Już od ponad roku nie można w pełni swobodnie organizować wydarzeń kulturalnych gromadzących większą ilość widowni. Obecnie Ostrołęckie Centrum Kultury musiało całkowicie zawiesić wszelką swoją działalność, ale nie oznacza to, że OCK przestało w ogóle pracować. „Dziś pracujemy w ten sposób, że jesteśmy przygotowani na każdą imprezę.” - mówi dyrektor OCK.
Na 12 miesięcy ubiegłego roku tylko w styczniu i lutym wydarzenia kulturalne w naszym mieście odbywały się bez jakichkolwiek ograniczeń i przeszkód. Od marca, gdy wprowadzono pierwszy lockdown, przez kolejne 10 miesięcy Ostrołęckie Centrum Kultury funkcjonowało w rygorze sanitarnym. Był czas, gdy – podobnie jak teraz – nie można było organizować jakichkolwiek wydarzeń, ale były też momenty, gdy – częściowo i z pewnymi ograniczeniami, mogliśmy uczestniczyć w koncertach, spektaklach, wystawach organizowanych przez OCK. W ograniczonej formie funkcjonowało też Kino Jantar.
Mieszkańcy dzwonili do nas pytając czy może udałoby się cokolwiek zorganizować, żeby było po co wyjść z domu. Jednak drodzy Państwo, my z szacunku dla Państwa zdrowia nie mogliśmy sobie pozwolić na to, żeby narażać Was na niebezpieczeństwo.
- mówi Tadeusz Wiśniewski, dyrektor OCK.
Ostrołęczanie wciąż są głodni wszelkiego rodzaju imprez kulturalnych, swobodnych spotkań w większym gronie, wspólnego koncertowania, wyjścia do kina. Jak przyznaje Tadeusz Wiśniewski – ostrołęcka kultura nie może wręcz doczekać się odmrożenia. Mowa tu zarówno o mieszkańcach, jak i osobach, które na co dzień pracują w Ostrołęckim Centrum Kultury.
Dziś pracujemy w ten sposób, że jesteśmy przygotowani na każdą imprezę. My już mamy plany na kwiecień. Z oczywistych względów te plany kwietniowe nam troszeczkę żywcie zweryfikowało. Mamy plany na maj, mamy plany na czerwiec, lipiec, sierpień, wrzesień, na październik, listopad. A ktoś powie, że zwariowali w tym OCK-u, mamy plany i na grudzień. (…) Te plany po to są robione, żeby z chwilą kiedy cokolwiek się uwolni, można było ot tak, prawie, że z marszu coś zorganizować. (…) Żeby przygotować to, trzeba parę tygodni, parę miesięcy wcześniej pewne prace już prowadzić. Uzgodnienia, podpisywanie umów, bądź przynajmniej umówić się ustnie na jakieś wydarzenie. I tak też się stało z koncertem 7 marca na Dzień Kobiet. Byliśmy dogadani i z chwilą, kiedy można było budynek dla Państwa otworzyć, niemal z marszu zorganizowaliśmy koncert. Nie stałoby się to, gdybyśmy nie mieli tej możliwości domówić się wcześniej i na ten koncert przyjechali weryści, z czego jeden to był artysta mieszkający w Szwajcarii, którzy przyjechał na nasz koncert i na koncert w Zamku Królewskim. (…) I to są właśnie efekty tych przygotowań, tej pracy, tych rozmów, tych kroków, które podejmujemy po to, żeby niejako z marszu, kiedy tylko decyzje rządowe uwolnią nas z lockodwnu, żebyśmy mogli Państwo coś zaoferować.
- mówi dyrektor Wiśniewski.