Nie mieli stałej pracy, a gospodarstwo zajął komornik. Mieszkali z matką i obaj nadużywali alkoholu. Kiedy w ich żyłach płynęły procenty, agresja brała górę. To nie mogło skończyć się dobrze - historia zabójstwa z Nowego Strachocina pokazuje, że alkohol może być zapalnikiem do wielkiej tragedii.
Ludzka psychika jest skomplikowana i mroczna. Czasami dochodzi do wydarzeń, które wymykają się wszelkim racjonalnym wytłumaczeniom. Jednym z nich jest bratobójstwo - zbrodnia, która budzi w nas głębokie przerażenie i niedowierzanie. Jak to możliwe, że brat, osoba z którą dzielimy więź krwi, dzieciństwo, wspólne doświadczenia, może stać się naszym katem? Jakie demony muszą dręczyć człowieka, by dopuścił się tak potwornego czynu?
W tym przypadku do zbrodni przyczynił się alkohol.
23 lutego 2023 roku, Nowy Strachocin, w gminie Szelków. W budynku mieszkalnym dochodzi do zbrodni. 47-latek przewraca swojego brata, siada na jego klatce piersiowej i dociska go kolanami. Dalej okłada go pięściami po twarzy i dusi rękami oraz bluzą. Rok młodszy brat oprawcy nie ma szans na przeżycie. Z aktu oskarżenia:
(...) czym spowodował obrażenia ciała w postaci: wylewów krwawych w tkankach miękkich szyi- wokół krtani i tchawicy oraz na lewej bocznej powierzchni przełyku, złamania żeber V i VI po stronie prawej w linii pachowej przedniej, powierzchownej rany ciętej powłok miękkich głowy ( okolica wierzchołka głowy) podskórnego wylewu krwawego na wysokości trzonu lewej kości jarzmowej, mnogich otarć naskórka i powierzchownej rany ciętej na lewym nadgarstku i grzbietowej powierzchni lewego śródręcza, co skutkowało ostrą niewydolnością oddychania i krążenia mózgu w przebiegu przerwania drożności górnych dróg oddechowych oraz pobudzenia baroreceptorów zatok szyjnych co doprowadziło do odruchowego zatrzymania krążenia i zgonu pokrzywdzonego
Sprawę rozstrzygał Sąd Okręgowy w Ostrołęce. Kulisy tej zbrodni odsłaniają mroczny obraz tego, do czego prowadzić może uzależnienie od alkoholu.
Udusił własnego brata. "Skurwysynu, jeszcze oddychasz?"
Bracia, którzy są bohaterami tej historii, od lat nie mieli stałej pracy i nadużywali alkoholu. Mieszkała z nimi matka: kobieta utrzymywała cały dom i dwóch synów, którym bliżej już było do "pięćdziesiątki". Starszy był właścicielem gospodarstwa rolnego, które przepisali mu rodzice, ale majątek, ze względu na długi, zajął komornik.
Alkohol sprawiał, że braterskie więzi zanikały, a pierwsze skrzypce grała agresja. Mężczyźni wulgarnie się obrażali, a awantury były na porządku dziennym. Starszy brat był silniejszy, ale to młodszy często go zaczepiał.
Niestety, 23 lutego 2023 r. doszło do tragedii.
Jak wynika z sądowych ustaleń, feralnego dnia do domu braci Z. przyjechała wówczas ich siostra. Następnego dnia w rodzinie miał się odbyć pogrzeb. Kobieta obudziła starszego brata, który spał w kuchni. Zauważyć miała, że jest nietrzeźwy i pobudzony. Z kolei R.Z. stwierdzić miał, że "to nie jego rodzina" i na pogrzeb nie idzie.
Wtedy do kuchni wszedł młodszy z braci - J. Z. Niósł dwa piwa, z czego jedno dał bratu. Później zaczął obrażać brata, nazywając go "ćpunem" i "narkomanem". Starszy z braci Z. nie był dłużny. Także używał wulgaryzmów, aż w końcu obaj mężczyźni rzucili się sobie do gardeł.
Starszy brat ruszył w kierunku młodszego, rzucił go między wersalkę a piec. Siostra obu mężczyzn krzyczała do starszego brata, by zostawił młodszego, lecz na nic to się zdało. W tym czasie w domu pojawiły się dwie inne osoby, ale też nie mogły powstrzymać zabójcy. "Spierdalaj, bo i ciebie zabiję!" - ryknął R. Z. do swojego siostrzeńca.
- Skurwysynu, jeszcze oddychasz? - miał krzyczeć do brata, na którym siedział. - Żyjesz jeszcze?
W pewnym momencie do domu dotarł znajomy obu braci. Jako pierwszy udzielił pomocy pokrzywdzonemu, lecz było już za późno.
