W czwartek 17 grudnia w Sądzie Okręgowym w Ostrołęce odbyła się rozprawa apelacyjna w procesie wiceprezydenta Ostrołęki Macieja Kleczkowskiego. Obrońca oskarżonego polityka wnosi o uniewinnienie, prokurator - o utrzymanie w mocy wyroku Sądu Rejonowego, który wymierzył zastępcy prezydenta Ostrołęki karę grzywny. Ze względu na zawiłość sprawy Sąd Okręgowy odroczył wydanie wyroku.
W styczniu 2020 roku wiceprezydent Kleczkowski został skazany przez Sąd Rejonowy w Ostrołęce na 10 tysięcy złotych grzywny za zatajenie prawdy w czterech oświadczeniach majątkowych.
Chodziło o pożyczkę w wysokości 15 tysięcy złotych od osoby fizycznej. Efektem tego była sprawa cywilna wytoczona przez osobę fizyczną o zapłatę 15.000 zł z tytułu roszczenia o zwrot pożyczki. 6 lipca 2018 roku Sąd Rejonowy w Ostrołęce wydał nakaz zapłaty, uznany za doręczony pozwanemu w trybie art. 139 § 1 k.p.c. Wobec niezaskarżenia nakazu zapłaty, uprawomocnił się on 11 sierpnia 2018 roku. Udzielający pożyczki odzyskał pieniądze. Mimo tego, sprawą zajęła się prokuratura - oskarżając wiceprezydenta Ostrołęki o to, że nie wpisał tej pożyczki do oświadczenia majątkowego. Sprawa trafiła do sądu.
Wyrok Sądu Rejonowego odnośnie zatajenia prawdy w oświadczeniach majątkowych był nieprawomocny i przysługiwało od niego odwołanie do sądu wyższej instancji. Odwołanie zostało złożone (wiceprezydent twierdził, że jest niewinny) i sprawą zajął się Sąd Okręgowy w Ostrołęce. Rozprawa apelacyjna odbyła się w czwartek 17 grudnia. Trwała ona około kwadrans - głos zabrali adwokat oskarżonego wiceprezydenta Ostrołęki, prokurator i sam wiceprezydent.
Aspekt polityczno-rodzinny
Adwokat wiceprezydenta Ostrołęki w swojej przemowie wskazał na "brak ustaleń w zakresie zamiaru, który uniemożliwia oskarżonemu przypisanie zarzucanego mu czynu".
- Rzecznik oskarżenia nie sprostał ciężarowi dowodu w tym zakresie. Absolutnie nie można wykazać, żeby oskarżonemu taki zamiar przyświecał. Pan oskarżony, wieloletni radny, z wieloletnim doświadczeniem w tym zakresie doskonale orientował się w przepisach, które zobowiązywały go do składania takich oświadczeń. Pan oskarżony takie oświadczenia składał uprzednio, jak i w okresie, który jest mu zarzucany, i w takich oświadczeniach wskazywał na kwoty wielokrotnie wyższe niż ta, która stała się przedmiotem aktu oskarżenia. Nie ma w tym postępowaniu nawet najmniejszego dowodu, że oskarżony świadomie i z takim zamiarem dokonał uchybień w swoim oświadczeniu majątkowym, które powodowałyby, że taki zarzut byłby wobec niego skuteczny - podkreślał mecenas Przemysław Kowalski, dodając, że "nie może być mowy o tym, aby taką umyślność oskarżonemu wykazać".
Mecenas odniósł się także do zeznań kluczowego świadka w tej sprawie.
W mojej ocenie niewłaściwe jest takie podejście, gdy zeznania pana (tu pada imię i nazwisko), które stały się fundamentem niniejszego procesu, traktowane są dość mocno wybiórczo. Te elementy zeznań, w których pan (nazwisko) ewidentnie mija się z prawdą, a więc chociażby jego kwestia przynależności partyjnej, co zostało wykazane dokumentami – że w momencie feralnych zdarzeń świadek był czynnym politykiem, czemu w sądzie zaprzeczył. Co do samego zobowiązania, pan (nazwisko) już w pierwszym zdaniu wskazał, że pożyczki udzielił mamie oskarżonego
- mówił, dodając później, że "nie może być tak, że te twierdzenia świadka, które są niekorzystne dla oskarżonego uzyskują walor wiarygodności, zaś te, które mogłyby działać na korzyść oskarżonego, są traktowane wybiórczo". Wskazał również na aspekt "polityczno-rodzinny" całej sprawy (świadek, który pożyczał pieniądze oskarżonemu to kuzyn oskarżonego, a jednocześnie były przewodniczący ostrołęckiego koła jednej z partii politycznych). Wniósł o uniewinnienie.
