eOstroleka.pl
Polska,

Bronisław Wildstein dla eOstrołęka.pl: „Rząd działa w służbie mediów. To, co widzimy w Polsce, woła o pomstę do nieba”

REKLAMA
zdjecie 608
Bronisław Wildstein pod namiotem SolidarnychBronisław Wildstein pod namiotem Solidarnych
REKLAMA

"Bycie dziennikarzem nakłada jakieś zobowiązania. Tak jak bycie lekarzem, piekarzem, czy policjantem. Fundamentalną sprawą dla dziennikarzy powinno być pokazywanie odbiorcom rzeczywistości takiej, jaka ona jest" - mówi w rozmowie z naszym portalem Bronisław Wildstein.


Czy można powiedzieć, że mainstreamowe media działają w służbie partii rządzącej?
- Nie. W żadnym wypadku nie można powiedzieć, że media mainstreamowe działają w służbie partii rządzącej. Można raczej paradoksalnie uznać, że to rząd działa w służbie mediów. To znaczy, ludzie nie do końca sobie uświadamiają, że obecnie władza jest rozproszona. Władza polityczna jest tylko częścią władzy. Na władzę składają się ośrodki opiniotwórcze, biznes i wpływowe korporacje. To wszystko tworzy władzę, która czasem działa zgodnie z rządem, a czasami przeciw niemu. Na przykład podczas rządów Prawa i Sprawiedliwości całość tej władzy, którą wymieniłem, całość establishmentu III RP, była przeciw rządowi. Zorganizowano całą kampanię przeciwko ówczesnej władzy politycznej. A więc to nie jest tak, że oni działają na usługach rządu, oni wielokrotnie działają wspólnie. I rzeczywiście często media zachowują się jak propagandziści obecnego rządu. Ale oczywiście z tego powodu, że mają interes w tym, aby ten rząd nadal pozostawał u władzy. Jednak jeżeli ten rząd wejdzie im na odcisk, na przykład wprowadzając zmiany w OFE, to wtedy zaczyna się atak na rząd. Kilka razy mieliśmy takie sytuacje w przypadku PO, która stara się nie wchodzić w konflikt z ośrodkami opiniotwórczymi, weszła nawet z nimi w sojusz, a teraz stała się właściwie ich reprezentacją polityczną. Ale takie przypadki były i wtedy byliśmy świadkami ataków na rząd.

Czyli możemy uznać, że media manipulują informacją w zależności od swoich potrzeb? Jak duża jest skala tej manipulacji?
- To jest zjawisko powszechne, co więcej, nie tylko w Polsce. Ale to, co widzimy w Polsce, to zjawisko, które woła o pomstę do nieba. Jest dużo gorzej, niż w zachodniej Europie. Ja nie jestem entuzjastą stanu mediów zachodnich, zwłaszcza europejskich, ale jednak w porównaniu z Polską tam jest dużo lepiej. Dlatego, że tamtejsze media pewnych standardów się trzymają. A to, co jest uderzające w Polsce, mówię cały czas o dominujących mediach, choć na szczęście pojawiają się i inne, to fakt, że te media głównego nurtu przez cały okres rządów Platformy Obywatelskiej zajmowały się przede wszystkim opozycją. To już samo w sobie jest niezwykłe. Bo od czego są media? Media są od tego, żeby patrzeć każdej władzy na palce, rozliczać ją. To rząd, a nie opozycja, ma w rękach instrumenty działania i właśnie decyzje rządu przynoszą konkretne konsekwencje dla naszego życia i naszych losów. A więc tym w pierwszej kolejności powinny zająć się media. Tymczasem media w kółko zajmują się retoryką opozycji. A że za ostra, a że nie taka jak trzeba, a że maszeruje z pochodniami, a że robi demonstracje na ulicy... To jest niesamowite, dzieją się bardzo ważne sprawy, które w ogóle nie są opisane przez główne media. Ja na przykład zwracam uwagę na to, że główne media zajęły się sprawą fatalnego kontraktu gazowego z Rosją dopiero wtedy, kiedy Komisja Europejska oprotestowała ów kontrakt. Czyli de facto komisja broniła Polskę przed jej własnym rządem. Ja pisałem o tym rok wcześniej, robiłem o tym programy telewizyjne, napisałem list otwarty do premiera Donalda Tuska w tej sprawie i myślałem, że koledzy dziennikarze jednak temat podejmą. Otóż nikt wtedy tego wątku nie podjął. Tomasz Lis zauważył problem, kiedy napisał o nim „International Herald Tribune”. Oczywiście mógłbym takich tematów, które w ogóle nie są podnoszone przez media, wymieniać mnóstwo. Jednocześnie w tym samym czasie zajmują się one na przykład tym, że Jarosław Kaczyński powiedział, iż występuje w imieniu Polaków, czyli że ci, którzy go nie akceptują, nie są przez niego uznani za Polaków i tak dalej, i tak dalej... Oczywiście media powinny także zajmować się opozycją, ale niech to wszystko odbywa się w jakichś rozsądnych proporcjach. A te proporcje stoją na głowie i tu ta manipulacja jest oczywista. Takim przykładem gigantycznej manipulacji jest sprawa katastrofy smoleńskiej. W tym przypadku zachowania absolutnie nieracjonalne uznaje się za racjonalne, a standardowe zachowania dziennikarzy piętnuje się jako obłąkańcze teorie spiskowe.

