Pan Krzysztof miał 44 lata i jeszcze wiele lat życia przed sobą. Niestety, wypadek, który wydarzył się 13 sierpnia między Dylewem a Kadzidłem, miał tragiczne skutki. Jadący motocyklem mężczyzna zmarł. W dniu jego uroczystości pogrzebowych koledzy motocykliści pożegnali go chwytającym za serce konduktem.
Do tragicznego zdarzenia doszło 13 sierpnia między Dylewem a Kadzidłem. Motocykl oraz ford poruszały się w stronę Kadzidła. Najprawdopodobniej motocykl wyprzedzał forda, a w tym czasie kierowca auta osobowego również rozpoczął manewr wyprzedzania. Doszło do tragedii, w której życie stracił 44-latek.
18 sierpnia w Kadzidle i Lipnikach żegnali go bliscy, przyjaciele i mieszkańcy Tartaku, gdzie mieszkał pan Krzysztof.
Ryk silników i sznur motocykli odprowadzał pana Krzysztofa z kaplicy parafialnej w Kadzidle do kościoła w Lipnikach, gdzie odbyły się uroczystości pogrzebowe. Fani jednośladów, poruszeni śmiercią swojego kolegi, zdecydowali, że będą mu towarzyszyć w ostatniej drodze właśnie na motocyklach.
- Był prawdziwym pasjonatem i doświadczonym kierowcą. Na motocyklu przemierzył wiele kilometrów, wstawiał na Facebooka zdjęcia ze swoich wypraw, towarzyszył znajomych w ważnych momentach w życiu, np. na ślubach, także na motocyklu. Wciąż nie możemy uwierzyć, że to jemu przytrafiło się takie nieszczęście - powiedział nam jeden z żałobników. Wiele osób nie mogło powtrzymać łez, odprowadzając pana Krzysztofa w ostatnią drogę. Zapewniali, że będą o nim pamiętać, jako o człowieku z motocyklową pasją.