Od dawna żadne rozstrzygnięcie sądu nie budziło takich emocji, jak wyrok w procesie prezydenta Ostrołęki Łukasza Kulika. Byliśmy w sali rozpraw w Sądzie Rejonowym w Ostrołęce i znamy już decyzję. Prezydent Ostrołęki został, na ten moment nieprawomocnie, skazany na 20 tysięcy złotych grzywny.
W lipcu 2020 roku prokurator przedstawił prezydentowi Ostrołęki Łukaszowi Kulikowi zarzut dotyczący organizacji przetargu na budowę ulicy Majewskiego. Później śledczy zbadali kolejne inwestycje - dotyczące ulic Krańcowej i Olimpijskiej. W tym przypadku również zdecydowano się postawić zarzuty włodarzowi miasta.
We wszystkich zarzutach przewija się postać Marka T. - przedsiębiorcy, który w 2018 roku otrzymał od prezydenta Ostrołęki pełnomocnictwo, dotyczące m.in. wglądu do ważnej dokumentacji Urzędu Miasta związanej z inwestycjami. Sprawę ujawnił wówczas portal eOstroleka.pl.
Prokuratura zarzucała Łukaszowi Kulikowi popełnienie przestępstw związanych z nieprawidłowościami przy organizacji przetargów. Nieprawidłowości miałyby polegać na zaniechaniu działań zmierzających do weryfikacji karalności przedsiębiorcy Marka T. (który wygrywał przetargi i wykonywał prace dla miasta, mimo tego, że był osobą karaną prawomocnie; pracował także dla Urzędu Miasta w ramach umowy zlecenie) i wykluczenia go z przetargów. Prokuratura uznała, że prezydent "działał w celu osiągnięcia korzyści majątkowej przez wykonawcę Marka T. oraz na szkodę interesu publicznego, wyrażającego się w konieczności zapewnienia wiarygodności dokumentów w obrocie prawnym oraz zagwarantowaniu równych pozycji uczestnikom przetargów publicznych".
Mimo, iż śledztwo umorzono w znacznej części - w odniesieniu do ośmiu czynów - to jednak prokuratura skierowała do Sądu Rejonowego w Ostrołęce akt oskarżenia, zarzucając prezydentowi Ostrołęki cztery przestępstwa. Proces sądowy był wielowątkowy: zeznawali zarówno byli i obecni urzędnicy, jak też główny świadek Marek T., jedna z miejskich radnych, a także sam prezydent, który odpowiadał na pytania swojego pełnomocnika.
Proces zwieńczyły blisko dwugodzinne mowy końcowe, które przez sąd zostały określone jako "interesujące". Prokurator wnioskował o karę 1 roku pozbawienia wolności z warunkowym zawieszeniem na okres 3 lat oraz wymierzenie grzywny w łącznej wysokości 60 tysięcy złotych. Obrona chciała oczywiście uniewinnienia.
Proces prezydenta Ostrołęki. Znamy wyrok
Wyrok ogłoszony został w czwartek 16 grudnia.
Sąd uznał Łukasza Kulika winnego zarzucanych mu czynów i wymierzył mu karę grzywny w wysokości 200 stawek dziennych (1 stawka dzienna wynosi 100 zł) co daje łącznie kwotę 20 000 zł, a do tego koszty sądowe w wysokości 2 100 zł.
Kwalifikacja prawna czynu nie jest jednak taka, jakiej chciał prokurator. Prezydentowi nie wymierzono kary z artykułu 231 Kodeksu karnego (nadużycie uprawnień), gdyż sąd uznał, że oskarżyciel publiczny nie udowodnił wystarczająco tego czynu. Łukasz Kulik jest jednak winny złożenia fałszywego oświadczenia, w którym podał, że nie podlega wyłączeniu w postępowaniu o udzielenie zamówienia publicznego - czyli czynu z artykułu 233 Kodeksu karnego. O winie zdecydowało m.in. pełnomocnictwo, jakiego Łukasz Kulik udzielił Markowi T., jak również umowa zlecenie, którą z nim zawarł.
Treść wyroku Sądu Rejonowego zostanie podana do publicznej wiadomości poprzez wywieszenie w Urzędzie Miasta. Wyrok jest nieprawomocny, przysługuje od niego odwołanie do sądu wyższej instancji.
Uzasadnienie wyroku. "Uzasadnione wątpliwości co do bezstronności"
Sąd w treści wyroku podkreślił, że prezydent Łukasz Kulik "pozostawał z Markiem T. w takim stosunku prawnym i faktycznym, że mogło to budzić uzasadnione wątpliwości co do jego bezstronności". Więcej szczegółów poznaliśmy ustnym uzasadnieniu wyroku. Dowiedzieliśmy się, dlaczego sąd w taki sposób zakwalifikował popełniony czyn.
