Sprawa Marka T.: Zabrakło "czerwonej lampki", gdy wygrywał przetargi? O to pytali radni [WIDEO]

Czy prezydent Łukasz Kulik mógł wcześniej domyślić się, że Marek T. ma coś do ukrycia, nie przedstawiając zaświadczenia o niekaralności w momencie, gdy otrzymywał pełnomocnictwo? Od tego czasu upłynął rok, w międzyczasie kontrowersyjny przedsiębiorca wygrywał przetargi, aż w końcu okazało się, że był karany i powinien być wyłączony z postępowań.  

Przewodniczący Komisji Gospodarki Komunalnej, Infrastruktury Technicznej i Ochrony Środowiska Rady Miasta Ostrołęki Mariusz Mierzejewski zwołał posiedzenie komisji w sprawie wyjaśnienia nieprawidłowości w procesach inwestycyjnych prowadzonych przez miasto w odniesieniu do informacji przekazanych przez media. Posiedzenie komisji odbyło się we wtorkowy wieczór, 21 stycznia. Radni skrupulatnie przepytywali prezydenta.

Już na początku dyskusji radny Jacek Łuba zapytał się, kiedy prezydent Łukasz Kulik dowiedział się o tym, że Marek T. może być osobą skazaną za oszustwo i kiedy złożył zawiadomienie do prokuratury. Okazało się, że dowiedział się o tym 27 grudnia 2019 roku od samego przedsiębiorcy, a 7 stycznia 2020 roku zgłosił do prokuratury zawiadomienie o możliwości popełnienia przestępstwa.



Później okazało się jednak, że już w czasie, gdy Marek T. był pełnomocnikiem, czyli rok wcześniej, był problem z uzyskaniem od niego zaświadczenia o niekaralności. Ba, według prezydenta to właśnie był powód wygaszenia pełnomocnictwa. Mimo to, nikomu nie przeszkadzał fakt, że firma T. kilka miesięcy później startuje w przetargach, a nawet je wygrywa.

Sprawa wyszła na jaw, gdy radny Paweł Niewiadomski z klubu radnych Nasza Ostrołęka chciał dowiedzieć się, jakie kryterium decydowało o tym, że Łukasz Kulik udzielił pełnomocnictwa Markowi T.



- Takie pełnomocnictwo zostało wystawione w grudniu (2018 roku - przyp. red.) i zostało cofnięte przed upływem miesiąca, w związku z tym, że poprosiliśmy pana Marka żeby przedstawił zaświadczenie z Krajowego Rejestru Karnego i pan Marek nie był w stanie przedstawić nam tego zaświadczenia - mówił Łukasz Kulik. - Po tym okresie czasu zdecydowaliśmy, że rozwiążemy tę współpracę - zaznaczył.

Po jakimś czasie, do tematu zaświadczenia o niekaralności ze strony Marka T. wrócił radny Jacek Łuba.

- Panie prezydencie, i tutaj jeżeli pan chce to pan odtworzy nagranie, powiedział pan, że już w 2018 roku pan T. przy podpisywaniu tego pełnomocnictwa miał problem z dostarczeniem zaświadczenia o niekaralności. To tak na dobrą sprawę, kiedy pan powziął tę informację? - pytał Łuba.

- Pan kłamie! - odparł Łukasz Kulik.

- Powiedział pan, że już miał problem z udowodnieniem. W słowa może tego nie ubrałem dokładnie, ale o to chodziło. I teraz tak: mamy oświadczenie klubu Nasza Ostrołęka, który sytuacje opisuje w ten sposób, że już w momencie podpisania pełnomocnictwa, był pan poinformowany i zwracali panu uwagę na wątpliwą reputację. To jest kolejna rzecz, a nie wspomnę już o dwóch interpelacjach, które wpłynęły od radnej Rosak i radnego Płochy - wymieniał Łuba.

Gdy później radny Jacek Łuba pytał, czy w tym momencie nie zapaliła mu się "czerwona lampka" i czy nie powinien wnikliwie sprawdzić Marka T. przed dopuszczeniem go do przetargów, kiedy wcześniej miał on problem z dostarczeniem zaświadczenia o niekaralności, Kulik odpowiedział, że "nie interesuje go grzebanie w życiorysach".



- Może był skazany za oszustwo, jak państwo wiecie, a mógł być skazany za jazdę po pijaku albo za to, że coś innego jeszcze robił. Nie jest rolą prezydenta sprawdzać kto i za co został skazany. Mnie to po prostu nie interesuje - podsumował.