Kompletnie pijany mężczyzna wszedł do kościoła z telefonem i nagrywał przebieg spotkania z dziećmi. Teraz żali się, że został w stanowczy sposób wyrzucony. Nagranie pokazuje jednak, że spokojne zwracanie uwagi nie pomagało.
W sieci pojawiło się nagranie, które zostało zrealizowane pod koniec kwietnia w kościele pw. Zbawiciela Świata w Ostrołęce. Na teren kościoła wszedł mężczyzna, który zaczął nagrywać telefonem. On sam twierdzi na jednej z facebookowych stron, że nagrywał przebieg mszy świętej, ale najwidoczniej rzadko bywa w tym miejscu, bo na nagraniu widać, że nie jest to msza święta, a spotkanie z dziećmi - prawdopodobnie ostatnie przygotowania do Pierwszej Komunii Świętej.
Na nagraniu widać, że nagrywający jest w kulturalny sposób upominany, lecz to nie pomaga.
- Pan nie ma uprawnienia do filmowania tych dzieci w kościele. Proszę tego nie robić, dobrze? - zwróciła uwagę kobieta uczestnicząca w spotkaniu.
- Proszę panią, to jest moja sprawa - odpowiedział autor nagrania.
- Bardzo proszę nie filmować dzieci w kościele - zwróciła uwagę kobieta.
W końcu zareagował jeden z mężczyzn, którzy podszedł do nagrywającego i wyrzucił go z kościoła. Na nagraniu niewiele widać, w jaki sposób, choć sam jego autor twierdzi, że "wytrącono mu telefon z ręki", a nawet "próbowano pobić". Filmowiec-amator wezwał policję, która pouczyła go o przysługujących prawach. Przy okazji, stwierdzono, że nagrywający miał blisko dwa promile alkoholu w organizmie.
Należy zadać sobie pytanie, czy mężczyzna nagrywający spotkanie z dziećmi telefonem komórkowym nie pomylił miejsc. Trudno bowiem się spodziewać, że w stanie upojenia alkoholowego wybrał się do świątyni na modlitwę. Jego zachowanie, połączone ze stanem świadomości, mogło wzbudzić uzasadnione obawy rodziców dzieci uczestniczących w spotkaniu.