Sąd Najwyższy stwierdził, że ostrołęcki Sąd Okręgowy ponownie musi rozpoznać sprawę tragicznego wypadku w Rzekuniu, do którego doszło w 2020 roku. Na leżącego na przejściu dla pieszych nietrzeźwego mężczyznę najechał kierowca auta dostawczego. W pierwszej instancji usłyszał wyrok m.in. więzienia w zawieszeniu, w drugiej - został uniewinniony. Kasacja wywiedziona przez Prokuratora Rejonowego w Ostrołęce okazała się zasadna.
Dwa odmienne wyroki. Sąd Najwyższy zwraca sprawę do Ostrołęki
Tragiczny wypadek miał miejsce 8 lipca 2020 roku w Rzekuniu, na ulicy Ostrowskiej. Bezpośrednich jego świadków nie było. Leżącego na jezdni Wojciecha M. zauważył przypadkowy mężczyzna, idący do pobliskiego sklepu. Wezwał pomoc, a lekarz po krótkiej reanimacji stwierdził zgon mężczyzny. Okazało się, że Wojciech M. był ofiarą wypadku drogowego. W feralnym momencie kompletnie pijany pieszy miał leżeć na przejściu dla pieszych i zostać przejechany przez kierowcę Iveco Daily. Podejrzanego o jego spowodowanie zatrzymano następnego dnia. Przedstawiono mu dwa zarzuty: spowodowania wypadku drogowego powiązanego z ucieczką z miejsca zdarzenia oraz nieudzielenia pomocy pokrzywdzonemu. Dominik S. częściowo przyznał się do winy.
Prokuratura oskarżyła Dominika S. o to, że 8 lipca 2020 r. nieumyślnie naruszył zasady bezpieczeństwa w ruchu lądowym w ten sposób, że kierując samochodem marki Iveco Daily, wyjeżdżając z ulicy Kościuszki i skręcając w prawo w ulicę Ostrowską, na oznakowanym przejściu dla pieszych znajdującym się na tej ulicy najechał na będącego na przejściu dla pieszych Wojciecha M., a następnie zbiegł z miejsca zdarzenia. Śledczy uznali, że kierowca nie obserwował należycie drogi i nie zachował szczególnej ostrożności.
23 maja 2022 r. Sąd Rejonowy w Ostrołęce uznał Dominika S. a winnego popełnienia czynu nieumyślnego naruszenia zasad bezpieczeństwa w ruchu lądowym, ustalając przy tym, że sprawca zdarzenia najechał - jak stwierdził sąd - "na leżącego na tym przejściu dla pieszych znajdującego się w stanie upojenia alkoholowego Wojciecha M.". Kara - 1 rok więzienia w zawieszeniu na 2 lata; grzywna 3 tys. zł; do tego 10 tys. zł na rzecz Funduszu Pomocy Pokrzywdzonym oraz Pomocy Postpenitencjarnej i zakaz prowadzenia pojazdów na trzy lata. Ale, po apelacji, Sąd Okręgowy w Ostrołęce prawomocnie uniewinnił kierowcę od wszystkich zarzutów.
Nie oznaczało to końca sprawy. Prokurator Rejonowy w Ostrołęce wniósł do Sądu Najwyższego kasację w tej sprawie. 7 lutego 2024 r. Sąd Najwyższy uchylił prawomocny dotychczas wyrok i przekazał sprawę Sądowi Okręgowemu w Ostrołęce do ponownego rozpoznania w postępowaniu odwoławczym. Znamy szczegóły tego orzeczenia.
SN: Uzasadnienie SO w Ostrołęce lakoniczne i ogólnikowe
Prokurator, kierując kasację do Sądu Najwyższego, zarzucił Sądowi Okręgowemu w Ostrołęce sporządzenie niepełnego i nierzetelnego uzasadnienia wyroku uniewinniającego; dokonanie "dowolnej, stronniczej, nieobiektywnej oceny materiału dowodowego" poprzez uznanie wyłącznie winy Wojciecha M. leżącego na jezdni. W konkluzji skarżący wniósł o uchylenie zaskarżonego wyroku i przekazanie sprawy do ponownego rozpoznania Sądowi Okręgowemu w Ostrołęce.
- Kasacja prokuratora okazała się zasadna - orzekł Sąd Najwyższy, wskazując:
W postępowaniu odwoławczym doszło bowiem do wskazywanego w nadzwyczajnym środku zaskarżenia rażącego naruszenia prawa, które miało przy tym istotny wpływ na treść zaskarżonego wyroku.