Co sądzi pan o dziennikarzach, którzy wchodzą w taki układ? Którzy włączają się w tę akcję propagandową, bezkrytycznie opisują działania rządu i jednocześnie atakują opozycję?
- Myślę o nich bardzo źle. Oni się sprzeniewierzają swojemu fundamentalnemu powołaniu. Każda profesja ma jakieś standardy i jakąś swoją zawodową uczciwość. Bycie dziennikarzem nakłada jakieś zobowiązania. Tak jak bycie lekarzem, piekarzem, czy policjantem. Fundamentalną sprawą dla dziennikarzy powinno być pokazywanie odbiorcom rzeczywistości takiej, jaka ona jest.

Jak się pan czuje jako publicysta w takiej rzeczywistości?
- Staram się trzymać tych standardów. Staram się robić, to co powinienem, jako dziennikarz. Zaznaczam, że w pierwszym rzędzie jestem pisarzem, a dopiero potem dziennikarzem, czy też publicystą. Staram się poruszać te sprawy, które uważam za ważne i staram się w miarę możliwości robić to uczciwie, i w sposób zdystansowany. Rozumiem też, że należy się spierać, należy dyskutować. Tylko taką elementarną sprawą w dyskusji jest zobaczenie argumentów przeciwnika i zderzenie się z nimi, a nie deformowanie ich.

Jest pan teraz w dosyć komfortowej sytuacji. Dzięki pracy w „Rzeczpospolitej” ma pan możliwość pisania oraz prowadzenia na stronie internetowej dziennika programu, który zdjęto z anteny TVP.
- Jestem w „Rzeczpospolitej”, jestem w tygodniku „Uważam Rze” i  to jest tyle. Dobrze, że taką możliwość mam, bo bywało już w moim życiu, w III RP, że nie miałem takich możliwości, więc jestem relatywnie w dobrej sytuacji. Ale jeśli patrzymy na zasięg mediów elektronicznych, które mają dużo większy zasięg, no to ja znajduję się w pewnej niszy. W żadnym wypadku ta nisza nie jest alternatywą dla dominujących mediów.

Ale wyobraźmy sobie, że Mecom, współwłaściciel „Rzeczpospolitej”, sprzedaje swoje udziały Skarbowi Państwa. Co wtedy?
- Nie Skarbowi Państwa, tylko firmie, którą Skarb Państwa wskaże. A wtedy następuje taka sytuacja, jak z tygodnikiem „Wprost”, który kupił jakiś dziwny właściciel i po tym kupnie „Wprost” zmieniło się prawie o 180 stopni. Pod redakcją Tomasza Lisa stało się takie samo jak „Polityka”, czy „Newsweek”, weszło w ten mainstream. Oczywiście sytuację z Mecomem bardzo łatwo sobie wyobrazić, bo istnieje ogromna presja ze strony rządu, aby usunąć krytyczne wobec niego media.