"W tej sprawie są dokumenty"
Zupełnie innego zdania był prokurator, który następnie zabrał głos. "Ja będę wnosił o utrzymanie zaskarżonego orzeczenia w mocy, oddalenie apelacji jako bezzasadnej, z dawnej nomenklartury byśmy stwierdzili – oczywiście bezzasadnej" - rozpoczął.
W mojej ocenie te zarzuty w żaden sposób nie korelują z uzasadnieniem, jakie znajdują się w apelacji. Zarzuty odnoszą się do błędu Sądu, jakiego miał się dopuścić w ustaleniach faktycznych, jak i naruszenia procedury, a uzasadnienie w istocie stanowi w mojej ocenie jakiś wykład o charakterze psychologicznym w kwestii świadomości oskarżonego – miał czy nie miał świadomość czy dopuszcza się on przestępstwa. W mojej ocenie to uzasadnienie w istocie nie podejmuje skutecznej polemiki z tym, co ustalił Sąd Rejonowy
- kontynuował.
Prokurator wskazał, że oskarżony nie kwestionuje okoliczności samego zawarcia pożyczki. - W tej sprawie są dokumenty i chyba nie ma wątpliwości, że wyrok zasądzający zapadł w lipcu 2018 roku, a ostatni zarzut dotyczy 20 grudnia 2018 roku. Wcześniejsze także dotyczą 14 września, 20 grudnia. Co do tej świadomości, że urzędnik nie ma obowiązku wykazania tego typu okoliczności w swoich oświadczeniach jest stwierdzeniem zupełnie chybionym, bo trzeba wskazać wszystkie, zarówno dochody, jak i wierzytelności - dodał.
"Nie widziałem tych pieniędzy"
Krótko głos zabrał także wiceprezydent Ostrołęki, oskarżony w tej sprawie.
Pełniłem funkcję radnego w latach 2007-2018, od roku 2018 pełnię funkcję wiceprezydenta. Doskonale wiedziałem, jak się składa oświadczenia majątkowe. Było tych oświadczeń około dwudziestu, były lata, że składałem jedno oświadczenie, czasami dwa, czasami trzy. Doskonale wiedziałem, że w oświadczeniu trzeba wykazać kwoty powyżej 10 tysięcy złotych. Nie wykazałem tej kwoty, ponieważ ja tej kwoty nie widziałem, ani nie otrzymałem. Czesto zdarza się, że samorządowcy wpisują korekty – ja tej korekty tez nie robiłem, bo w moim przekonaniu jeżeli nie widziałem tych pieniędzy, tych pieniędzy nie otrzymałem, to tej korekty nie robiłem
- mówił Maciej Kleczkowski.
Jak podkreślił, zdawał sobie sprawę, że grzywna czy jakikolwiek wyrok, może spowodować utratę pełnionego stanowiska. Odniósł się do głównego świadka. Wskazywał, że świadek był przewodniczącym Nowoczesnej w Ostrołęce, choć – jak stwierdził – miał zeznawać przed sądem inaczej. Wskazywał też na pisanie listów przez świadka do rodziców oskarżonego zawierające szczegóły rodzinne. Na koniec wrócił do kwestii pożyczki:
- Nie widziałem tych pieniędzy, nie otrzymałem i dlatego nie wpisywałem – powiedział Kleczkowski. - O całej sprawie dowiedziałem się od komornika, skontaktował się ze mną, dał mi 3 dni na uregulowanie zobowiązania, gdy wyrok był prawomocny, uregulowałem zadłużenie i sprawa została dawno zamknięta. W związku z tym, proszę wysokiego sądu, wnoszę o uniewinnienie.
Wyrok jeszcze w grudniu
Po wysłuchaniu stron, przewodnicząca składu sędziowskiego sędzia Magdalena Dąbrowska ogłosiła, że z uwagi na zawiłość sprawy, ogłoszenie wyroku zostaje odroczone - wyrok sądu poznamy 29 grudnia 2020 r. o godzinie 12.30.