Dziś rano w jednej z miejskich spółek miało dojść do włamania – tak w opublikowanym niedawno oświadczeniu twierdzi prezydent Łukasz Kulik. Nieznana osoba miała po wejściu do biur spółki usunąć pliki ze służbowych komputerów i ukraść dokumenty. Prezydent zawiadomił policję.
Poniżej pełna treść oświadczenia opublikowanego dziś przez prezydenta Kulika na jego facebookowym profilu:
Zastanawiałem się cały dzień czy umieścić informację odnośnie abstrakcyjnej sytuacji, jakie miała miejsce w jednej ze spółek miejskich, i zdecydowałem, że muszę, bo ta sprawa przekracza wszelkie granice absurdu. Dodatkowo pokazuje z czym mam do czynienia w obecnej pracy.
We wtorek w OPK zostały rozwiązane umowy o pracę z trzema osobami, co do których pracy wspólnie z Prezesem miałem pewne zastrzeżenia. Osoby te odchodząc usunęły część istotnych danych znajdujących się na ich osobistych komputerach. Mimo nerwowej sytuacji Prezes we wtorek o 15 zamknął firmę i przygotowywał się do majówki …
Dziś rano (2 maja) odebrałem telefon, że po otwarciu drzwi o 7 rano okazało się, że niezidentyfikowana bliżej osoba bądź osoby, w czasie gdy firma nie pracowała, weszły do biura (tak, weszły, bo nie było śladów włamania więc miały klucze bądź kody dostępu), usunęły część danych z komputerów zwolnionych pracowników (tylko z tych, z pozostałych nie). Poza tym ukradły z firmy dokumenty, które jeszcze we wtorek o 15 były na biurkach innych pracowników (nie wszystkie, a wybrane) i były danymi istotnymi dla funkcjonowania tej spółki, oraz sabotowały monitoring w celu ukrycia swojej tożsamości.
Sprawa dziś została zgłoszona na Policję, która aktualnie prowadzi postępowanie. Mam nadzieję, że sprawcy zostaną zidentyfikowani, ale chciałbym napisać kilka zdań.
Mam świadomość, że część z etatów w podległych mi jednostkach była obsadzana według klucza rodzinnego lub partyjnego. Miałem nadzieję, że w ciągu kilku miesięcy po wyborach pewne osoby wykażą swoje kompetencje lub rozstaniemy się w cywilizowany sposób. Mam inną wizję funkcjonowania niektórych instytucji w naszym mieście (jeśli jako miasto co miesiąc płacimy spółce ok. 100 tysięcy złotych to po pierwsze chcę wiedzieć za co, a po drugie będę podejmować działania które mają ograniczać sztucznie zawyżone koszty). Mimo upływu kilku miesięcy widać jak niektórzy sabotują działania spółek ze szkodą dla naszego miasta, w sposób przekraczający moje wyobrażenie.
Nigdy nie zaakceptuję takiej sytuacji i nie będę tego tolerował. Ostatnie zdarzenia tylko utwierdzają mnie w przekonaniu słuszności obranego kierunku. Tym którzy zniszczyli dane i ukradli dokumenty, chciałbym napisać, że w myśl przysłowia „jeśli chcesz pokoju, szykuj się do wojny”, przewidujemy i takie sytuacje. Przezornie wykonaliśmy kopie bezpieczeństwa wszystkich danych znajdujących się w firmie. W związku z tym skradzione trasówki (czyli trasy dla kierowców poszczególnych śmieciarek), nie zginęły, a firma będzie funkcjonować i w poniedziałek kierowcy wyruszą do pracy według pierwotnych wytycznych.
Współczuję głupoty w podejmowanych decyzjach, bo nie dość że działaliście na szkodę miasta i ostrołęckiej społeczności, to w perspektywie kilku bądź kilkunastu miesięcy tak sobie zepsuliście papiery i życiorysy, że będziecie mieli problemy ze znalezieniem pracy w każdej innej firmie. Dziś jesteśmy w sytuacji, w której ten kto szybciej złoży wyjaśnienia, może liczyć na złagodzenie konsekwencji, ale ten który był „mózgiem” całej operacji, na pewno poniesie konsekwencje. To był Wasz wybór, a o konsekwencjach chyba nie pomyśleliście.
PS. Nie jest to pierwsza taka sytuacja, więc nas nie zaskoczyła. Przy okazji pozdrawiam jednego z byłych Prezesów, który przeniósł wszystkie pliki do kosza, ale zapomniał go opróżnić, więc przywrócenie danych z laptopa zajęło nam 5 sekund.
Tak mija mi majówka ….
Łukasz Kulik
Do tematu wrócimy.