Zakończyło się dochodzenie dotyczące zdarzenia, które przed kilkoma tygodniami wzbudziło ogromne zainteresowanie opinii publicznej. Chodzi o sprawę mycia konia na myjni w Makowie Mazowieckim.
Mył konia na myjni samochodowej
Przypomnijmy - cała Polska mówiła o tym, że właściciel konia mył zwierzę myjką ciśnieniową w niskiej temperaturze otoczenia na myjni w Makowie Mazowieckim.
Incydent okazał się być złożonym zdarzeniem, a prokuratura od samego początku potraktowała sprawę niezwykle poważnie. Po tym, jak film trafił do sieci, wszczęte zostało dochodzenie "dotyczące znęcania się nad koniem, do którego doszło w dniu 18 stycznia 2025r. na terenie myjni samochodowej w Makowie Mazowieckim".
- W toku podjętych czynności w sprawie zostali przesłuchani świadkowie, został zabezpieczony monitoring z myjni obejmujący nagranie związane w myciem konia oraz zachowaniem się jego właściciela i dokonano jego procesowego odtworzenia. Zwierzę zostało zbadane przez lekarza weterynarii, który sprawdził również warunki bytowania konia. Po przeprowadzonym badaniu lekarz stwierdził, że zwierzę w wyniku mycia nie doznało żadnych urazów, nie wykazywało objawów bólu ani cierpienia. Koń utrzymany jest w bardzo dobrych warunkach i jest w dobrej kondycji. Koń na myjni spłoszył się w wyniku działania czynników zewnętrznych, a nie z powodu samego mycia - informuje w komunikacie prok. Elżbieta Edyta Łukasiewicz z Prokuratury Okręgowej w Ostrołęce.
Śledczy zgromadzili materiał dowodowy. Kluczowym dowodem było zabezpieczenie nagrania z monitoringu myjni, które dokładnie rejestrowało przebieg całego zdarzenia. Świadkowie zostali przesłuchani, a sam koń poddany został dokładnemu badaniu lekarsko-weterynaryjnemu.
Lekarz weterynarii przeprowadził gruntowną ekspertyzę stanu zdrowia zwierzęcia. Jego ustalenia były jednoznaczne: koń nie wykazywał żadnych oznak obrażeń, bólu czy cierpienia. Co więcej, specjalista potwierdził, że zwierzę jest utrzymywane w bardzo dobrych warunkach i cieszy się dobrą kondycją.
Opinia biegłego - kluczowy dowód w sprawie
Kluczowym momentem postępowania była opinia biegłego z zakresu weterynarii. Ekspert, po dokładnej analizie wszystkich zgromadzonych dowodów, w tym nagrania z monitoringu, przedstawił ocenę całego zdarzenia.
Biegły wprost stwierdził, że mycie konia na myjni samochodowej w temperaturze 6 stopni Celsjusza nie jest zachowaniem godnym szczególnej pochwały. Jednak równocześnie podkreślił, że działania Adama L. należy raczej określić jako lekkomyślne i pozbawione wyobraźni, aniżeli jako celowe znęcanie się nad zwierzęciem.
W opinii wskazano też:
Reakcja konia widoczna na filmie, a w konsekwencji jego upadek był wynikiem nieszczęśliwego wypadku, którego przyczyną było działanie czynników zewnętrznych. W wyniku zaistniałej sytuacji zwierzę nie odniosło żadnych obrażeń zarówno natury fizycznej, jak i psychicznej.
Po opuszczeniu myjni koń przebył dystans około 5 kilometrów, co dodatkowo potwierdziło, że nie doznał żadnego uszczerbku na zdrowiu. Po dotarciu na miejsce został bezpiecznie wyprzęgnięty z bryczki i odprowadzony do stajni, gdzie zapewniono mu odpowiednie warunki odpoczynku i regeneracji.
Koniec dochodzenia. Jest decyzja
Prokuratura Rejonowa w Przasnyszu podjęła decyzję o umorzeniu dochodzenia ze względu na brak znamion przestępstwa określonego w artykule 35 §1a ustawy o ochronie zwierząt. Warto zaznaczyć, że postanowienie nie jest jeszcze prawomocne.