W minioną sobotę, 25 września w siedzibie Towarzystwa Przyjaciół Ostrołęki przy ulicy Głowackiego odbyło się spotkanie autorskie z prof. Lucyną Wiśniewską-Rutkowską, autorką książki wspomnieniowej „Dziewczyna z Ostrołęki”.
Spotkanie przebiegło w serdecznej, niemal rodzinnej atmosferze dzięki interakcjom, jakie spontanicznie pojawiały się między pisarką, prowadzącą spotkanie i publicznością.
Tak weekendowe spotkanie „Dziewczyną z Ostrołęki” wspomina organizator w swojej relacji:
To dzięki osobowości Pani Profesor, która nie znosi „erudycyjnego ekshibicjonizmu”, mówi mądrze, ciekawie i w zrozumiały dla zwykłych śmiertelników sposób. W swoich książkach, które przekazuje od lat do MBP, przybliża współczesnym światopoglądy wielu filozofów, o ile wynika z tego coś dla nas tu i teraz. Pani Profesor ma świetne relacje z ludźmi, bo wyznaje zasady: „Świat lubi ludzi, którzy lubią świat” i „Lepiej być miłym niż antypatycznym.” Jak się okazało, Dziewczyna z Ostrołęki ma też wspaniałe relacje z… osobami z zaświatów, bo na spotkaniu nieoczekiwanie pojawił się… duch Wincentego Lutosławskiego, który wizytował swoje włości w Drozdowie i zawitał przelotnie, by o spirytualizmie, mistycyzmie i mesjanizmie przypomnieć. Mówił, że „Murzyn lub czerwonoskóry może zostać prawdziwym Polakiem, jeśli przejmie dziedzictwo duchowe polskiego narodu”. On i inni, o których Pani Profesor z czułością pisała, czekają, kiedy „narody, jak poszczególne formy harmonii muzycznej, połączą się i pogodzą dla doskonałego życia ludzkości”… Ot, tacy z nich niepoprawni utopiści… Zabolało ducha, że Unia Europejska nie taka, jak powinna być, a Polacy w aniołów nadal nieprzerobieni! Aha, jeszcze były pozdrowienia od Kanta i innych filozofów dla Maryni Szyszkowskiej, tej od Klubu Don Kichotów…
- relacjonuje Jadwiga Nowacka z TPO.