Czwartkowy Strajk Kobiet w Ostrołęce był bardzo nieliczny. Czy uczestnicy manifestacji zmobilizują się jeszcze tak, jak czynili to jesienią ubiegłego roku?
W środę w Dzienniku Ustaw opublikowano wyrok Trybunału Konstytucyjnego z 22 października ub.r. o niekonstytucyjności przepisu dopuszczającego aborcję w przypadku dużego prawdopodobieństwa ciężkiego i nieodwracalnego upośledzenia płodu albo nieuleczalnej choroby zagrażającej jego życiu. Tego samego dnia Trybunał Konstytucyjny opublikował uzasadnienie wyroku.
Wywołało to kolejną falę protestów Strajku Kobiet. Manifestację zapowiedziano też w Ostrołęce. Kiedy jesienią 2020 r. manifestanci wychodzili na ulice, były ich setki, a podczas jednego z marszów liczba demonstrantów przekroczyć mogła nawet tysiąc osób. Można było więc się spodziewać, że ostrołęcki Strajk Kobiet, po dłuższej przerwie, będzie liczny i głośny. Stało się jednak inaczej.
Ku wielkiemu zaskoczeniu, na czwartkową odsłonę strajku przyszło jedynie około 25 osób. Nieliczni mieli transparenty - "Kot może zostać, a resztę żegnamy"; "Ale heca - PiS chce średniowiecza" oraz... "j***ć i się k***a nie bać". Okrzyków nie było, grupa manifestantów spokojnie przeszła przed siedzibę PiS, gdzie zakończono marsz. Co ciekawe, wśród demonstrantów było sporo mężczyzn, gdyby przeprowadzić skrupulatne liczenie, mogłoby się okazać, że byli oni w większości.
Pozostaje pytanie - co dalej ze Strajkiem Kobiet? Czy mobilizacja z jesieni ubiegłego roku jeszcze powróci? Na facebookowej grupie, na której jest 2,6 tys. użytkowników, na pytanie "Czy Ostrołęka chce dalej strajkować?" odpowiedziano 159 reakcjami, 63 komentarzami i 8 udostępnieniami posta.