W jednym z wydań "Gazety Świątecznej" z 1906 roku pojawia się wzmianka o Antoninie ze wsi Grale, w powiecie ostrołęckim. Niestety, historia kończy się tragicznie. Z listu do gazety dowiedzieć się można, jak wówczas wyglądało życie Polaków, którzy zdecydowali się wyjechać do Stanów Zjednoczonych.
Do rubryki "Listy do Gazety Świątecznej" we wrześniu 1906 roku napisał niejaki Tontarski "z miasta Nju Brytanu w Ameryce Północnej". Jak podkreślił, chciał opisać, jak wyglądała jego podróż do Ameryki. - Niech Pan Bóg od podobnej każdego zachowa - pisał w liście do redakcji. Opisywał problemy z dojechaniem na miejsce, konieczną kąpiel po drodze (łącznie z... wyparzaniem butów) czy podróż drogą morską. - Płynęło nas okrętem 1600. Prawie wszyscy się pochorowali; nawet kto nie był skłonny do mdłości, to musiał wymiotować, bo nie było gdzie nogą stąpić, wszędzie leżeli chorzy, wszędzie dookoła było brudno - relacjonuje Tontarski.
Później czytelnik "Świątecznej" pisze o życiu w Ameryce, m.in. o życiu w biedzie w przypadku nieznalezienia pracy czy wypadkach, w których Polacy tracili zdrowie czy nawet życie. Tu Tontarski powołuje się na dwie osoby z powiatu ostrołęckiego:
Praca tu ciężka, a nieraz i niebezpieczna. Iluż tu ginie po fabrykach i w różnych miejscach. Jestem dopiero rok, a ilu już przy mnie zginęło, aż serce się ściska. Tego pas porwał do maszyny, temu urwało nogę, tamtemu rękę pocięło, owemu głowę urżnęło. Sam widziałem, jak jedna dziewczyna przechodziła obok farbryki przez koleiny, a tu zza węgla wyjechała kolejka elektryczna. Dziewczyna uciekając zaczepiła nogą o koleinę i upadła a koła jej głowę oderżnęły. Na imię jej było Antonina, a pochodziła ze wsi Grala w powiecie ostrołęckim (w rzeczywistości najprawdopodobniej chodzi o Grale w gm. Kadzidło - przyp. red.). Jednemu znów mężczyźnie, także z powiatu ostrołęckiego, maszyna urwała obie ręce, jedną między łokciem a ramieniem, drugą poniżej łokcia. Biedak młody, ma lat 25, żonaty, ale tutaj jest sam, żona z dziećmi pozostała w kraju. Jakiż ich los teraz!?
Jak widać, życie za oceanem nie zawsze było "amerykańskim snem"...