Porywacze, którzy uprowadzili w Czadzie pochodzącą z Ostrołęki polską lekarkę, zostali zabici w dynamicznej akcji miejscowych służb. - Czadyjskie wojsko, policja wykonały skuteczną akcję i porywacze zostali zlikwidowani - potwierdził szef MSZ Radosław Sikorski.
Jak relacjonowały zagraniczne media, kiedy helikopter czadyjskich służb przeleciał nad miejscem, gdzie przetrzymywano Polkę, porywacze wyszli, aby spróbować zestrzelić maszynę, zostawiając zakładniczkę w spokoju. Wówczas doszło do wymiany ognia.
- Polska lekarka została odbita przez siły czadyjskie w akcji dynamicznej. Tam była wymiana ognia, lekarce nic się nie stało, nie doznała żadnych obrażeń, została przewieziona śmigłowcem - wskazywał z kolei szef Biura Bezpieczeństwa Narodowego Jacek Siewiera. Porywacze zginęli, co dziś potwierdził też minister spraw zagranicznych Radosław Sikorski.
"Dziękowałem wczoraj ministrowi spraw zagranicznych Republiki Czadu. Czadyjskie wojsko, policja wykonały skuteczną akcję i porywacze zostali zlikwidowani" - powiedział szef MSZ. Sikorski potwierdził też, że za lekarkę "nie było okupu".
Wicepremier, szef MON Władysław Kosiniak-Kamysz poinformował, że uwolniona we wtorek polska lekarka - porwana wcześniej w Czadzie - jest już w domu. Podziękował ministrowi bezpieczeństwa publicznego i imigracji Czadu generałowi Mahamatowi Charfadine'owi Marguiemu za kierowanie akcją uwolnienia.