Kompletnie pijana 44-latka kierując autem spowodowała kolizję i uciekła. Jechała z 7-letnią córką. Całe zdarzenie widzieli policjanci po służbie. Funkcjonariusze zdołali zatrzymać uciekającą kobietę, dzięki czemu nie uniknie ona odpowiedzialności.
Sierż. Maciej Pytlak policjant Wydziału Ruchu Drogowego z Komendy Stołecznej Policji, będąc na ul. Diamentowej w Makowie Mazowieckim zobaczył, jak kierująca hondą uderzyła w ogrodzenie posesji i odjechała. Wspólnie z sierż. Martą Rykowską z Komendy Powiatowej Policji w Legionowie pojechali za hondą.
Auto z widocznymi uszkodzeniami zauważyli na ul. Duńskiego Czerwonego Krzyża w Makowie Mazowieckim. Za kierownicą siedziała kobieta, a na miejscu pasażera - dziecko. Policjant dał znać kierującej, by zatrzymała auto, a następnie podszedł do pojazdu. Po otwarciu drzwi wyczuł silną woń alkoholu i wyjął kluczyki ze stacyjki, uniemożliwiając dalszą jazdę. Na miejsce przyjechał wezwany patrol. Przeprowadzone badanie trzeźwości przez makowskich policjantów wykazało u kierującej blisko 2 promile alkoholu w organizmie.
- informuje podkom. Monika Winnik, rzecznik prasowy KPP w Makowie Mazowieckim.
44-letnia kobieta, mieszkanka pow. makowskiego straciła prawo jazdy. Teraz odpowie za kierowanie w stanie nietrzeźwości, które zagrożone jest karą do 2 lat pozbawienia wolności, wysoką grzywną oraz zakazem prowadzenia pojazdów. Niewykluczone, że kobieta będzie odpowiadała też za narażenie życia lub zdrowia 7-letniej córki, gdyż swoim nieodpowiedzialnym zachowaniem mogła doprowadzić do tragedii.