Jeden z Naszych Czytelników „upolował” w swoim domu nietypowego owada, wyglądem przypomina komara tygrysiego, którego ukąszenie może mieć śmiertelne dla człowieka skutki. Sprawę próbował zgłosić właściwym służbom, te jednak bagatelizują problem!
Owada przypominającego wyglądem komara tygrysiego zauważył w swoim domu mieszkaniec Ostrołęki. Owad został przez niego złapany do słoika. Wstępnie wykonane porównanie wskazuje, że może to być właśnie ten gatunek komara.
Komar tygrysi (Aedes albopictus) to inwazyjny, szybko rozprzestrzeniający się gatunek owada z rodziny komarowatych (Culicidae), jeden z najbardziej rozpowszechnionych i najliczniej występujących komarów na całym obszarze Azji Południowo-Wschodniej, a jednocześnie najważniejszy z punktu widzenia mikrobiologii lekarskiej wektor, czyli gatunek roznoszący arbowirusy. Został zawleczony przez ludzi na inne kontynenty zagrażając ludziom takimi chorobami, jak chikungunya, denga, żółta febra, gorączka Zachodniego Nilu i japońskie zapalenie mózgu. W 1975 pojawił się na południu Europy i systematycznie przesuwa się na północ i zachód, zasiedlając kolejne kraje. W Polsce dotychczas odnotowano pojedyncze przypadki występowania tego owada.
Instytucją właściwą do zajęcia się sprawą, szczególnie w kontekście roznoszenia przez komara niebezpiecznych dla człowieka tropikalnych chorób, jest Inspekcja Sanitarno-Epidemiologiczna. Skontaktowaliśmy się z dyrekcją Sanepidu w Ostrołęce, nakreśliliśmy temat i w odpowiedzi usłyszeliśmy, że konieczne jest dostarczenie owada do placówki i poddanie dokładnej analizie.
- Dotychczas na naszym terenie nie odnotowano żadnego przypadku występowania komara tygrysiego. Konieczne jest potwierdzenie, że jest to właśnie ten gatunek – powiedziała nam w telefonicznej rozmowie Małgorzata Bednarska, dyrektor Państwowej Powiatowej Stacji Sanitarno-Epidemiologicznej w Ostrołęce.
Nasz Czytelnik udał się w czwartek do Sanepidu w Ostrołęce i... został odprawiony z kwitkiem.
- Odesłano mnie do WIOŚ, znajdującego się w tym samym budynku. Tu dowiedziałem się, że jednak tematem powinien zająć się Sanepid, a gdy tam wróciłem, okienko przy którym rozmawiałem było już zamknięte, a panie oświadczyły, że komara w słoiku nie przyjmą. Czy tak w powinno wyglądać funkcjonowanie instytucji powołanej w celu ochrony naszego życia i zdrowia? - mówi nasz Czytelnik.
Z relacji Czytelnika, wynika, że pracownicy działu epidemiologicznego, który zgodnie z zakresem obowiązków powinien zająć się tematem, nie potrafili jednoznacznie potwierdzić lub zaprzeczyć czy mamy do czynienia z niebezpiecznym gatunkiem owada. Przyznali jedynie, że wcześniej „czegoś takiego nie widzieli” i postanowili, że sprawy nie podejmą, bez podawania konkretnego powodu.
O wyjaśnienie powodów, dla których odmówiono interwencji poprosiliśmy dyrektor ostrołęckiego Sanepidu. Do chwili publikacji artykułu nie otrzymaliśmy odpowiedzi.
Do tematu wrócimy.