Były redaktor naczelny „Rzeczpospolitej” Tomasz Wróblewski ujawnia szczegóły spotkania z Andrzejem Seremetem, które odbyło się dzień przed publikacją tekstu „Trotyl na tupolewie”. Wróblewski opisuje również kulisy powstawania tekstu.
- Kogoś może zaskoczyć, że człowiek, który dopuścił do druku tekst nazywany największym medialnym skandalem ostatnich lat, chce mówić o wartościach. Niech tekst „Trotyl na Tupolewie” będzie takim case study, dla tych, którzy żyją z miotania przymiotnikami i metkowania przeciwników. Zacznijmy od początku. Informacje o ustaleniach prokuratorów w Smoleńsku mieliśmy tydzień przed publikacją. Czarek Gmyz kontaktował się ze swoimi źródłami w prokuraturze - przypomnę, że to ten sam autor, który przyniósł nam informacje o aferze hazardowej czy aferze w MSZ. Ten sam autor zapewniał teraz, że te źródła też są w pełni wiarygodne. Prawdą jest, że nie mieliśmy ekspertyz i dokumentów - dlatego nie wyobrażałem sobie publikacji tekstu, gdy Czarek się pojawił. Potrzebna była dodatkowa weryfikacja. (…) Dziennikarski instynkt i niepokój nie pozwalał mi zbagatelizować tej informacji. Już po wybuchu samej afery, pojawiły się pytania - „po co w tym grzebać?”. „ Gazeta Wyborcza” pisała nawet wcześniej - że wszystko ustalone, zamachu nie było i niech wreszcie Tusk to powie - rozpoczyna Wróblewski.
I opisuje szczegóły spotkania z Prokuratorem Generalnym.
- Wróćmy do 29 października. Zadzwoniłem do Seremeta, który słysząc, o czym mamy rozmawiać - zgodził się ze mną spotkać. (…) Chciałem uzyskać od prokuratora dwie rzeczy, dwie informacje. Pierwsza: czy prokurator faktycznie jest w posiadaniu odczytów, które wskazują na ślady materiałów wybuchowych i druga - czy doszło do spotkania w cztery oczy z premierem Tuskiem w tej sprawie - mówi o swoich motywacjach Wróblewski.
Jak wyglądało to spotkanie?
- Miałem wrażenie, że Seremet od początku był zdenerwowany - chował twarz w rękach, poprawiał okulary. Otwarcie powiedziałem - mamy informację o śladach materiałów wybuchowych na wraku. Powiedziałem, że przyszedłem sprawdzić, czy istnieje taki temat. Zapewniłem, że zdaję sobie sprawę z rangi tej sytuacji, choć wewnętrznie byłem przekonany, że to bzdura i za chwilę prokurator wszystkiemu zaprzeczy. Odpowiedź była jednak inna: Seremet powiedział, że mają informację od kilkunastu dni - o wysokoenergetycznych cząsteczkach, które mogą wchodzić w skład materiałów wybuchowych. Powiedział, że o sprawie poinformował premiera Tuska osobiście. Mówił, głośno myśląc, że może to pozostałości z wojny, że trzeba poczekać na próbki ziemi z okolicy wraku i że potrwa to kilka miesięcy. Ani razu nie zasugerował tego, że te cząsteczki mogą wskazywać na inne pochodzenie niż materiał wybuchowy - perfumy czy namiot. Dodał jeszcze coś, co było dla mnie istotne; mianowicie, że „wiedzieliśmy, że ta informacja prędzej czy później wycieknie”, patrząc na mnie badawczo, i mówiąc: Wiedzieliśmy że część prokuratorów postanowiła szybko pochwalić się odkryciami. Bo to z prokuratury wyszło, prawda? - pytał - mówi Wróblewski.
Całość w materiale wideo:
Tomasz Wróblewski ujawnia: Kulisy tekstu o trotylu i spotkanie z Seremetem [VIDEO]
Zobacz również
Cezary Gmyz zwolniony z „Rzeczpospolitej”: Pracę stracili też Wróblewski, Marczuk i Staniszewski
J. Kaczyński o zwolnieniu Gmyza z „Rzeczpospolitej”: „To zamach na wolność słowa”
Nocne spotkanie Graś - Hajdarowicz: „PO załatwia różne sprawy w coraz dziwniejszych miejscach”
Trotyl i nitrogliceryna na wraku tupolewa
Prokuratura posiada dowody na wybuch w tupolewie
Kalendarz imprez
Pn | Wt | Śr | Cz | Pt | So | Nd |
28 | 29 | 30 | 31 | 1 | 2 | 3 |
4 | 5 | 6 | 7 | 8 | 9 | 10 |
11 | 12 | 13 | 14 | 15 | 16 | 17 |
18 | 19 | 20 | 21 | 22 | 23 | 24 |
25 | 26 | 27 | 28 | 29 | 30 | 1 |