- Prokurator zarzucił oskarżonemu popełnienie czynów kwalifikowanych z artykułu 233 par. 6 i 231 Kodeksu karnego, a więc niedopełnienie obowiązków czy też przekroczenie uprawnień, dodatkowo jeszcze w celu osiągnięcia korzyści majątkowej przez wskazaną osobę. W ocenie sądu, dowody, jakie przedstawiono sądowi nie dają podstaw do przypisania oskarżonemu czynów tak kwalifikowanych, tak jak zaproponowane przez oskarżyciela publicznego - mówił sędzia Waldemar Ustaszewski, dodając:
Sąd nie ma wątpliwości, że oskarżony Łukasz Kulik, jako kierownik zamawiającego, a więc jako prezydent miasta Ostrołęki, nie dopełnił swoich obowiązków w zakresie złożenia oświadczenia po istnieniu przesłanek do wyłączenia się w przedmiotowych zamówieniach publicznych.
Sędzia podkreślił, że przesłanka mówiąca o stosunku prawnym lub faktycznym między zamawiającym a przedsiębiorcą może być przesłanką wykluczenia kierownika zamawiającego z przetargów.
- Sąd również ten aspekt analizował, że takie przesłanki, aby uznać, że zarówno stosunki prawne, jak i faktyczne, zaistniały, były podstawą do wyłączenia i takie oświadczenie oskarżony miał obowiązek złożyć. Samo zawarcie umowy zlecenia, w takim kształcie, jak w niniejszej sprawie, w przekonaniu sądu byłoby niewystarczające do wykluczenia, natomiast w powiązaniu z pozostałymi okolicznościami, ustalonymi na podstawie zeznań świadków - pan Marek T. uzyskał rozległe pełnomocnictwo, otrzymał umowę-zlecenie o bardzo rozległym zakresie, wielokrotnie bywał w Urzędzie Miasta w gabinecie prezydenta, gdzie nie był traktowany jak zwykły interesant, który był zapisany - świadczącymi o tym, że ten stosunek oskarżonego i Marka T. jako wykonawcy ubiegającego się w tychże zamówieniach publicznych był na tyle istotny, że mógł wzbudzić uzasadnione wątpliwości co do bezstronności oskarżonego. W tym zakresie sąd nie ma wątpliwości, że takie wykluczenie powinno nastąpić - wskazał sędzia.
W ocenie sądu, zarzuty o działaniu na szkodę interesu publicznego w celu osiągnięcia korzyści majątkowej przez Marka T. nie zostały udowodnione przez prokuraturę w sposób bezsporny. Sędzia Waldemar Ustaszewski wskazał:
Nie ulega wątpliwości, że wynika to z pewnych przekazów medialnych, w prasie lokalnej, kiedy media i radni zainteresowali się sytuacją, gdy pan Marek T. otrzymał tak szerokie pełnomocnictwo. Komentarze, jakie prokurator dołączył do akt postępowania, były z zasady dość krytycznymi. Jednak w ten sposób próba udowodnienia, że oskarżony był aż w tak bliskich relacjach z Markiem T. i wiedział, że Marek T. był karany, jest nie do przyjęcia. Pan Marek T. na rozprawie przed sądem powiedział, że na ulicy po wyborach spotkał się z panem prezydentem i powiedział mu, że był karany. Jak sąd przysłuchiwał się jego zeznaniom, usłyszeliśmy stwierdzenie, że jest osobą uczciwą i prawdomówną. W świetle tejże karalności pana Marka T. nie sposób uznać w bezkrytyczny sposób, że jest on osobą o takich przymiotach. Takie pomówienie jednej osoby, przeciwko stanowisku drugiej, która temu zaprzecza, nie zostało przyjęte przez sąd jako wiarygodne. Zresztą, to przekonanie Marka T. w swojej karalności ulegało pewnym zmianom, gdyż wiemy, że toczyło się przeciwko niemu postępowanie i tam nieco odmiennie pan T. to relacjonował.
- Bardziej na insynuacjach i domysłach doparte są artykuły z artykułu 231 Kodeksu karnego, niż na przekonujących dowodach, które oskarżyciel przed sądem zaproponował. Dlatego też w ramach tych czynów zarzuconych, sąd przypisał oskarżonemu czyny polegające na złożeniu nieprawdziwego oświadczenia i wymierzył karę grzywny, uznając, że jest to kara zupełnie adekwatna - usłyszeliśmy w sali rozpraw.
Będzie apelacja!
Po ogłoszeniu wyroku pełnomocnik prezydenta Ostrołęki przekazał nam, że w tej sprawie będzie składana apelacja do sądu wyższej instancji. Na ostateczne, prawomocne rozstrzygnięcie sprawy, będzie trzeba jeszcze troche poczekać.