- Premier otrzymał dokumenty z CBA razem z aktem oskarżenia w 2009 roku. Nie kiwnął palcem. Cały czas to tolerował - powiedział Jarosław Kaczyński o jednym z elementów sprawy taśm PSL. PiS zaprezentował kilka informacji na temat całej afery w rządzie Donalda Tuska.
Jarosław Kaczyński odniósł się także do słów premiera, który powiedział, że nie zapoznawał się z raportem związanym ze sprawą, a przedstawionym mu przed wybuchem afery. - Skoro wie, powinien reagować, skoro nie reaguje, dopuszcza się nadużycia nie tylko w kategoriach politycznych, ale i kategoriach prawnych - powiedział Jarosław Kaczyński. Według lidera opozycji, nie przystoi, żeby premier mówił oficjalnie, że nie czyta ważnych dokumentów, a także, że premier polskiego rządu jest zobowiązany wiedzieć co dzieje się w państwowych spółkach.
- Mamy kryzys. Dokładnie ujawnienie kryzysu, który trwa, całego systemu nadużyć, systemu, którego sworzniem jest pan, który próbuje się od tego odciąć, czyli pan Donald Tusk - mówił Jarosław Kaczyński. Według lidera opozycji premier abdykuje ze swojej roli.
Podczas konferencji prasowej politycy PiS przedstawili machinę funkcjonowania spółki Elewarr, także przykłady nepotyzmu, z jakimi spotkali się w firmie. Poseł PiS Przemysław Wipler przedstawił prezentacje na której podano informacje na temat członków rodzin polityków Polskiego Stronnictwa Ludowego zatrudnionych w Elewarr. Wśród nich jest syn Stanisława Żelichowskiego i bracia Eugeniusza Kłopotka i Jarosława Kalinowskiego. Podano też zarobki, które pobierał Andrzej Śmietanko - dziś odwołany dyrektor w firmie Elewarr. Z danych zaprezentowanych przez polityków PiS wynika, że miesięczne pobory Śmietanko to ponad 30 tysięcy złotych. Oprócz tego dyrektor Śmietanko otrzymywał co kwartał 49 tysięcy premii, dostawał też roczną nagrodę w wysokości 163 tysięcy złotych. Łącznie Śmietanko zarabiał około 800 tysięcy. W czasie pełnienia funkcji odbył także 24 podróże zagraniczne, często do krajów, które nic nie miały wspólnego z interesami Elewarru, np. jego wizyta w Brazylii kosztowała nas - podatników, ponad 30 tysięcy złotych. Niewiele mniej kosztowne okazały się wypady do Chin, Kanady czy USA.
W piątek media podały kolejne informacje związane z aferą. Okazuje się, że syn Andrzeja Śmietanko otrzymał właśnie pracę w Wydziale Promocji, Handlu i Inwestycji polskiej ambasady w Sztokholmie. Funkcja w wydziale może być zawdzięczana wicepremierowi Waldemarowi Pawlakowi, który sprawuje nadzór nad tym wydziałem ambasady jako minister gospodarki.
[źródło: mypis.pl]