Młoda ostrołęczanka padła ofiarą oszusta, który podszywając się pod bankowego doradcę nakłonił ją do zainstalowania w telefonie aplikacji służącej jako „wytrych” do jej bankowego konta. Poszkodowana straciła ponad 4 tysiące złotych.
Cała historia miała swój początek od pozornie niewinnego telefonu, który z nieznajomego numeru odebrała 22-letnia mieszkanka Ostrołęki. Rozmówca mówiący ze wschodnim akcentem przedstawił się jako doradca z banku i poinformował kobietę, że doszło do próby włamania na jej konto. W toku dalszej rozmowy miała być przeprowadzona procedura bezpieczeństwa, która miała uchronić kobietę przed utratą pieniędzy.
Po namowie rozmówcy kobieta zainstalowała aplikację, w której miała wpisać dane do swojego konta bankowego. Niestety, ani te działanie, ani też wschodni akcent rozmówcy nie wzbudził w kobiecie podejrzeń i podała ona niezbędne dane logowania do swojego rachunku bankowego, m.in. cyfry do karty bankomatowej oraz kod zabezpieczający. Cała rozmowa trwała około godziny.
- informuje podkomisarz Tomasz Żerański, rzecznik prasowy Komendy Miejskiej Policji w Ostrołęce.
W trakcie rozmowy ostrołęczanka otrzymała wiadomość SMS ze swojego banku, że limit transakcji gotówkowej został jej zwiększony pięciokrotnie. Dopiero to wzbudziło jej podejrzenia, które postanowiła wyjaśnić bezpośrednio w placówce banku. Tu okazało się, że na jej dane została zaciągnięta pożyczka w wysokości 4200 złotych.
Prosimy o ostrożność, po otrzymaniu takiego telefonu radzimy zachować spokój i stosować zasadę ograniczonego zaufania. Pamiętajmy, że dane do naszych rachunków bankowych są danymi szczególnie wrażliwymi i nikomu nie możemy ich udostępniać.
- dodaje podkomisarz Żerański.