Ci, którzy mają dość nachalnej propagandy w głównych mediach, przenoszą się do internetu. Na niszowe portale, platformy blogowe, ale także w takie miejsca jak namiot Solidarnych 2010.
- Namiot Solidarnych to bardzo fajna rzecz, bardzo się cieszę, że istnieje. Ale trzeba zdać sobie sprawę z zakresu tego zjawiska. To siłą rzeczy jest bardzo ograniczone. Oczywiście nie z winy tych, którzy to robią. Ja mam nadzieję, że to jest jedna z pojedynczych inicjatyw, które zmienią sytuację w Polsce. Widzę wiele takich przedsięwzięć, widzę wiele środowisk, które mają dość takiego stanu rzeczy w Polsce, maja dość tego status quo i próbują się organizować. Między innymi mówię tu właśnie o środowisku Solidarnych. Takie inicjatywy są bardzo potrzebne. Pytanie tylko, kiedy one się przekształcą w coś większego, kiedy uruchomią lawinę, która zmieni obecną sytuację.

Czy można już mówić o istnieniu drugiego obiegu? O informacyjnym undergroundzie?
- Nie, nie mówmy o drugim obiegu. Jak mieliśmy drugi obieg, to wiązało się to z zagrożeniem. Ludzie robili to w podziemiu, a jak ich złapano, to szli siedzieć lub spotykały ich inne szykany. Teraz te szykany są na dużo mniejszym poziomie. Ale z drugiej strony w pewnym sensie istnieje drugi obieg, taka alternatywa dla obiegu oficjalnego. I bardzo na drugi obieg w takiej formie liczę.

No niby szykan nie ma, ale chyba rząd stara się ograniczyć swobodę wypowiedzi? Czy wizyta ABW u właściciela strony Antykomor.pl i pacyfikowanie namiotu Solidarnych 2010 to elementy jednej zorganizowanej akcji, czy zupełnie przypadkowe zdarzenia, których nie należy łączyć?
- Oczywiście rząd stara się pacyfikować takie przejawy swobody i ma przy tym sojuszników w mediach. Media powinny takich inicjatyw bronić odruchowo, bez względu na to, kto je organizuje. A w tym wypadku mamy do czynienia z rechotem i nagonką na ofiary tego typu działań. Na szczęście presja na namiot Solidarnych 2010 nie spowodowała, że on przestał istnieć, ciągle istnieje i nawet myślę, że ta presja zrobiła mu trochę reklamy. Oczywiście należy pamiętać, że dla Solidarnych są to pewne utrudnienia i niedogodności w działaniu, ale mam nadzieję, że wytrwają.

Jaka przyszłość czeka polskie media?
- Nie posiadam zdolności profetycznych, przewidywanie przyszłości nie jest moją specjalnością, mogę jedynie analizować teraźniejszość. Wydaje mi się, że w najbliższym czasie niewiele ulegnie zmianie, dlatego że nie sądzę, aby nadchodzące wybory przyniosły zmianę. Przypuszczam, że PiS i PO osiągną mniej więcej zbliżony wynik i Platforma zawrze sojusz z SLD. A nawet jeśli zmiana polityczna nastąpi, to został stworzony pewien układ medialny, który preferuje obecne status quo, i który będzie zawsze przeciw tym, którzy status quo zechcą naruszyć. Wszystko polega na tym, żeby tworzyć alternatywy, żeby pojawiały się inne ośrodki, żeby pojawił się realny pluralizm. Przy braku pieniędzy jest to bardzo trudne, nie beznadziejne, bo sam w tym uczestniczę i apeluję, żeby jak najbardziej się w to włączać, ale trudne. Trzeba zdać sobie sprawę, że w tym wymiarze niczego łatwo i szybko się nie osiągnie.


Rozmawiał Paweł Krajewski

Kalendarz imprez
listopad 2024
PnWtŚrCzPtSoNd
 28  29  30  31  1 dk2 dk3
dk4 dk5 dk6 dk7 dk8 dk9 dk10
dk11 dk12 dk13 dk14 dk15 dk16 dk17
dk18 dk19 dk20 dk21 dk22 dk23 dk24
dk25 dk26 dk27 dk28 dk29 dk30  1
×