Janusz P. zmarł po tym, jak został wypisany ze szpitala. Prokuratura uznała, że do jego śmierci przyczynił się mężczyzna, który miał go pobić przed sklepem w Dzbeninie. Ale wciąż nie wyjaśniono dokładnie, jak doszło do zgonu. Śledczy zasięgają opinii biegłych i na ten moment postępowanie jest zawieszone.
Wypisano go ze szpitala. Nie dożył wizyty u lekarza
14 maja 2023 r. w rejonie sklepu "ABC" w Dzbeninie miało dojść do pobicia mężczyzny - 54-letni Janusz P. trafił do szpitala w Ostrołęce z raną tłuczoną głowy, jak stwierdzono na miejscu - był w stanie upojenia alkoholowego. Przyjęto go na SOR w ostrołęckim szpitalu, a tego samego dnia wieczorem... wypisano z powodu braku podstaw do hospitalizacji. Mężczyźnie kazano zgłosić się za kilka dni do lekarza podstawowej opieki zdrowotnej na zdjęcie szwów.
Janusz P. nie dożył wizyty u lekarza. Zmarł u siebie w domu. U Janusza P. stwierdzono perforację jelita, co miało doprowadzić do zapalenia otrzewnej, a w konsekwencji - do wstrząsu skutkującego śmiercią.
Zarzuty spowodowania ciężkiego uszczerbku na zdrowiu, którego następstwem była śmierć człowieka, usłyszał Marcin M. Nie przyznał się do zarzucanego mu czynu i odmówił złożenia wyjaśnień. Prokuratura informowała, że grozi mu kara pozbawienia wolności od lat 5, kara 25 lat pozbawienia wolności albo nawet dożywocie. Sąd Rejonowy zastosował tymczasowe aresztowanie na okres trzech miesięcy, ale Sąd Okręgowy po zażaleniu zastosował wolnościowe środki zapobiegawcze. Do dziś podejrzany jest na wolności.
Postępowanie zawieszone
Jak się okazuje, Prokuratura Rejonowa w Ostrołęce wciąż prowadzi postępowanie przeciwko Marcinowi M., podejrzanemu o czyn spowodowania ciężkiego uszczerbku na zdrowiu, którego następstwem jest śmierć człowieka. Wciąż nie wyjaśniono jednak szczegółowego mechanizmu zgonu. Na ten moment postępowanie jest jednak zawieszone.
- Postanowieniem z dnia 28 grudnia 2023 roku zostało zawieszone z uwagi na konieczność uzyskania opinii biegłych z Katedry i Zakładu Medycyny Sądowej Uniwersytetu Medycznego w Białymstoku - wskazuje prok. Elżbieta Edyta Łukasiewicz, rzecznik prasowy Prokuratury Okręgowej w Ostrołęce.
Marcin M. pozostaje jednym podejrzanym w tej sprawie, w której nie brakuje niewiadomych. Zmarłego przyjęto do szpitala, tego samego dnia wypisano, po czym doszło do jego śmierci - niewątpliwie potrzebne jest wyjaśnienie, kiedy doszło do obrażeń skutkujących śmiercią i czy działanie podejrzanego spowodowało ten tragiczny skutek.
Pytania są tym bardziej zasadne, że przecież Janusz P. był w szpitalu, gdzie obrażenia mogące skutkować śmiercią powinny zostać rozpoznane. W tym śledztwie nie bada się jednak tej kwestii. W prokuraturze dowiadujemy się: - Wątek dotyczący pomocy medycznej pokrzywdzonemu nie jest przedmiotem niniejszego śledztwa. Z uwagi na dobro postępowania nie jest możliwe udzielenie bardziej szczegółowych informacji.