Senator z Ostrołęki Robert Mamątow zabrał głos w sprawie katastrofy ekologicznej na Odrze. W jego ocenie, odpowiedzialność za bezczynność jest także po stronie niemieckiej.
Od końca lipca obserwowany był pomór ryb w Odrze. Zakaz wstępu do Odry został wprowadzony w województwach: zachodniopomorskim, lubuskim i dolnośląskim. Minister Moskwa poinformowała, że Instytut Rybactwa Śródlądowego w Olsztynie w próbkach wody z rzeki znalazł tzw. złote algi, których zakwit może spowodować pojawienie się toksyn zabójczych dla ryb i małży. Obecność toksyn potwierdziły badania gdańskich naukowców. Badania porównawcze wykonały też laboratoria w Czechach, w Anglii i w Holandii; czeskie wyniki są porównywalne z polskimi. W związku z sytuacją na Odrze premier Mateusz Morawiecki zdymisjonował szefa Wód Polskich Przemysława Dacę i Głównego Inspektora Ochrony Środowiska Michała Mistrzaka.
Do tematu odniósł się ostrołęcki senator Robert Mamątow.
- Chciałbym podkreślić bardzo istotną w sytuacji sprawę. Już na początku sierpnia brandenburski urząd ochrony środowiska zarejestrował zmiany w wodach Odry. Władze niemieckie pozostały bezczynne, choć w Polsce znaleziono mnóstwo martwych ryb. Na portalu tygodnika „Spiegel” napisano: „Najwyraźniej system wczesnego ostrzegania po stronie niemieckiej nie działał” - wskazał w swoim przemówieniu w Senacie.
Pomiary wykonane przez urząd ochrony środowiska Brandenburgii już na początku sierpnia wskazywały, że w rzece coś się dzieje. 1 sierpnia odczyty na stacji we Frankfurcie nad Odrą zaczęły rosnąć, co wyraźnie było widać na wykresach urzędu. Jednak, jak informuje „Spiegel”, organ ten początkowo pozostawał bezczynny. Według cytowanego rzecznika władz, wartości były „dalej monitorowane”. Dopiero gdy ok. 10 sierpnia w Odrze pojawiły się masy śniętych ryb, poinformowano opinię publiczną. Formalne zakazy kąpieli i wędkowania wprowadzono w wielu miejscach dopiero 12 sierpnia.
"Niemcy też zareagowali za późno" - stwierdził Mamątow.
- Opozycja krytykuje polskie władze za to, że nie wywiązały się należycie z obowiązku ostrzeżenia międzynarodowego o katastrofie ekologicznej, wynikającego z Międzynarodowego Planu Ostrzegawczo-Alarmowego dla Odry, ale najwyraźniej system wczesnego ostrzegania po stronie niemieckiej również nie działał - wskazał parlamentarzysta z Ostrołęki.