Dwóch Pawłów Stańczyków w ostrołęckim Urzędzie Miasta (VIDEO)

Kilka dni temu w Urzędzie Miasta odbyło się spotkanie z przedstawicielem firmy zajmującej się odzyskiwaniem podatku VAT. Ku zdziwieniu prezydenta i pracowników ostrołęckiego ratusza, przedstawicielem okazał się... Paweł Stańczyk.

Paweł Stańczyk pracuje w dużej, dobrze prosperującej firmie. Pochodzi z Koszalina i ma 33 lata dokładnie jak Paweł Stańczyk - wiceprezydent Ostrołęki. Obydwaj wychowali się nawet na jednym koszalińskim osiedlu. Bo oprócz imienia i nazwiska łączy ich również ten sam wiek oraz rodzinne miasto - Koszalin.

- Wychowaliśmy się na jednym osiedlu, a do tego nasi rodzicie się znają - mówi „ostrołęcki” Paweł Stańczyk.

Poznali się podczas bierzmowania. Kiedy ksiądz odczytał imię i nazwisko „Paweł Stańczyk”, wstały dwie osoby. Po podstawówce poszli do dwóch najlepszych, ale konkurujących ze sobą liceów w Koszalinie. Po studiach obydwaj pracowali w Warszawie. Obaj zasiadają na odpowiedzialnych stanowiskach, a ponowny kontakt nawiązali dzięki portalom społecznościowym.

- Dalej zdarzają nam się śmieszne przypadki - opowiada wiceprezydent Ostrołęki. - Często jest tak, że jeżeli ktoś ma nas w telefonie zapisanych tak samo, to gdy dzwoni do nich Paweł, to oddzwaniają później do mnie i pytają się, w jakiej sprawie dzwoniłem.

Drugi, „koszaliński” Paweł Stańczyk, opowiedział nam też sytuację, jaka przydarzyła mu się zaraz po wyborach samorządowych - pięć lat temu.

- Moja rodzina otworzyła gazetę i przeczytała, że Paweł Stańczyk został powołany na wiceprezydenta. Na początku pomyśleli, że to tylko zbieżność nazwisk, jednak gdy czytali dalej, że nowy wiceprezydent ma 33 lata i pochodzi z Koszalina, to coś ich tknęło i zaczęli dzwonić z gratulacjami - wspomina z uśmiechem.

„Koszaliński” Paweł Stańczyk, wspólnie ze swoją firmą, ma pomóc Ostrołęce odzyskać spore kwoty pieniędzy z podatku VAT. Mamy nadzieję, że współpraca będzie układała się dobrze i życzymy powodzenia. Obydwu Stańczykom...


J. Pych