W dzisiejszym internetowym wydaniu "Gazety Wyborczej" przeczytać można tekst o działalności organizacji prowadzonej przez Beatę H. To wspólnota charyzmatyczna, przed którą przestrzega Kościół. Organizacja Beaty H. ma za sobą także ostrołęcki epizod - niestety, zakończony tragicznie.
CZYTAJ WIĘCEJ: Kuria przestrzega przed tą wspólnotą. Nie ma ona aprobaty Kościoła!
W artykule wyborczej opisana jest historia Judyty z Ostrołęki (w rzeczywistości kobieta miała inaczej na imię - przyp.red.), która po spotkaniu z Beatą H., liderką para-religijnej organizacji, porzuciła leczenie glejaka wielopostaciowego. Beata H., jak pisze "Wyborcza", miała mówić kobiecie, że "nie ma błogosławieństwa na leczenie". Mąż chorej kobiety - w artykule wymieniony jako Mateusz - do dziś angażuje się w działalność organizacji - wierzy, że tylko porady H. mogą uzdrowić jego żonę.
W sprawie pojawia się też wątek... Muzeum Żołnierzy Wyklętych. Kiedy mąż chorej na glejaka kobiety pracował przy budowie muzeum, odkryto doły z wapnem. Beata H. rozmawiała o tym z mężczyzną, a ten po powrocie - według relacji "Wyborczej" - miał twierdzić, że "jest apostołem i musi uwolnić ciała żołnierzy pogrzebanych w dołach z wapnem" i że to "warunek uzdrowienia żony". W znalezisku na terenie MŻW nie było jednak nic szczególnego - prokuratura nie wykryła zwłok ludzkich, umorzyła śledztwo.
Ostatecznie, w lutym 2018 roku, kobieta przedstawiona w artykule jako Judyta, zmarła. Kto wie, jak skończyłaby się ta sytuacja, gdyby w porę podjęła leczenie... Ta historia, która znana była dotychczas w Ostrołęce z wielu opowieści, została teraz opowiedziana ze szczegółami.
Więcej - również o innych przypadkach z działalności tej organizacji - w artykule źródłowym.