Strażak Rafał Golan z Tobolic k. Ostrołęki wystąpił w programie "Ninja Warrior". Pierwszą przeszkodą, którą musiał pokonać, miało być... złamanie zakazu żony, ale potem poszło już naprawdę nieźle. 35-latek pokazał się z bardzo dobrej strony.
Emitowany w Polsacie "Ninja Warrior" to program dla prawdziwych twardzieli. Uczestnicy mierzą się z torem przeszkód, który jest naprawdę wymagający i wymaga wielkiej sprawności. Kolejny raz nasz region miał w nim swojego reprezentanta.
Tor eliminacyjny "Ninja Warrior" Rafał Golan zaczął od... falstartu, gdyż pierwszą przeszkodę pokonał bez sygnału startowego. Wrócił na start i zrobił to drugi raz, w równie dobrym stylu - już po sygnale. Na kolejnych przeszkodach Golan radził sobie bardzo dobrze, dopiero na piątej pojawiły się kłopoty. Mimo niezwykle ambitnej walki, strażak ostatecznie wylądował w wodzie.
Mimo tego, że Rafał Golan nie ukończył toru eliminacyjnego, to wystąpił w półfinale i - jak powiedział przed startem - starał się sprostać wyzwaniu. Pierwsza przeszkoda poszła bezbłędnie, przy drugiej zawodnik z Tobolic stoczył heroiczny bój, ale niestety nie było happy endu - już przy samym zakończeniu zabrakło bardzo niewiele, by wylądować na materacu, skończyło się niestety w wodzie.
Licznie zgromadzeni fani Rafała w koszulkach "Golan Team" (z kurpiowskim motywem!) mogli być jednak dumni. Łukasz Jurkowski i Jerzy Mielewski także zauważyli potencjał zawodnika z okolic Ostrołęki, pokusili się nawet o stwierdzenie, że być może Rafała na torze jeszcze kiedyś zobaczymy.