Sąd Najwyższy uznał, że ostrołęcki Sąd Okręgowy nie sprostał obowiązkowi analizy materiału dowodowego i przedstawienia własnych ustaleń, które doprowadziły do wydania odmiennego rozstrzygnięcia, a także wykazania wadliwości stanowiska sądu pierwszej instancji wraz z argumentacją.
- Przede wszystkim, odrzucając dokonane przez sąd I instancji ustalenia faktyczne, sąd odwoławczy nie poczynił własnych jednoznacznych ustaleń, ograniczając się jedynie do gołosłownego stwierdzenia, że: „Zebrane w sprawie dowody, ocenione kompleksowo, nie pozwalały bowiem na stwierdzenie w sposób nie budzący wątpliwości, że oskarżony dopuścił się przypisanego mu przestępstwa. W sytuacji wydania wyroku skazującego, wina musi być udowodniona bez żadnych wątpliwości. Tymczasem w przedmiotowej sprawie zaistniały wyraźne niedostatki dowodów obciążających oskarżonego”. O ile przytoczona uwaga sądu odwoławczego nie jest bynajmniej pozbawiona racji, to niestety jest ona adekwatna także w stosunku do orzeczenia reformatoryjnego wydanego przez ten sąd, bowiem kompleksowej oceny dowodów nie można doszukać się w uzasadnieniu zaskarżonego wyroku - stwierdzili sędziowie Marek Motuk, Anna Dziergawka i Paweł Kołodziejski.
Sąd Najwyższy stwierdził, że uzasadnienie wyroku ostrołęckiego Sądu Okręgowego było lakoniczne i ogólnikowe, pomimo odmiennych ustaleń od tych, które poczynił Sąd Rejonowy. Z uzasadnienia wyroku SN z 7 lutego 2024 roku:
Pisemne motywy zaskarżonego wyroku ograniczają się bowiem do ogólnikowego wskazania, że oskarżony z uwagi na bardzo słabą widoczność nie dostrzegł leżącego na przejściu dla pieszych upojonego alkoholem pokrzywdzonego. Sąd odwoławczy skupił się na wykazaniu, że w sprawie istniała możliwość niedostrzeżenia pokrzywdzonego leżącego na pasach, co potwierdzić miały zeznania kierowcy auta, które jechało tuż za samochodem kierowanych przez oskarżonego. Rzecz jednak nie w tym, czy oskarżony dostrzegł leżącego na przejściu dla pieszych pokrzywdzonego i czy miał możliwość jego niedostrzeżenia. W przedmiotowej sprawie chodzi o ustalenie, czy w konkretnych realiach Dominik S. należycie obserwował przejście dla pieszych i czy miał możliwość dostrzeżenia przeszkody i uznania, że to był człowiek. Takiej oceny sąd odwoławczy nie dokonał, stwierdzając arbitralnie, że „Od kierującego oskarżonego, w tych konkretnych warunkach drogowych jakie zaistniały w niniejszej sprawie, nie można było wymagać, ażeby przypuszczał nawet, że na pasach może leżeć człowiek a skoro tak – wobec niemożności dostrzeżenia pokrzywdzonego na jezdni i jednoczesnej niemożności przewidzenia, że na jezdni leży człowiek – niemożliwym staje się przypisanie mu sprawstwa wypadku drogowego”. Dalej sąd stwierdził, że oskarżony zachował wszelkie wymagane w danych okolicznościach i przy wykonywaniu określonego manewru na jezdni środki ostrożności, a manewr skrętu w prawo wykonał prawidłowo, nie naruszając zasad bezpieczeństwa drogowego.
Pominięte dowody. Co należało ustalić?
W ocenie SN, Sąd Okręgowy w Ostrołęce uniewinniając Dominika S. nie wziął pod uwagę całego zebranego materiału i nie wyjaśnił, które dowody uznał za wiarygodne, a które nie, a do tego, które dowody przemawiały za niewinnością oskarżonego. Sąd Najwyższy wytknął też ostrołęckiemu sądowi drugiej instancji, że pominął istotne dowody w postaci zapisu monitoringu ze sklepu, protokołu oględzin miejsca zdarzenia, zwłok denata czy pojazdu.
