Wiktoria i Konrad z Polski byli nierozłączni: mieli wspólne plany na życie, razem wyjechali też za pracą do Holandii. Niestety, oboje zginęli w tajemniczych okolicznościach. Historią zaskakującej śmierci dwojga młodych ludzi żyją oba kraje. Co mogło się wydarzyć?
Nierozłączni na zawsze
20-letnia Wiktoria i 21-letni Konrad byli parą z Przeworska i okolic. Śledząc ich media społecznościowe, można wywnioskować, że bardzo się kochali. Nie szczędzili sobie czułości, zamieszczali wspólne zdjęcia i - jak wskazuje informacja o zaręczynach - planowali wspólne życie. Razem wyjechali też do pracy do Holandii, jak informowały media w Polsce - podjęli pracę przy testach medycznych w Lelystad.
31 stycznia 2022 r. nieoczekiwanie zaginęli, urwał się z nimi kontakt. W mediach społecznościowych pojawił się niepokojący komunikat:
Z ustaleń rodziny wynika iż przed kimś uciekali, niestety na chwilę obecną nie udało się ustalić przed kim. Wszystkie dokumenty, telefony oraz rzeczy osobiste zostały w domu w którym mieszkali. Wiadomo że Pani u której wynajmowali pokój, na drugi dzień zaczęła pakować ich rzeczy w kartony
Finał tej historii niestety jest tragiczny. W sobotę odnaleziono ciała młodych Polaków. W holenderskich mediach temat śmierci młodych ludzi z Polski również został zauważony.
Wiktoria i Konrad nie żyją. Trwa dochodzenie
Młoda polska para, kórej ciała znaleziono w Dronten, niedawno rozpoczęła pracę w Holandii. Mieszkali w Kampen, 53-tysięcznym mieście na wschodzie kraju. Mieszkaniec domu sąsiadującego z miejscem, gdzie mieszkali Konrad i Wiktoria, w rozmowie z "De Stentor" wskazuje, że w tym domu lokatorzy zmieniają się często. To głównie miganci zarobkowi.
Potwierdza się to, gdy holenderscy dziennikarze pukają do drzwi domu, gdzie trafiła para z Polski. Od mężczyzny, który otwiera drzwi, łamaną angielszczyzną słyszą, że przyjechał "dopiero wczoraj". O Konradzie i Wiktorii nie wie nic. "Nie wiem kim są i co się stało" - mówi.
Holenderskie media piszą, że młodzi Polacy trafili do Holandii za pośrednictwem agencji pracy. Jej szef nazywa ich śmierć "bardzo smutną" i podkreśla, że nie było żadnych zastrzeżeń do ich pracy i zaangażowania. Od 31 stycznia nie było jednak z nimi kontaktu. Pracowników agencji to nie zdziwiło, bo ludzie często "stają się nagle niedostępni".
Tego samego dnia, 31 stycznia, z młodymi Polakami kontakt miał mieć właścicel warsztatu z Dronten. Naprawił ich auto, ale po naprawie nie mógł do nich dotrzeć. Teraz już wie, że ciała jego klientów odnaleziono na polu. "To takie smutne" - mówi.
Policja wyjaśnia, jak zginęli Konrad i Wiktoria. - Dochodzenia wciąż trwają. Dokładna przyczyna śmierci nie jest jeszcze znana, ale jest mało prawdopodobne, że jest to przestępstwo – powiedział Remco Van Straaten, rzecznik policji w Utrechcie.
Z inicjatywy bliskich uruchomiono zbiórkę funduszy na sprowadzenie z Holandii ciał Wiktorii i Konrada.