17 lutego, podczas lotu szkolnego drugiego rządowego Tupolewa 154 M doszło do incydentu, który mógł doprowadzić do katastrofy - informuje tygodnik „Polityka”.
Tygodnik dotarł do ustaleń komisji, która badała incydent. Lotnicy i kontrolerzy lotu potwierdzają te ustalenia. Wynika z nich, że 17 lutego drugi polski rządowy Tupolew 154M - bliźniak tego, który rozbił się w kwietniu 2010 r. pod Smoleńskiem - nie uległ wypadkowi prawdopodobnie tylko dzięki temu, że jeden z członków załogi wykazał się refleksem.
Czteroosobowa załoga tupolewa wykonywała lot treningowy korzystając z lotniska wojskowego w Mińsku Mazowieckim. Lotnicy ćwiczyli starty i podejścia do lądowania. Za sterami siedzieli kursant, który pilotował maszynę oraz instruktor, który całą dowodził załogą i pomagał szkolącemu się oficerowi. Podczas jednego ze startów pilot-instruktor popełnił błąd. Na niewielkiej wysokości, bo ledwie kilkudziesięciu metrów nad ziemią, przy zbyt małej prędkości i przy wysuniętym podwoziu, "schował" klapy w skrzydłach. W ten sposób samolot zaczął niebezpieczne tracić siłę nośną - opisuje zdarzenie „Polityka”.
Manewr ten wykonano przy prędkości mniejszej od przewidzianej instrukcją obsługi Tu-154 M, co groziło "przepadnięciem" samolotu i w konsekwencji rozbiciem maszyny - mówią informatorzy "Polityki". Sekwencja działań powinna być inna: najpierw należy schować podwozie, dopiero potem klapy.
Pilot-instruktor najpierw zmniejszył wychylenie klap (z 28 do 15 stopni) przy szybkości około 270 km/h (zgodnie z instrukcją powinien lecieć z szybkością powyżej 330 km/h). Następnie całkowicie je schował przy prędkości około 300 km/h (powinno być co najmniej 360 km/h).
W tym przypadku wszystko było zrobione na odwrót. Absolutnie nie można przy mniejszej prędkości od wymaganej chować klap i to jeszcze przy wysuniętym podwoziu, bo samolot przepadnie. A różnica 60 kilometrów na godzinę to bardzo dużo. Nie rozumiem, jak mogło do tego dojść. W lotnictwie takich błędów nie można popełniać - komentuje płk Stefan Gruszczyk, były pilot Tu-154 M oraz były dowódca eskadry Tupolewów w 36. specpułku.
W krytycznej sytuacji przytomnością umysłu wykazał się technik pokładowy, który tuż po tym, gdy instruktor popełnił błąd, miał krzyknąć: Co z podwoziem!? Dopiero wtedy pilot-instruktor zreflektował się i błyskawicznie przestawił klapy, zwiększając siłę nośną maszyny.
Sprawa wyszła na jaw po przeglądzie rejestratora lotów, który zapisał efekty popełnionego błędu. Okoliczności zdarzenia przez miesiąc badała komisja powołana przez dowódcę 36. Specjalnego Pułku Lotnictwa Transportowego płk. Mirosława Jemielniaka. Ostateczny raport noszący oficjalnie nazwę "karty badania incydentu lotniczego" został zatwierdzony przez niego 23 marca. Co ciekawe, opatrzono go klauzulą niejawności, co jest nową praktyką przy tego typu zdarzeniach. Do tej pory wszystkie tego typu dokumenty były jawne - informuje polityka.pl.
[źródło: Polityka]
Katastrofa drugiego rządowego tupolewa wisiała na włosku
Zobacz również
Nowy film ze Smoleńska! Niepublikowane wideo nagrane po katastrofie! (WIDEO +18)
Najnowszy film ze Smoleńska: Wbrew lansowanym opiniom zainteresowanie katastrofą nie słabnie
NPW: Film opublikowany przez eOstrołęka.pl nowym dowodem w śledztwie smoleńskim
“Dziennikarskie śledztwo” Igora Ryciaka w sprawie filmu opublikowanego przez portal eOstrołęka.pl
ABW ma już film ze Smoleńska opublikowany przez portal eOstrołęka.pl (WIDEO)
Katastrofa w Smoleńsku. Drastyczne zdjęcia wykonane na miejscu tragedii
Katastrofa w Smoleńsku. Misja Specjalna przedstawia porażające fakty (WIDEO)
Katastrofa w Smoleńsku. Kogo wiozły karetki na sygnale - szokujące zeznania oficera BOR (WIDEO)
Katastrofa w Smoleńsku. Wstrząsające zdjęcia rzeczy osobistych ofiar tragedii
Książki o katastrofie w Smoleńsku: "Smoleński upadek", „Smoleńsk. Zapis śmierci”, "List z Polski", „Mgła”, „Zgred” i inne
Kalendarz imprez
Pn | Wt | Śr | Cz | Pt | So | Nd |
28 | 29 | 30 | 31 | 1 | 2 | 3 |
4 | 5 | 6 | 7 | 8 | 9 | 10 |
11 | 12 | 13 | 14 | 15 | 16 | 17 |
18 | 19 | 20 | 21 | 22 | 23 | 24 |
25 | 26 | 27 | 28 | 29 | 30 | 1 |