- Dokonując wszechstronnej oceny materiału dowodowego, należy mieć na uwadze, że oskarżony prowadził samochód ciężarowy, o określonych parametrach, polu widoczności i oświetleniu, że skręcał z drogi podporządkowanej w prawo, znał przedmiotowe skrzyżowanie i najechał na leżącego na pasach przejścia dla pieszych pokrzywdzonego. Istotne jest także, że do zdarzenia doszło w porze późnowieczornej, przy bardzo ograniczonej widoczności i słabym oświetleniu skrzyżowania, a także usytuowanie przejścia dla pieszych względem skrzyżowania. Dodatkowo trzeba uwzględnić położenie pokrzywdzonego na przejściu dla pieszych i jego ciemne ubranie, pozbawione elementów odblaskowych. Wszystkie te okoliczności, muszą zostać poddane kompleksowej ocenie, przy dodatkowym uwzględnieniu całości materiału dowodowego, który w zasadniczej części pozostał poza jakąkolwiek oceną ze strony sądu odwoławczego. Powyższe dotyczy chociażby dowodów znajdujących się w aktach sprawy, m.in. w postaci dokumentacji fotograficznej z miejsca zdarzenia, protokołów oględzin, zeznań świadków, czy też zabezpieczonych nagrań z kamer monitoringu - uznali sędziowie.
Trzyosobowy skład sędziowski z Warszawy przypomniał, że należało ustalić, czy Dominik S. naruszył choćby nieumyślnie zasady bezpieczeństwa w ruchu lądowym, a jeżeli tak, to czy pomiędzy tym naruszeniem a skutkiem (najechaniem na leżącego na przejściu dla pieszych pokrzywdzonego) zachodził związek przyczynowy.
Twierdzenie o braku winy? Dowolne! "Rażąca obraza prawa"
- Kolejną kwestią, którą powinien uwzględnić sąd odwoławczy jest ocena zachowania pokrzywdzonego i jego ewentualnego przyczynienia - czytamy w uzasadnieniu. Sąd Najwyższy przypomniał, że Sąd Okręgowy, podobnie jak wcześniej Sąd Rejonowy, oddalił wniosek dowodowy obrońcy o dopuszczenie dowodu z opinii biegłego z zakresu techniki samochodowej i ruchu drogowego.
Uczynił to w sytuacji, gdy obrońca podnosił, że szkic złożony do akt sprawy nie odpowiada okolicznościom faktycznym i dokumentacji zdjęciowej, wskazywał na rozbieżności wynikające między szkicem miejsca wypadku drogowego a zatwierdzonym projektem organizacji ruchu, wobec czego wniósł o dopuszczenie i przeprowadzenie dowodu z zakresu rekonstrukcji wypadków w zakresie mechanizmu i przebiegu wypadku, wskazania zachowań kierowcy, które mogłyby uniknąć zdarzenia, umiejscowienia przejścia dla pieszych w sposób, zdaniem obrońcy, stwarzający realne zagrożenia niezgodne z obowiązującymi przepisami prawa, a także wpływ usytuowania miejsca dla pieszych na pole widzenia kierującego pojazdem oraz możliwości uniknięcia wypadku.
W ocenie SN, nieprzekonywujące jest uzasadnienie sądu odwoławczego, który oddalając ten wniosek obrońcy argumentował, że ustalenie ww. okoliczności jest „nieprzydatne dla stwierdzenia istotnych okoliczności w sprawie”. Uznał też, że niewystarczająca jest argumentacja o "trudnych warunkach widoczności" bez szerszej oceny dowodów, a jedynie na podstawie zeznań świadka.
- W tej sytuacji twierdzenie sądu odwoławczego o braku winy ze strony Dominika S. należy potraktować jako dowolne. Nie dokonano bowiem żadnych ustaleń, popartych materiałem dowodowym, co do pola widzenia oskarżonego i możliwości dostrzeżenia przez niego leżącego na przejściu dla pieszych pokrzywdzonego - uzasadniano wyrok.
Finalnie uznano, że Sąd Okręgowy w Ostrołęce, dokonując własnej, odmiennej od dokonanej przez sąd I instancji, oceny dowodów, uczynił to z rażącą obrazą prawa, która miała przy tym istotny wpływ na treść wyroku. Dlatego też konieczne stało się uchylenie zaskarżonego wyroku i przekazanie sprawy temu sądowi do ponownego rozpoznania w postępowaniu odwoławczym.