci rodziców, którzy pracowali w JBB. Nie da się ukryć, że pożar zakładów JBB to tragedia nie tylko dla właściciela, Józefa Bałdygi, ale i dla ludzi przez niego zatrudnionych.  Z powiatu ostrołęckiego 989 osób znalazło tam zatrudnienie zaś z gminy Łyse 608. W przetwórni pracowały całe rodziny, z dnia na dzień stracili jedyne źródło dochodów. Jak sami przyznają, nie poddadzą się. Od tygodnia  pracują dzień i noc w miejscu gdzie był ich zakład z nadzieją, że już niedługo staną tam nowe hale. Wiedzą, że robią to nie tylko dla właściciela, ale przede wszystkim dla siebie i swoich rodzin.
- W dzień pracowało od 500 do 600 osób przy usuwaniu skutków pożaru- wyjaśnia Stanisław Kubeł, starosta ostrołęcki. - W nocy liczbę tę redukowano do 200, bowiem w porze nocnej były gorsze warunki i wzrastało niebezpieczeństwo. Z myślą o pracownikach JBB zorganizowano dziś o godzinie 15.00 w Urzędzie Gminy spotkanie z dyrektor Biegańską z Wydziału Polityki Społecznej Urzędu Mazowieckiego.
Przy 30 stopniowym upale mężczyźni pracowali na pogorzelisku a kobiety sprzątały porozwiewane przez wiatr popalone papiery i zajmowały się przygotowaniem jedzenia dla strudzonych pracą. Nikt nie robił tego z przymusu, każdy pracował z myślą o jak najszybszym wznowieniu produkcji. Teren nadal zabezpiecza policja, straż pożarna i weterynaria. Spalone i zniszczone konstrukcje są nadal niebezpieczne. Ekipy dochodzeniowe wciąż badają na miejscu przyczyny pożaru.
- Przychodziło się do pracy z uśmiechem na twarzy. Teraz tego uśmiechu nie widać – ale za 4 miesiące znowu powróci - mówi pracownik JBB. - Ciężko nie pracowaliśmy, bo zakład był wysoko zmechanizowany. Pan Bałdyga robił wszystko by ludziom było lżej, jeżeli jakaś maszyna mogła zdjąć z nas ciężar pracy, nie patrzył na pieniądze tylko sprowadzał maszyny. Dzień i noc był przy tym zakładzie. Dbał nie tylko o firmę, ale i o nas. Teraz my musimy mu pomóc.
- Mam błyskawiczny plan na nowy zakład- mówi Józef Bałdyga, właściciel. –  Za około trzy miesiące powstanie pierwsza hala do 50 ton, później zajmiemy się dalszą rozbudową. Co z ludźmi? Będą mieli krotki urlop – kończy optymistycznie Bałdyga.

Kalendarz imprez
listopad 2024
PnWtŚrCzPtSoNd
 28  29  30  31  1 dk2 dk3
dk4 dk5 dk6 dk7 dk8 dk9 dk10
dk11 dk12 dk13 dk14 dk15 dk16 dk17
dk18 dk19 dk20 dk21 dk22 dk23 dk24
dk25 dk26 dk27 dk28 dk29 dk30  1
×