Oskarżony: Nie chciałem zabić brata, tak wyszło
47-latek usłyszał zarzut zabójstwa. Był poczytalny. - Oskarżony popełnił zarzucany mu czyn w związku z występującym u niego uzależnieniem od alkoholu oraz występującymi u niego cechami organicznych zaburzeń osobowości. W czasie zarzucanego mu czynu zdolność jego rozpoznania nie była zaburzona - ustalił później sąd. Oskarżony był już wcześniej karany za przestępstwa, gdzie pokrzywdzonym był jego zamordowany brat. Sąd tylko częściowo dał wiarę temu, co mówił sam oskarżony. Zeznający w sprawie świadkowie wskazywali, że do awantur dochodziło w momencie, gdy młodszy z braci wyzywał starszego.
Odnośnie sytuacji z 23 lutego, oskarżony opisywał to w ten sposób: - Szarpałem się z bratem, uderzaliśmy się wzajemnie, siedziałem na bracie, ale nie pamiętam wszystkich okoliczności. Mogłem brata dusić, byłem agresywny.
Sąd stwierdził jednak, że takie zeznania miały wybielić jego zachowanie. Przed sądem zeznał też, że zamordowany miał "wyzywać siostrę", ale tego nie udowodniono. Stwierdził, że położył bratu bluzkę na usta, dusząc go, bo ten na niego plunął, ale świadkowie nie potwierdzili tej wersji.
- Nie chciałem zabić brata, tak wyszło - powiedział oskarżony.
Ocena sądu w tym zakresie była jednoznaczna - nie można dać wiary tym słowom. - Sposób zachowania oskarżonego, agresja z jaką atakował brata, ale również atakował świadków zdarzenia, gdy chcieli, aby puścił J.Z., słowa wypowiedziane do siostrzeńca wskazują jednoznacznie na zamiar oskarżonego.
Obrońca oskarżonego w toku procesu miał sygnalizować, że zamordowany znęcał się nad matką i bratem. Sąd uznał, że z akt sprawy nie wynika, żeby młodszy brat znęcał się nad starszym. Co prawda miał go wulgarnie zaczepiać, ale nie pozostawało to bez reakcji. A matka? "Z całą pewnością zachowanie obydwu braci w stosunku do matki było z gruntu złe" - wskazał sąd.
15 lat więzienia dla bratobójcy
Sąd Okręgowy w Ostrołęce nie miał wątpliwości, że oskarżony jest winny. Wyrok zapadł równe dziewięć miesięcy po dramacie.
- Wina oskarżonego w świetle zgromadzonego materiału dowodowego w tym częściowych wyjaśnień samego oskarżonego, zeznań świadków, a także materiału dowodowego w postaci dokumentów, opinii biegłych nie budzi żadnych wątpliwości. Dowody w sprawie są jednoznaczne. Oskarżony zabójstwa dokonał w zamiarze bezpośrednim, świadczy o tym jego zachowanie podczas popełnienia czynu, był bardzo agresywny, nie dał się zepchnąć z brata, krzyczał do siostrzeńca, że zabije go tak samo, krzyczał również w obecności świadka słowa w kierunku brata: "żyjesz jeszcze?". Słowa wypowiadane przez oskarżonego, jego zachowanie świadczą jednoznacznie o zamiarze, oskarżonego. Oskarżony swym zachowaniem bezsprzecznie wyczerpał znamiona zarzucanego mu przepisu ustawy - uzasadniał.
Wyrok - 15 lat pozbawienia wolności. Do tego środek zabezpieczający w postaci ambulatoryjnej terapii uzależnień w związku z uzależnieniem od alkoholu.
Sąd miał na uwadze sposób zachowania oskarżonego, ogromną agresję, złość, działanie z zamiarem bezpośrednim, stan nietrzeźwości. Najważniejszą jednak okolicznością jest skutek działania oskarżonego, śmierć człowieka. Fakt, że oskarżony był już karany, w tym za przestępstwa , odnośnie których pokrzywdzonym był jego brat. Jednocześnie Sąd wziął pod uwagę, że J. Z. zaczepiał brata, prowokował go. Używał jednak jedynie słów , a nie siły fizycznej. R. Z. zaś używał słów, ale również przystępował do ataku, wiedział, że jest silniejszy od brata. Swoją rolę oczywiście w tym zdarzeniu odegrał alkohol, pod wpływem którego byli bracia. W ocenie Sądu kara wymierzona oskarżonemu spełni funkcję zapobiegawczą jak i wychowawczą
Wyrok z Ostrołęki 16 kwietnia 2024 r. został utrzymany w mocy przez Sąd Apelacyjny w Białymstoku. Jest już prawomocny.