Google ma problem z zapanowaniem nad tym, jakie nazwy dodawane są na mapach. W Ostrołęce "dla żartu" nadano jednej z ulic wulgarną nazwę. To jedna z ulic w centrum miasta, więc tym bardziej dziwi, że nie zweryfikowano zmiany nazwy.
Mapy Google są niezwykle pomocnym narzędziem. Pozwalają poruszać się w terenie, którego nie znamy, choć bezgraniczne zaufanie do technologii może przynieść także kiepskie skutki. Tym bardziej, że w sieci nie brakuje żartownisiów, którzy chełpią się chwilową zmianą nazwy ulicy czy jakiegoś obiektu.
W gminie Lipka, w województwie wielkopolskim, żartownisie zmienili nazwę miejscowego kościoła w Google, nadając mu imię... rapera Bedoesa. Żart poszedł o tyle daleko, że taka nazwa świątyni zagościła również w lokalnym kalendarzu. Mapy Google znalazły się na celowniku internetowych wandali także wtedy, gdy zmieniano patronów szkół w całej Polsce. W ten sposób niektórzy dowiedzieli się, że chodzą do szkoły im. Tomasza Karolaka czy do... zespołu szkół psychoaktywnych. Nie mówiąc już o Pałacu Adama Małysza czy innych "ciekawych" miejscach wymyślanych w całej Polsce przez internautów.
Żart ze zmianą nazwy internetowi wandale zastosowali także w Ostrołęce. Jedna z ulic w centrum miasta została zmieniona na... "Pi***strzały". Warto dodać, że to ulica dość mocno uczęszczana, bo mieści się przy dużej galerii handlowej. Aż trudno uwierzyć, że "ot, tak" udało się zmienić jej nazwę, bez jakiejkolwiek weryfikacji przez autorów map.
Nazwa zapewne zniknie wkrótce z map, ale to kolejna nauczka dla Google, by dokładniej weryfikować dane wprowadzane przez użytkowników. Mimo informacji o szczegółowych zabezpieczeniach, jak widać - nie są one jeszcze na tyle wystarczające, by powstrzymać zgrywusów przed komputerami.