Dokładnie 22 listopada 2018 roku Łukasz Kulik zmienił swoje miejsce pracy na gabinet prezydenta miasta Ostrołęka. Jaki był ten rok pod jego rządami? Co udało się zrobić, a co budzi kontrowersje? I w końcu - jak pierwszą po 12 latach zmianę oceniają mieszkańcy?
Nowa kadencja rozpoczęła się od zwolnienia dyrektora Ostrołęckiego Centrum Kultury i decyzji o wyemitowaniu głośnego filmu "Kler". Początek, można rzec, imponujący, ale im kadencja trwa dłużej, tym do podjęcia są trudniejsze decyzje niż puszczenie tego czy innego filmu w kinie.
Nie da się nie zauważyć, że kilka obietnic prezydenta Łukasza Kulika zostało już spełnionych. W toku jest tworzenie Ostrołęckiej Karty Seniora, a na najważniejsze wydarzenia w naszym regionie (np. Miodobranie Kurpiowskie) dojechać można bezpłatnymi liniami eventowymi. Zmieniło się też podejście do młodzieży - po wielu latach powołano Młodzieżową Radę Miasta, choć akurat ten sukces można przypisać radnym, którzy aktywnie włączyli się w aktywizację młodych osób. Są już pierwsze efekty - na przykład koncert, jaki odbędzie się z funduszy z budżetu obywatelskiego.
Nowe władze miasta podjęły również starania, by udoskonalić rozkład jazdy MZK. Choć zapowiadano powrót do "starego rozkładu", to jednak poprzedni rozkład nie wrócił. Zmodernizowano za to ten, który był przedmiotem wielu kontrowersji. Czy na lepsze? Głosy są podzielone. Niektórzy woleliby zapłacić za bilet, a mieć zapewnione częstsze kursowanie autobusów. A to nie jedyne problemy Miejskiego Zakładu Komunikacji, który musiał się zmierzyć także z niespotykaną dotąd sytuacją, a mianowicie... kradzieżą autobusu.
Jedna z głośniejszych obietnic prezydenta Łukasza Kulika dotyczyła parkingów. - Zlikwidujemy strefę płatnego parkowania w całym mieście, ponieważ nie spełnia ona dłużej swojej roli, a większość pieniędzy trafia na konto prywatnej firmy - pisał w swoim programie wyborczym. Tu sukcesu ogłosić nie można, bo nie zlikwidowano, a ograniczono strefę i wygląda na to, że tylko na kilka miesięcy. 28 listopada radni, na wniosek prezydenta, mogą przywrócić płatne parkingi w większości miejsc w Ostrołęce. Pomysł nie przyniósł oczekiwanych efektów, a mówi się, że przyczynił się do paraliżu Starego Miasta. Wolne miejsce do parkowania jest obecnie w tym rejonie miasta towarem deficytowym. Wciąż płatny jest za to parking przed szpitalem, a przecież prezydent obiecywał, że opłaty zostaną tam zniesione.
Przez ostatni rok prezydent miasta nie miał szczęścia do spraw personalnych. Do historii przeszło już zatrudnienie eksperta od sportu za 8 tysięcy złotych (i późniejsze jego awanse w ratuszu), powołanie na pełnomocnika kontrowersyjnego biznesmena, praca w miejskiej spółce dla partnerki wiceprezydenta czy w Urzędzie Miasta dla żony radnego z prezydenckiego ugrupowania. Do tego wiceprezydent Maciej Kleczkowski ma poważne kłopoty z finansami i prawem - w ostrołęckich sądach toczą się przeciwko niemu liczne sprawy cywilne o zapłatę, a do tego jedna sprawa karna. Jest oskarżony o czterokrotne zatajenie prawdy w oświadczeniu majątkowym w związku z pełnieniem funkcji radnego i wiceprezydenta miasta. Grozi mu kara nawet 8 lat pozbawienia wolności, rozprawa odbędzie się 28 listopada. Do decyzji personalnych dochodzi też prawdziwa karuzela personalna w miejskich spółkach.
Kolejną kwestią jest rada miasta. Prezydent ma coraz większe problemy, by przekonać radnych do swoich decyzji. Nie doszło do powołania Centrum Usług Wspólnych, w głosowaniu przepadł projekt likwidacji Straży Miejskiej, a ostatnio odrzucono zmiany w budżecie i wieloletniej prognozie finansowej. Radni skrupulatnie punktują działania prezydenta i nie są biernymi obserwatorami. Mają swoje zdanie i nie boją się wytykać błędów. "Cisi radni", służący za maszynki do bezkrytycznego głosowania, to w tej kadencji zjawisko mało powszechne.
Jeżeli chodzi o inwestycje, tu również nie ma powodów do radości. Roboty drogowe na Ostrowskiej czy Blachnickiego ciągną się w nieskończoność, zostały zaczęte jeszcze za czasów poprzedniej władzy! Mimo tego, końca nie widać, a mieszkańcy już dawno stracili cierpliwość. Nie mówiąc już o nowych inwestycjach, a takie zapowiadane były szumnie, na przykład: "Zrealizujemy inwestycję polegające na przebudowie skrzyżowań ul. Stacha Konwy z ul. Słoneczną i Padlewskiego. Zmierzymy się z największym wyzwaniem, którym są korki przy wjeździe na rondo na ul. Warszawskiej. Przygotowaliśmy kilka tymczasowych rozwiązań związanych z poszerzeniem pasów drogowych i zmianą organizacji ruchu na Starym Mieście. Wprowadzimy je przed upływem roku". To słowa z programu wyborczego Łukasza Kulika. Halo, rok właśnie minął!
W wielu rozmowach padają słowa o poprzednikach i o "skarbach" przez nich odziedziczonych. Tu prezydent Łukasz Kulik był stanowczy, na przykład w kwestii starego basenu. Pod koniec lutego 2019 roku przedstawiciele ratusza w obecności komornika weszli do budynku. Zastali tam kompletną ruinę. Zdemontowane instalacje, wyburzone ściany. Zniknął każdy element, który mógł stanowić jakąkolwiek wartość. Dlatego złożono zawiadomienie o możliwości popełnienia przestępstwa przez dzierżawcę obiektu. Prezydent zawiadomił także prokuraturę o możliwych nieprawidłowościach w MZK za czasów rządów jego poprzednika, lecz to śledztwo zostało umorzone. Przeprowadzono też słynny audyt, lecz na razie nie wiemy, czy po nim do prokuratury trafiły jakieś zawiadomienia. Pozostaje zadać pytanie, czy warto brać przykład z polityków wyższego szczebla, jak mantrę powtarzających zdanie o "ostatnich ośmiu latach" (w tym przypadku dwunastu)? A może warto już zacząć pracować na swój rachunek, a rządzących poprzednio rozliczyć z nieprawidłowości (o ile takie były) na odpowiednich do tego ścieżkach prawnych? Na to pytanie niech spróbują odpowiedzieć rządzący.
Kiedy zapytaliśmy naszych czytelników, jak oceniają rządy prezydenta Łukasza Kulika, aż 54 procent z nich odpowiedziało, że "negatywnie".To kiepski wynik, ale paradoksalnie w Ostrołęce może to naszej władzy wyjść na dobre. Mieszkańcy oczekują zdecydowanie więcej i mamy nadzieję, że będzie to bodźcem do jeszcze cięższej pracy, a przede wszystkim z bardziej widocznymi efektami. Wtedy Ostrołęka za rok może być w zupełnie innym miejscu.