Zwłoki, które w 2008 roku wyłowiono z Jeziora Świętajno należały do Sławomira G. z Kadzidła, który zaginął osiem miesięcy wcześniej. Już od początku wiadomo było, że mężczyzna został zamordowany. Jego tożsamość śledczy poznali po 14 latach, a kilkanaście dni temu w Goworowie zatrzymali podejrzanego o jego zabójstwo. Zatrzymany przyznał się do winy. Jak się dowiedzieliśmy, nie kończy to jednak śledztwa.
Zwłoki w jeziorze
18 maja 2008 roku w Raciborze (gm. Świętajno) dwaj młodzi mężczyźni łowili ryby z miejscowej kładki, znajdującej się nad Jeziorem Świętajno. W pewnym momencie haczyk złapał przedmiot znajdujący się na dnie. Był to ciężki przedmiot, nie dało się go wyciągnąć wędką. Mężczyźni postanowili podpłynąć łódką do miejsca, skąd wystawała żyłka. - Wtedy mój kolega zaczął za nią ciągnąć i po chwili zauważył w wodzie żółtą twarz - relacjonował jeden z nich w rozmowie z "Kurkiem Mazurskim".
Ciało było owinięte wokół tułowia przewodem elektrycznym i obciążone dwiema rurkami metalowymi. Policjanci od początku byli przekonani, że mężczyzna został zamordowany. Wstępny wiek denata określili na 30-50 lat. Ustalili też, że zwłoki mogły znajdować się w wodzie przez kilka miesięcy.
Okoliczni mieszkańcy byli pewni, że znalezione zwłoki nie należą do nikogo miejscowego. Wątpliwości nie miała też policja, bo w tym czasie nikt z tego regionu nie był poszukiwany. Ostatecznie śledztwo umorzono po pewnym czasie.
Jak doszło do morderstwa?
Jak się dowiedzieliśmy w Prokuraturze Rejonowej w Szczytnie, śledczy cały czas monitorowali tę sprawę. Postępowanie zostało umorzone, ale wciąż typowano możliwe osoby i wykonywano żmudne badania DNA, które miały pomóc wyjaśnić, kim jest denat znaleziony w jeziorze.
W czerwcu 2020 roku facebookowy profil "Zaginieni przed laty", który zajmuje się poszukiwaniem osób zaginionych, publikuje informację o poszukiwaniach Sławomira G. z Kadzidła. 42-letni mężczyzna zaginął w 2007 roku, w niezwykle tajemniczych okolicznościach. Pisano wówczas:
Zaginął w dniu 20 września 2007 roku. Wyjechał do pracy w Warszawie i do chwili obecnej nie nawiązał kontaktu z rodziną. Dwa lata przed zaginięciem, czyli w 2005 roku pan Sławomir poleciał do pracy w USA. Po półtorarocznym pobytcie w Nowym Jorku, przeniósł się do Wielkiej Brytanii, najprawdopodobniej do Londynu. Wrócił do Polski na przełomie maja/czerwca 2007 roku. Szybko znalazł pracę w Warszawie. Wyjeżdżał tam na 5 dni - od poniedziałku do piątku. Córka pana Sławomira pamięta, że tuż przed planowanym powrotem do domu, dzwonił do niej i pytał co chciałaby żeby kupił. To był ostatni kontakt z zaginionym. Od tamtej pory jego telefon jest wyłączony. Nie wrócił również do miejsca zamieszkania, ani nie nawiązał kontaktu z rodziną. 20 września to był czwartek. Córka nie wie do tej pory dlaczego jej tata miał wrócić dzień wcześniej... Z ustaleń jakie zebrała rodzina wynika, że znajomi z pracy odwieźli pana Sławomira pod sam dom w Kadzidle i tam był widziany przez nich po raz ostatni. Nie wiadomo jednak czy jest to prawdą, ponieważ mężczyzna nie pojawił się w domu. Policja dawała rodzinie kilka razy jakieś sygnały, ale ostatecznie to jednak nie był on
Przełom w śledztwie przyszedł w kwietniu 2021 roku. Badania genetyczne potwierdziły, że zwłoki znalezione w mazurskich wodach, należą do Sławomira G. z Kadzidła. - Sprawca zadał sobie trudu, by ukryć zwłoki. Dziś już wiemy, że było to zaplanowane – mówi nam Artur Bekulard, p.o. Prokuratura Rejonowego w Szczytnie.
Sławomir G. z Kadzidła zaginął w 2007 roku. W kwietniu 2021 roku ustalono, że to jego zwłoki znaleziono w Jeziorze Świętajno.
Pozostaje pytanie: jak zginął Sławomir G.? Wiadomo, że do zbrodni doszło w czasie, gdy 42-letni mężczyzna zaginął. Jego zwłoki odnaleziono w 2008 roku, kilka miesięcy po tym, jak zniknął. Niestety, ze względu na stan ciała, nie udało się go wówczas zidentyfikować.
- Zabójstwa dokonano w Kadzidle, w innym miejscu niż utopienie zwłok – mówi nam prok. Bekulard ze Szczytna. - Zamordowany miał obrażenia głowy, zadano mu rany tłuczone, jak również rany cięte w okolicy karku.
Zaplanowana zbrodnia. Motyw "bardzo osobisty"
"Czy ofiara i sprawca byli w stałym konflikcie? Czy może do zabójstwa doszło na podstawie impulsu, jakiegoś przypadkowego zdarzenia?" - pytamy prokuratora.
- To była zaplanowana zbrodnia - nie ma wątpliwości prok. Bekulard. Motyw znany jest śledczym, ale nie ujawniają oni szczegółów. Nasz rozmówca podkreśla jedynie, że motyw popełnienia tego czynu był "bardzo osobisty".
Podejrzany zatrzymany został w Goworowie, w sobotę 16 października. Przyznał się do winy i złożył wyjaśnienia. - Nie zamyka to śledztwa. Obecnie weryfikowane będą wyjaśnienia podejrzanego - mówi nam p.o. Prokuratora Rejonowego w Szczytnie.
Cała sprawa jeszcze raz pokazuje, że zbrodnia doskonała nie istnieje. Nawet po wielu latach od popełnionego czynu może nastąpić przełom, który sprawi, że śledczy wpadną na trop zabójcy.